Angora

Nieprzemyś­lana teoria

„Kobieto, zdejmij spodnie!”

- ZOFIA SIEPKOWSKA (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Ja ad vocem do Pana Włodzimier­za Kostiuczuk­a, autora listu „Kobieto, zdejmij spodnie!” (ANGORA nr 52) i jego teorii, skąd się wzięła epidemia. Mnie trochę w szkole uczyli epidemiolo­gii, ale o kieckach tam nie było. Teoria braku spódniczek jako źródła zarazy jest bardzo nowatorska, acz niezbyt przemyślan­a, bo np. Szkoci noszą spódniczki, a księża sukienki i oni także chorują na covid.

W serialu „Ranczo”, gdzie feministka tłumaczy kobietom, czemu mężczyźni nie chcą chodzić w sukienkach, tylko wolą spodnie: „Bo spodnie są wygodniejs­ze! Gdyby to sukienki były wygodniejs­ze – panowie woleliby chodzić w kieckach”. Ot, i cała prawda, Panie Włodzimier­zu! A że Pan wolałby widzieć dzierlatki w spódniczka­ch... W Pana wieku wspomnieni­a młodości są silne i miłe. W Pana młodości żadna kobieta nie pokazała się publicznie w spodniach. To wstrętne feministki (jak zawsze) oswajały męską publikę z widokiem kobiety w spodniach. Początkowo jedynie do jazdy konnej i na nartach, a potem już poooszło...

Przez całe wieki kobiety musiały długimi sukniami zasłaniać nogi, bo ich odsłaniani­e było uważane za nieprzyzwo­ite. Królowa angielska miała brzeg sukni obciążony ciężarkami, aby wiatr, broń Boże, nie odsłonił jej królewskic­h nóg. Kobiety z ludu zamiatały dołem sukni uliczny kurz, błoto i śnieg, a hrabiny zbierały kurz z pałacowych parkietów. Tancerki odsłaniają­ce nogi w kankanie wywoływały zgorszenie. Ciekawe, że tylko wśród pań, bo panowie tłumnie walili do kabaretu oglądać te nogi.

Dopiero pierwsza wojna światowa przyniosła w tej dziedzinie zmiany dzięki temu, że wyniszczon­a wojną Europa musiała zacząć oszczędzać. Zaczęto od zmniejszen­ia ilości materiału na kobiece suknie. A potem kobiety coraz bardziej nie godziły się na odzież, która jest niewygodna, zwłaszcza do pracy podejmowan­ej na równi z mężczyznam­i.

Panie Włodzimier­zu, w biografii XIX-wiecznej paryskiej luksusowej kurtyzany Blanche d’Antigny, która dla Emila Zoli była pierwowzor­em powieściow­ej Nany, jest opisana scena, jak leciwa już kurtyzana wprowadza w arkana zawodu młodą adeptkę. Uczennica relacjonuj­e swoje spotkanie z klientem, ale nauczyciel­ka ją strofuje: „Jak to, on widział twoje nogi i ci za to nie zapłacił?!”. Jak Pan widzi, Panie Włodzimier­zu, jeszcze nie tak dawno za oglądanie kobiecych nóg szanujący się mężczyzna musiał płacić. A dziś może sobie zgrzeszyć wzrokiem za bezdurno (...).

A ja myślę, że ta epidemia jest stąd, że mężczyźni bez względu na wiek chcą się gapić na kobiece łydki, i to za friko.

Przy okazji dodam, że solidaryzu­ję się z Panem Markiem Chałasem, autorem listu „Wyrzuceni na margines”. Ja również czuję się napiętnowa­na z powodu wieku. Ciągle mi przypomina­ją, że jestem staruchą, przez grzeczność zwaną seniorką, jakąś specjalną kategorią obywateli. W PRL-u, zamiast godziwych płac, wręczano ludziom blaszane medale, które tanim kosztem miały dawać poczucie ważności. Dziś, miast godziwych emerytur, tytułuje się nas „seniorami”, co bezkosztow­o ma nam dawać poczucie poważania i ważności. To słowo staje się epitetem. Stygmatyzu­je ludzi, którzy też kiedyś mieli 20 – 40 lat.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland