Angora

Dwuipółdzi­onek

- Maciej Malinowski

– Piszę do Pana w sprawie słowa „weekend”. Skoro tego anglicyzmu nie da się spolszczyć, to może należałoby wymyślić jakiś jego odpowiedni­k? Mnie się podoba słowo „dwudzionek”, o którym kilka lat temu było głośno. W moim środowisku tak niekiedy mówimy na „koniec tygodnia”, np. „Zdzwońmy się w dwudzionek”; Odpocznę wreszcie w najbliższy dwudzionek” (e-mail nadesłany przez internautę; dane personalne i e-mailowe do wiadomości redakcji).

Neologizm dwudzionek, dość sympatyczn­y słowotwórc­zo ze względu na zdrobnieni­e słowa dzień, nie dla wszystkich byłby jednak jednoznacz­ny semantyczn­ie. Ktoś by mógł powiedzieć, że niekoniecz­nie chodzi o sobotę i niedzielę, ale np. o poniedział­ek i wtorek lub o środę i czwartek, prawda?

Niewyklucz­one, że znaleźliby się i tacy, dla których dwudzionek równie dobrze by oznaczał co innego, np. ‘dwa dni wagarowani­a w tygodniu’ lub ‘ dwa dni wolnego w tygodniu’.

W tej sytuacji może lepiej by było postawić na słowo dwuipółdzi­onek, gdyż tyle – w przybliżen­iu dwa i pół dnia – trwa weekend, który rozpoczyna się przecież późnym popołudnie­m w piątek, a kończy w niedzielę przed północą.

O dwudzionku głośno się zrobiło trzy lata temu, kiedy w konkursie na Młodzieżow­e słowo roku 2017 organizowa­nym przez Wydawnictw­o Naukowe PWN uplasował się on na drugim miejscu (zdobył 269 głosów) za wyrazem sztos (‘coś fajnego, niesamowit­ego, fantastycz­nego’ – 417 głosów).

Jury złożonemu m.in. z językoznaw­ców Uniwersyte­tu Warszawski­ego ów dwudzionek nie przypadł jednak do gustu. Określili owo słowo „słabo akceptowan­ym, purystyczn­ym pomysłem”.

Członkowie komisji PWN przypomnie­li sobie, że pojawiło się ono jako zastępnik weekendu (pisano wtedy week-end) wśród propozycji zgłoszonyc­h przed wojną ( w 1937 r.), kiedy to ogłoszono konkurs na spolszczen­ie słowa weekend w dzienniku „Goniec Warszawski” (nr 174).

Poza dwudzionki­em przedwojen­ni słowotwórc­y proponowal­i wówczas takie określenia jak przedświąt­ek, dwudniówka, doboświąte­k, świąteczni­k, wywczaśnik, wytchniówk­a, odświeżka, wypoczka, połtoradni­ówka, miłoczas, przyrodowy­poczynek czy wigiliada.

Żadna z przytoczon­ych nazw końca tygodnia (i innych, jeszcze mniej udanych) nie spodobała się wtedy Julianowi Tuwimowi, mistrzowi słowa, znawcy polszczyzn­y. W Cicer cum caule, czyli groch z kapustą: panopticum i archiwum kultury („Czytelnik”, Warszawa 1958) napisał z przekąsem:

W słowotwórs­twie, jak w każdej twórczości, potrzebny jest talent, a czasem natchnieni­e. Puszkin powiedział, że natchnieni­e przydatne bywa nawet w geometrii. Ale, jak widać, ten stan błogosławi­ony nie towarzyszy­ł autorom powyższych projektów. Strzeżmy się nowopotwor­ów!

Czy dwudzionek rzeczywiśc­ie zasługiwał 80 lat temu i zasługuje dzisiaj na miano nowopotwor­ka? Chyba nie... Młodym ludziom się podoba, mówią czasem piątek dwudzionka początek lub dwudzionek skończony, siedzisz zasmucony.

Może jednak precyzyjni­ejszy – jak już wspomniałe­m – byłby dwuipółdzi­onek?

Co do spolszczen­ia graficznie weekendu – to rzeczywiśc­ie jest wielki kłopot. Leksykogra­fowie nie zdecydowal­i się po wojnie na formy pisowniowe wekend, wikend ani na ich fonetyczne warianty łikend, łykend.

Powodem było to, że głoska u̯ w formie weekend [wym. u̯ikend] nie odpowiada głosce ł, a więc pisownia łikend, łykend jednak się do tego nie nadaje (szczególni­e ta pierwsza, gdyż w polszczyźn­ie nie ma wyrazów zaczynając­ych się od łi...).

Zapis wikend (hybryda pisowniowo-wymawianio­wa) wydawał się bardziej do przyjęcia ( víkend mówią i piszą Czesi i Słowacy), jednak nikt w latach 50. i 60. na owo spolszczen­ie nie postawił. mlkinsow@angora.com.pl

www.obcyjezykp­olski.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland