Każde nożyczki Renomedu to małe dzieło sztuki Ostre cięcie
Renomed, niewielka polska firma rodzinna, robi nożyczki zaliczane do najlepszych na świecie.
W świecie najnowszych technologii produkcja tak prostych narzędzi wydaje się czymś niezwykle łatwym. A jednak tak nie jest. Między nożyczkami dla ucznia, które kosztują (razem z VAT-em) mniej niż 3 złote, a tymi, które są wytwarzane w Renomedzie, jest nie tylko przepaść cenowa, ale i jakościowa, nie mniejsza niż między Daewoo Tico a Lexusem LS 400, jednym z najbardziej niezawodnych samochodów w historii.
– Na początku lat 80. byłem zastępcą dyrektora ds. technicznych Fabryki Narzędzi Chirurgicznych w Nowym Tomyślu – wspomina Marek Ruciński. – Czasy były ciężkie gospodarczo i politycznie. Odszedłem z zakładów w 1981 r. i otworzyłem niewielką firmę, praktycznie duży warsztat. Postanowiłem skoncentrować się na jednym asortymencie, ale produkować go na najwyższym poziomie. Zdecydowałem się na nożyczki. Powiem nieskromnie – byłem i chyba nadal jestem dobrym fachowcem. Po studiach odbyłem staż w Szwajcarii, a potem pracowałem w Cegielskim, który nawet w czasach PRL-u był jednym z lepszych producentów silników okrętowych na świecie.
Ponieważ znałem języki, miałem liczne kontakty, także za granicą, więc prawie od razu osiągnąłem sukces. Zacząłem działalność od kontraktu eksportowego do Danii; potem była Szwecja, Szwajcaria i w połowie lat 80. 98 proc. produkcji wysyłaliśmy za granicę, gdzie płacono w twardej walucie, której tak brakowało polskiej gospodarce. W takiej sytuacji nie miałem żadnego problemu z uzyskaniem paszportu, a rentowność firmy w porównaniu z zakładami państwowymi była wręcz imponująca. Szwajcaria ze swoją gospodarką opartą na produkowaniu wyjątkowych rzeczy najwyższej jakości nauczyła mnie, że trzeba starać się robić to, co przynosi pieniądze, które mieszczą się na taczce, ale materiał do ich wytwarzania w kieszeni. I tej zasady – dewizy spółki – trzymam się do dziś.
Nożyczki Renomedu mają niepowtarzalny kształt, który w 1981 r. opracowała Donata Rucińska, żona właściciela, z wykształcenia chemiczka. Po 35 latach projekt został doceniony przyznawaną w Monachium najcenniejszą na świecie nagrodą w dziedzinie wzornictwa: iF Gold Award 2016, zwaną dizajnerskim Oscarem ( w tym roku tę nagrodę zdobyło Ferrari SF90 Stradale). Ale w historii firmy nagród
Narzędzie do wszystkiego
Trudno dokładnie ustalić, kiedy nasi przodkowie skonstruowali pierwsze nożyczki. Wiadomo, że znali je już starożytni Egipcjanie w czasach XVIII dynastii (ok. 3500 lat temu) i żyjący w tym samym okresie mieszkańcy Babilonii. Obecny kształt nadali im Rzymianie prawdopodobnie za panowania cesarza Trajana.
W 1663 r. Zhang Xiaoquan otworzył w Hangzhou niewielką manufakturę zajmującą się produkcją i naprawą nożyczek, a dziś ta firma jest najbardziej znanym w Chinach producentem tych narzędzi. Europejczycy także nie próżnowali. W 1760 r. Anglik Robert Hinchliffe rozpoczął ich produkcję na masową skalę.
To proste narzędzie ma ogromną liczbę modeli i zastosowań. Są nożyczki: ceremonialne, krawieckie, chirurgiczne, do chirurgii okulistycznej, cięcia bandaży, wędkarskie, do trawy, żywopłotów, wełny, drobiu, kuchenne, fryzjerskie (tradycyjne i degażówki z ostrzami w kształcie zębów na jednym lub na obu ostrzach), sekatory, strażackie do cięcia blachy, do haftu, a i to jeszcze nie wszystko. Pewien Japończyk zamówił nożyczki do podcinania drzewek bonsai, które zostały zrobione techniką przypominającą tę, jaką wytwarza się samurajskie miecze, i zapłacił za nie 35 tys. dolarów. było znacznie więcej: Dobry Wzór, Łódź Design Festival – Must Have, Top Design Award, nagroda na XXI Triennale International Exhibition w Mediolanie, German Design Award Winner.
Proces produkcji wymaga najwyższej jakości materiału i robocizny. Nożyczki są produkowane ze stali nierdzewnej – takiej, z jakiej robi się instrumenty chirurgiczne. Kiedyś Rucińscy kupowali ją w niewielkiej polskiej hucie, ale po jakimś czasie okazało się, że jej jakość nie odpowiadała ich oczekiwaniom i trzeba było szukać dostawcy za granicą. Niestety, po kilku latach szwedzka huta zlikwidowała walcownię i teraz spółka kupuje stal we Francji.
Teoretycznie wszystko jest bardzo proste – dwa elementy ostrzy się, łączy śrubą i gotowe. Ale wymaga to wiedzy i zręczności od każdego z 12 pracowników.
W ofercie firmy są cztery grupy nożyczek. Medyczne (można je sterylizować i dezynfekować), wśród których są między innymi chirurgiczne, do wyciągania szwów, nacinania tkanek, cięcia bandaży i opatrunków. Ten ostatni model ma dwa różne ostrza – jedno posiada specjalne nacięcia, drugie ma kształt brzytwy.
Kolejna grupa to nożyczki kosmetyczne, w tym zakończone „kulkami”, przeznaczone do obcinania paznokci u dzieci i niemowląt, do wycinania skórek (gdzie jedno z ostrzy jest cieńsze), do paznokci, do brody i wąsów.
W grupie nożyczek wędkarskich jest kilkanaście modeli, w tym większość do wędkarstwa muchowego, a także nożyczki do cięcia plecionki.
Ostatnia grupa to kilka modeli uniwersalnych, których można używać do papieru, tektury, ziół, a nawet przycinania drzewek bonsai.
– Większość produkuje się w naturalnym stalowym odcieniu. Jest też seria limitowana „black and gray” – nożyczki są pokrywane metaliczną powłoką w czarnym lub szarym odcieniu.
Od Kanady do Japonii
W sumie w ofercie Renomedu jest ponad 50 modeli. Najdroższe (ceny w Polsce) kosztują 299 zł, najtańsze – 55 zł.
– Te najtańsze sprzedajemy do polskich aptek praktycznie po kosztach, gdyż zdajemy sobie sprawę, że przeciętny krajowy klient nie wydałby na