Del Rey i Antonoff
Lana Del Rey jest ponownie na czele list bestsellerów, i to po obydwu stronach Atlantyku! Rzadko się zdarza, żeby płyta światowej gwiazdy cieszyła się w tym samym czasie taką samą popularnością w Polsce, jak i na świecie. Zwykle premierowe albumy zagranicznych wykonawców doceniane są u nas z opóźnieniem. Nierzadko pojawiają się na naszych listach, dopiero kiedy już zaczynają tracić popularność w krajach, w których debiutowały. W przypadku longplaya „Chemtrails Over the Country Club” jest inaczej. Dzięki niemu nazwisko, a dokładnie pseudonim Lana Del Rey – bo 35-letnia piosenkarka naprawdę nazywa się Elizabeth Woolridge Grant – jest na ustach całego muzycznego świata, w tym także w Polsce.
Na początku kwietnia, krótko po premierze, która miała miejsce 19 marca, album dostał się na szczyt amerykańskiej listy bestsellerów – królował też w Wielkiej Brytanii – i równocześnie pokonał konkurentów na naszej Oficjalnej Liście Sprzedaży, znanej jako OLiS. Pobił – pod względem sprzedaży – płyty wielu polskich artystów, którzy w tym zestawieniu zwykle dominują. Dopiero za longplayem Lany Del Rey uplasowały się krążki Stinga i Dawida Podsiadły, wykonawców bardzo u nas popularnych. Były członek brytyjskiej formacji Police, znanej m.in. z hitu „Roxanne”, zajmował 1 kwietnia na OLiS drugą pozycję z krążkiem „Duets”. Podsiadło natomiast był trzeci z płytą „Małomiasteczkowy”. Ci dwaj muzycy musieli ustąpić pierwszeństwa na polskiej liście bestsellerów płytowych koleżance po fachu z Ameryki.
Wygrać u nas z takimi dwoma pewniakami to nie lada sztuka. „Chemtrails Over the Country Club” jest trzecim longplayem gwiazdy melodyjnego pop-rocka, który odniósł w USA taki sukces. Przed nim pierwsze miejsca zajęły krążki „Ultraviolence” (2014) i „Lust for Life” (2017) tej samej artystki. W Wielkiej Brytanii Del Rey jest na szczycie listy najpopularniejszych albumów po raz piąty.
W ubiegłym roku artystka nie odpoczywała. Sporo czasu spędziła w studiu, nagrywając autorskie piosenki oraz przygotowując longplay ze standardami. Pandemia nie była dla niej niespodzianką. „Świat jest dziwnym miejscem – mówiła w styczniu. – Jestem fatalistką i boję się różnych rzeczy. Podejrzewałam, że coś takiego się wydarzy. Przygotowałam się na pandemię. Mam odpowiednie schronienie i różne inne rzeczy, które mogą pomóc przetrwać”.
Longplay „Chemtrails Over the Country Club” artystka przygotowywała jednak inaczej, niż zwykle to robi. „O ile pracując nad poprzednim albumem, miałam wszystko ściśle zaplanowane i wiedziałam, co chcę osiągnąć, o tyle ta płyta nie od razu miała w mojej głowie kształt. Chciałam po prostu stworzyć coś dobrego. Uważam, że szczególnie udały mi się dwa utwory – tytułowy oraz «White Dress»”.
Płytę zapowiadał wydany w ubiegłego roku singiel z nagraniem „Let Me Love You Like a Woman” (premiera 16 października). Tekst piosenki zaczyna się od słów: „Pochodzę z małego miasteczka...”. Czyżby piosenkarka nawiązywała w niej do czasów swojego dzieciństwa?
Przyszła bowiem na świat na nowojorskim Manhattanie w 1985 roku (21 czerwca), ale wkrótce przeniosła się z rodzicami do odległego o 456 kilometrów od Wielkiego Jabłka i liczącego niewiele ponad 2300 mieszkańców Lake Placid. Miejscowości skromnej pod względem liczby ludności, ale cieszącej się ogólnoświatową sławą. Znanej bowiem z dwóch zimowych igrzysk olimpijskich, które odbyły się tam w latach 1932 i 1980. W Lake Placid organizowano też inne imprezy sportowe, do których wymagane są śnieg, lód i niskie temperatury (m.in. mistrzostwa świata w saneczkarstwie i bobslejach).
Jako nastolatka przyszła gwiazda mieszkała przez rok z wujostwem w Long Island. Tam właśnie zaczęła śpiewać i występować. Na dobre zajęła się piosenkarstwem, kiedy w wieku 18 lat wróciła do Nowego Jorku. Występowała w klubach na Brooklynie, a jednocześnie studiowała filozofię na Uniwersytecie Fordham.
Jej pierwszy longplay, bez tytułu, podpisany pseudonimem Lana Del Rey, ukazał się w 2010 roku.
„Chemtrails Over the Country Club” to jej siódmy album muzyczny. Podkreślam, „muzyczny”, bo artystka ma też na koncie płytę, na której recytuje swoje wiersze, wydane w tomiku „Violet Bent Backwards Over The Grass”. Jest bowiem nie tylko kompozytorką i piosenkarką, ale też poetką. Nie stroni także od zadań aktorskich. Zagrała m.in. biblijną Ewę w filmowej noweli „Tropico”. Najlepiej jednak radzi sobie przy mikrofonie. Wprawdzie nie otrzymała jeszcze nagrody Grammy, ale była już 6 razy do tego wyróżnienia nominowana, w tym w 2019 roku aż dwukrotnie – za krążek „Norman F***ing Rockwell” (w kategorii „Album roku”) oraz za nagranie tytułowe z tego longplaya („Piosenka roku”).
Teraz „Chemtrails Over the Country Club” może powalczyć o Grammy. Warto podkreślić, że swoje walory zawdzięcza nie tylko piosenkarce. Ważny udział w tworzeniu płyty miał jej producent, zarazem współkompozytor większości utworów, Jack Antonoff. Muzyk ten już drugi raz współpracował z Laną Del Rey (poprzednio tworzyli razem wspomniany krążek „Norman F***ing Rockwell”). To jemu w dużej mierze obydwa albumy zawdzięczają swój sukces.
Antonoff zasłynął jako członek grup Bleachers i Fun. Ta druga formacja odniosła największy sukces dzięki nagraniu „We Are Young”, pochodzącym z longplaya „Some Nights” (2012). 37-letni muzyk jest laureatem pięciu nagród Grammy (w tym za albumy „1989” i „Folklore” Taylor Swift).
„Przesyłałam mu moje pomysły przez iPhone’a, a on je uzupełniał i tworzył dla nich oprawę” – opowiada Del Rey o sposobie, w jaki współpracowali.
„Nagrywam wokal tak, żeby jego brzmienie odzwierciedlało to, co mówią słowa piosenki – zdradza Antonoff tajniki związane z obróbką materiału muzycznego. – Zostawiam pomiędzy instrumentami sporo przestrzeni, żeby odbiorcy wypełnili ją swoją wyobraźnią”.
Wysoka pozycja albumu „Chemtrails Over the Country Club” na listach bestsellerów dowodzi, że taki właśnie sposób pracy doskonale się sprawdza. Del Rey i Antonoff swoimi nagraniami pokazali, że mają dobrą wspólną receptę na sukces.