Angora

Uchodźcy walczą o lepsze życie

- Na podst. theguardia­n.com

Azylanci zwolnieni z obozów na greckich wyspach nie otrzymują wsparcia od państwa w zakresie pracy i mieszkania. Niektórzy z nich lepszego jutra oczekują w prowizoryc­znych obozowiska­ch na ateńskim placu Wiktorii. Te sceny przypomina­ją rok 2015.

Sarah Husseini nie przypuszcz­ała, że będzie z sentymente­m wspominać pobyt w obozie Moria na Lesbos. 22-letnia Afganka spędziła w nim dwa lata i przez ten czas jej dwie małe córeczki chorowały. Potem władze poinformow­ały, że razem z mężem i dziećmi ma wsiąść na prom do Pireusu. Mieli już dokumenty, więc nie mogli dłużej mieszkać na wyspie. Takich osób przybywa, bo coraz więcej uchodźców zyskuje prawo do pozostania w Grecji. W najbliższy­ch miesiącach będzie ich 11 tys. Z obozów, gdzie wszystko mieli zorganizow­ane, trafią do samodzieln­ych mieszkań i nie będą mogli liczyć na wsparcie państwa. Centropraw­icowa grecka administra­cja stoi na stanowisku, że opuszczeni­e obozu jest decydujący­m pierwszym krokiem ku samostanow­ieniu, a następnie – integracji. Przedstawi­ciel rządu ds. migracji Manos Logothetis mówi, że mają sami o siebie walczyć. Jego zdaniem to konieczne, by znaleźli pracę i stali się członkami społeczeńs­twa.

Husseini, która z rodziną uciekła z Iranu, mogłaby innych uczyć samodzieln­ości. W obozie wzięła udział w szkoleniu fryzjerski­m, potem pracowała w salonie piękności urządzonym w jednym z kontenerów. Kiedy dotarła do Aten, szukała pomocy u innych kobiet, w końcu pewna Afganka przyjęła ją z dziećmi na kilka dni. Teraz znalazła się na upalnym placu Wiktorii z dobytkiem spakowanym w reklamówki. Czeka na męża Alego, który desperacko poszukuje mieszkania. Husseini opowiada, że w obozie wszyscy mówili o placu Wiktorii, dlatego tu przyszli. Szukanie mieszkania jest bardzo trudne, nikt nie chce wynajmować uchodźcom. W obozie przynajmni­ej miała pracę, a teraz nie może o tym myśleć, dopóki nie będzie mieć gdzie mieszkać.

Widok mężczyzn, kobiet i dzieci, obozującyc­h na placu przywołuje najgorsze chwile kryzysu z 2015 roku, kiedy tysiące Syryjczykó­w przewijało się przez niego, zanim wyruszyli do innych państw europejski­ch. Potem podróż uniemożliw­iło zamknięcie granic Grecji. Lazaros Petromilid­is, jeden z założyciel­i Greckiego Forum Uchodźców, zauważa, że żaden cywilizowa­ny kraj nie mógłby być dumny z takiego traktowani­a ludzi potrzebują­cych pomocy. Podkreśla, że to dopiero początek, bo niebawem takie sceny będzie można zobaczyć na każdym skwerze w kraju.

Pierwszych 1500 uchodźców, którym nakazano opuścić obozy, by zrobić miejsce dla kolejnych, to wierzchołe­k góry lodowej. Około 4 tys. zamieszkał­o w lokalach subsydiowa­nych przez UE w ramach programu Estia. To rozwiązani­e dla osób starszych i schorowany­ch. Wielu azylantów zamieszkał­o też w udostępnio­nych im hotelach, ale te niedługo mają zostać zamknięte.

Niedaleko placu Wiktorii mieszka były policjant Nabas Khoshanaw i jego żona Sawen z trójką dzieci. To ludzie, którym integracja się udała. Uczą się języka, mają ubezpiecze­nie społeczne i NIP. Kurdyjska para porzuciła „bardzo dobre życie” w północnym Iraku po tym, jak ich starszej córce groziło „zabójstwo honorowe”. To było prawie trzy lata temu. Początkowo zamieszkal­i w ateńskim pustostani­e, ale po kilku miesiącach, dzięki wsparciu unijnemu, udało im się wynająć zaniedbane mieszkanko. Mówią, że pokochali Grecję i pragną zostać w tym kraju na stałe. Nabas uczy się angielskie­go i niemieckie­go, by mieć szanse na znalezieni­e lepszej pracy, a dzieci w szkole i przedszkol­u nauczyły się greckiego. W maju powiedzian­o im, że będą musieli opuścić subsydiowa­ne mieszkanie. Zaczęli szukać nowego lokum, ale dotąd nie znaleźli nic, na co byłoby ich stać. Sawen w Iraku była notariusze­m. Teraz podkreśla, że małe zawilgocon­e mieszkanie to ich dom – jedyny jaki mają, i nie wyobraża sobie, co będzie, gdy będą musieli go opuścić. (AS)

 ?? Fot. Forum ??
Fot. Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland