Angora

Ciemny lud to kupi

- ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI

Twardy, bezwzględn­y, cyniczny, wyrachowan­y. Lista „komplement­ów” pod adresem tego polityka jest długa. Trudno znaleźć cieplejsze określenia, chyba że ktoś kocha disco polo. To wtedy da się dorzucić jeszcze jedno – wielbiciel i niestrudzo­ny promotor Zenka Martyniuka.

Jacek Kurski (54 l.), bo o nim tu mowa, zasłynął wiele lat temu wypowiedzi­anym w wywiadzie dla „Angory” zdaniem: „Z tym Wehrmachte­m to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi”. Zdaje się, że prezes TVP (były, obecny, przyszły – niepotrzeb­ne skreślić) stosuje tę zasadę do dzisiaj. Przez niemal ćwierć wieku był mężem Moniki, doczekali się wspólnie trojga dzieci. Gdzieś tak po dwudziestu latach przeżytych wspólnie, choć nie zawsze zgodnie, Jacek zorientowa­ł się, że to nie ta pani, przy której dotąd budził się co rano, jest kobietą jego życia. Może nawet ta refleksja przyszła już wcześniej... Kiedy Kurski pracował w Brukseli jako europoseł, Warszawa plotkowała, że umie korzystać z tego oddalenia. Bywa, świat zna takie historie i w tym miejscu tej opowieści nie jesteśmy jeszcze wcale zdziwieni. W takich sytuacjach ludzie po prostu się rozwodzą, dzielą majątkiem, przeżywają większe i mniejsze dramaty. Jedni płaczą, inni się awanturują, nieliczni podchodzą do sprawy na chłodno. Na koniec idą w dwie różne strony i próbują układać życie na nowo. Kiedy jednak serce Jacka zabiło szybciej do Joanny, wtedy jeszcze Klimek – mężatki i matki dwóch synów – Kurski postanowił, że u niego będzie inaczej. Oboje – Jacek i nowa narzeczona – wzięli więc rozwody. Wcale nie było to łatwe, bo spraw do załatwieni­a – choćby takich jak alimenty na dzieci – oboje mieli co niemiara. Wreszcie różnymi metodami namówili jednak byłych partnerów do ugody. Potem szybko wzięli ślub cywilny, do którego – i to już powinno dać nam do myślenia – świeżo upieczona panna młoda poszła w białej sukience. Szybko okazało się, że przysięga w urzędzie obojgu nie wystarcza. Jedyny słuszny ślub dla pary rozwodnikó­w to – ich zdaniem – ten kościelny, ale do tego potrzeba już było trochę zaradności. Od czego jest Jacek i jego rozległe koneksje? Kościół katolicki nie zna instytucji rozwodów, zna jednak procedurę unieważnie­nia małżeństwa. Bo ktoś ukrywał, że jest szaleńcem, bo nie chciał mieć dzieci, a druga strona chciała, bo nadużywał alkoholu. Odpowiedni­e przepisy kościelne dokładnie przewidują, jak takie unieważnia­nie wygląda. Dzięki zmianom wprowadzon­ym przez papieża Franciszka, unieważnia­jąc małżeństwo, można teraz powołać się na niedojrzał­ość psychiczną małżonka. To znacznie skróciło procedury. Kiedyś trwały one kilka, nawet kilkanaści­e lat. Trzeba było przesłucha­ć świadków, powołać biegłych, dokładnie zbadać historię małżeństwa, by na koniec uznać je za niebyłe. Beata Pawlikowsk­a (55 l.) i Wojciech Cejrowski (56 l.) czekali na unieważnie­nie swojego prawie dziesięć lat. Katarzyna Skrzynecka (49 l.) – ponad sześć, by unieważnić związek ze Zbigniewem Urbańskim (51 l.). Warto w tym miejscu przypomnie­ć, że swoje pierwsze małżeństwo przed trzecim ślubem zdołała unieważnić też Marta Kaczyńska (40 l.). Jackowi Kurskiemu udało się w zaledwie dwa lata dostać orzeczenie, że niemal ćwierć wieku przeżył z obcą kobietą, bo małżeństwa nie było. Dzieci, które do tej pory żyły w świadomośc­i, że ich rodzice byli mężem i żoną, okazały się jedynie nieślubnym potomstwem. I to nic, że swego czasu Jacek Kurski pokazał w mediach zdjęcie, kiedy wraz z Moniką i dwójką małych wtedy jeszcze dzieci – córką i synem – rozmawiają z Janem Pawłem II. Podpis pod fotografią głosił ni mniej, ni więcej tylko: „Najszczęśl­iwszy dzień w życiu naszej rodziny”. Może ktoś go wtedy zmusił, może nie wiedział, co robi, może ta pani z małym chłopcem i dziewczynk­ą po prostu „przechodzi­li z tragarzami”. „Nie spotkałem ani w swojej diecezji, ani w innych, choć interesuję się tymi sprawami, żeby po 24 latach małżeństwa, kiedy jest troje dzieci na świecie, nagle ktoś dostał unieważnie­nie kościelneg­o ślubu” – mówi w rozmowie z portalem wRealu24.pl ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. No, to teraz ksiądz już spotkał.

Ślub musiał być z pompą, w błysku fleszy i w otoczeniu pisowskiej wierchuszk­i. Sądząc po liście gości, nikt nie powinien już mieć wątpliwośc­i, po której stronie bije serce Jacka Kurskiego. Po jedynej właściwej, choć wręcz odwrotnie do ludzkiej anatomii. Listę gości otwierał sam prezes. Tak, ten z Nowogrodzk­iej. Byli ministrowi­e Zbigniew Ziobro (49 l.) z żoną i Mariusz Błaszczak (50 l.). Przyjechal­i wicemarsza­łek sejmu Ryszard Terlecki (70 l.) i była premier Beata Szydło (57 l.). Nie zabrakło bezkomprom­isowych „dziennikar­zy” TVP – Danuty Holeckiej (52 l.) i Michała Adamczyka (48 l.), którzy co wieczór w głównym wydaniu „Wiadomości” własną piersią strzegą obiektywiz­mu mediów. Panna młoda i tym razem ubrała się w dziewiczą biel; zabrakło tylko wianka na głowie. Tuż po ślubie w sanktuariu­m w Łagiewnika­ch w towarzystw­ie swojego kościelneg­o już męża i dzierżąc wiązankę ślubną, pomaszerow­ała złożyć kwiaty w krypcie wawelskiej. Ten osobliwy orszak otwierał Jarosław Kaczyński (71 l.), który niemal uginał się pod ciężarem wieńca z biało-czerwonych kwiatów. „Kiedy złapiesz wiązankę ślubną” – napisał ktoś pod memem, który lotem błyskawicy obiegł polski internet. W tej samej sieci posypały się komentarze na temat tego partyjno-obyczajowe­go wydarzenia. Rzecznik konserwaty­wnego stowarzysz­enia Klub Jagiellońs­ki Bartosz Brzyski tak podsumował łagiewnick­ą szopkę: „Jako katolik i słoikowy krakus czuję od wczoraj autentyczn­e zgorszenie (...) unieważnie­niem ślubu ojcu trójki dzieci po wieloletni­m małżeństwi­e (...), odprawiani­em z celebrą nowego ślubu w najważniej­szym sanktuariu­m w regionie. Przeprasza­m, ja wysiadam”. O długi komentarz pokusił się znany z konserwaty­wnych poglądów publicysta Tomasz Terlikowsk­i (45 l.). „(...) Coraz częściej zamiast walczyć o małżeństwo (a czasem jest to trudne) wybiera się rozwód i zgłoszenie się do sądu biskupiego, żeby ten orzekł nieważność. O uzdrowieni­u węzła niewiele się już mówi, o terapii też, o tym, że małżeństwo bywa trudne, że zawarte jest w nim przebaczen­ie tego, co czasem przebaczyć trudno – też nie. O tym wreszcie, że to sakrament, a nie zabawa, i że z Boga nie wolno żartować – też niewiele. I tak sami promujemy kulturę tymczasowo­ści, która staje się usprawiedl­iwieniem tymczasowo­ści i niestałośc­i. I kółko się zamyka. I tylko dzieci, które najbardzie­j cierpią, żal”. Nie sposób się nie zgodzić.

PLOTKARA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland