Herosi biznesu
Pierwsze produkty szyli we własnej łazience. – Pamiętam taki obrazek – mama (...) z maszyną do szycia rozstawioną na umywalce i cała wanna wypełniona puchem – wspomina czasy swojego dzieciństwa Wojciech Pająk, szef firmy Pajak Sport. Jego rodzice zaczęli produkować odzież sportową w 1983 roku. To był biznes zrodzony z pasji. – Ojciec uprawiał narciarstwo i jeździectwo, mama trenowała pływanie. My z rodzeństwem od dziecka jeździliśmy na nartach, potem mocno byliśmy związani ze snowboardem, bo ojciec zakładał pierwsze stowarzyszenie snowboardu w Polsce. Mój brat był wielokrotnym medalistą mistrzostw świata juniorów w tej dyscyplinie, ja też zdobyłem na snowboardzie medal w mistrzostwach świata juniorów. Najpierw robili puchowe łapawice, później kurtki i śpiwory. Sklepy sportowe jeszcze nie istniały, ale sprzedaż szła świetnie, wprost z łazienki albo na giełdach. – Zdarzało się, że budził nas rano dzwonek do drzwi, a za nimi stał cały autobus Jugosłowian, którzy przyjechali do Bielska na wycieczkę zakładową. Przy okazji wpadli kupić kurtki, bo ktoś im powiedział, że powstają na dziesiątym piętrze jednego z miejskich bloków. Największym problemem był ciągły brak surowca, więc Pająkowie używali każdego możliwego do zdobycia materiału, a puch kupowali od rolników. W prowizorycznych warunkach manufaktura przetrwała trzy lata, później założyli prawdziwy zakład. Jednak wkrótce zagroziła im konkurencja. W 1989 pojawiła się marka Yeti, rok później Alpinus, w 1999 – Go Sport, w 2001 – Decathlon. Kłopoty małych przedsiębiorców powiększyły się jeszcze bardziej po wejściu Polski do Unii. – Nie byliśmy w stanie konkurować cenowo, więc postanowiliśmy, że skoncentrujemy się na produktach puchowych – opowiada Wojciech Pająk. – Puch polski od zawsze był uważany za najlepszy na świecie. Podjęli dobrą decyzję. Dziś mają sklep w Bielsku-Białej, prowadzą sprzedaż w internecie, ich wyroby trafiają do sieciówek, a trzy czwarte produkcji wysyłają za granicę. Przede wszystkim do Azji, choć również do krajów skandynawskich, Niemiec i Francji. – Nasi azjatyccy klienci bardzo zwracają uwagę na to, że jesteśmy firmą rodzinną, wykorzystującą lokalne surowce. To trend widoczny również wśród klientów ze Skandynawii. Pandemia im wręcz pomogła. Ludzie pozbawieni innych rozrywek postawili na ruch na świeżym powietrzu. W tym roku przychody Pajak Sport wzrosną o 1,3 mln zł.
Forbes nr 3/2021