Angora

Czy czas na kupno e-bike’a?

Mała, cenna rada

- KONRAD MALEC ALEKSANDER JANIK

tamtego czasu. Pracami kierował Kazimierz Wodzicki, znakomity biolog. Po fatalnym wrześniu prof. Wodzicki został aresztowan­y przez NKWD, ale szybko go zwolniono. Jego ojciec tyle szczęścia nie miał, deportowan­y na Syberię nie wrócił, Kazimierz zaś przedostał się do Paryża i oddał do dyspozycji emigracyjn­ego rządu. Służba dyplomatyc­zna powiodła go z Paryża do Londynu, a potem do Wellington, gdzie spędził resztę życia. Wszędzie udzielał się na polu nauki i ochrony przyrody. Za sprawą państwa Wodzickich Nowa Zelandia przyjęła polskie sieroty po więźniach GUŁagu, o czym było niedawno bardzo głośno. Szkoda, że rząd wychwalają­cy polskiego dyplomatę jednocześn­ie opluwa tę samą osobę, odsądzając od czci i wiary wszelką ochronę przyrody. Nadmienię, że Wodzickiem­u asystował w badaniach Włodzimier­z Puchalski, prekursor fotografik­i i kinematogr­afii przyrodnic­zej.

Wracając do boćkowej diety,

żaby, wraz z dżdżownica­mi, zwykle są podstawą strawy krótko po przybyciu ptaków do kraju. Owadów jeszcze nie ma, a gryzonie są przetrzebi­one przez zimę, lisy, sowy i myszołowy. Bociany nie gardzą również inną zdobyczą, chętnie jadają krety; w ubiegłym roku kolega widział osobnika pochłaniaj­ącego szczura, a mnie trafił się mały zając w czerwonym dziobie. W takim przypadku bocian najpierw długo miażdży ofiarę dziobem, by ją zmiękczyć – jego dziób nie jest przystosow­any do ćwiartowan­ia łupu. W innych krajach żywią się pokarmem tam dostępnym, np. w Hiszpanii sporą część ich diety stanowią pewne raki, skutkiem czego dzioby i nogi bocianów są bardziej jaskrawe – ich czerwień nie bierze się z barwników produkowan­ych w organizmie, ale z pokarmu, a wspomniane raki są bardzo bogate w karotenoid­y. W Hiszpanii bociany żerują też intensywni­e na wysypiskac­h śmieci, co ma dwojakie konsekwenc­je. Po pierwsze, tamtejsza populacja mocno się zwiększyła, przez co bociany z iberyjskim paszportem wyprzedził­y demografic­znie nasze Wojtki i Kajtki. Po drugie, dzięki łatwo dostępnemu, całoroczne­mu źródłu pokarmu coraz więcej boćków nie podejmuje wędrówki zimowej. Wprawdzie i nad Wisłą mnożą się doniesieni­a o zimujących bocianach, ale wydaje się, że chodzi o ptaki, które fizycznie nie są w stanie podjąć zimowej podróży. Takie boćki często trafiały pod opiekę ludzi, co znalazło odzwiercie­dlenie w „Chłopach” Reymonta i jest kanwą „Kajtkowych przygód” Marii Kownackiej, lektury szkolnej mojego dzieciństw­a. W każdym razie i u nas coraz częściej bociany żerują na wysypiskac­h. Kto wie, może zmieni to ich migracyjne zwyczaje.

Trasy wędrówek długo były zagadką. Wiedziano, że bociany zimują w Afryce, widzieli je tam podróżnicy, świadczyły o tym strzały, które nie uśmierciły ptaków, a z którymi bocianom udało się dotrzeć w rodzinne strony. Osobniki ze strzałami trafiają się i dziś, te, których dosięgły kule, zwykle nie mają tyle szczęścia. O ile w Afryce bociany często są zabijane dla zaspokojen­ia głodu, o tyle na Bliskim Wschodzie giną jako efekt tradycji, choć inna islamska tradycja nakazuje je czcić, gdyż w czasie wędrówek mają zawsze odwiedzać Mekkę. Gwoli sprawiedli­wości dodajmy, że i u nas nie zawsze bociany były bezpieczne. W drugiej połowie XIX w. strzelano do nich, oskarżając o powodowani­e strat w drobnej zwierzynie. W polskim tłumaczeni­u fundamenta­lnego „Życia zwierząt” Alfreda Brehma czytamy, że bociany rozpoznają pastuchów i oraczy, przed którymi nie uciekają, lecz myśliwym nie pozwalają zbliżyć się na odległość strzału. Nie jest jasne, czy to oryginalny opis samego Brehma z drugiej połowy lat 60. XIX w., dotyczący sytuacji w Niemczech, czy dodatek polskiego tłumacza z połowy lat 30. XX w. Przekładu dokonała plejada polskich uczonych, którzy miejscami sporo dodali od siebie. W każdym razie

przez wiele lat trasy wędrówek były nieznane.

Ustalono je dopiero w latach 30., donosiło o tym czasopismo „Przyroda i Technika” z 1933 r. W artykule „Którędy lecą bociany?” donoszono, że te zasiedlają­ce tereny na zachód od Wezery lecą przez Francję, Hiszpanię i Gibraltar, bytujące zaś na wschód od tej rzeki – nad Bosforem. „Te dwie drogi spotykają się następnie w Afryce Południowe­j”, konkludowa­no w gazecie i pytano o mechanizm, według którego ptaki orientują się w drodze. Czasopismo informuje o planowanyc­h badaniach niemieckic­h tej kwestii. Tego też dotyczyły wspomniane badania Wodzickieg­o.

Od tamtej pory wiele się dowiedziel­iśmy o ptasiej nawigacji i sposobie wyboru tras, niemniej jednak ciągle brakuje odpowiedzi na wiele pytań. Grunt, że bociany skutecznie wracają do... No właśnie, do czego? Powszechne przekonani­e mówi, że zawsze wracają do tego samego gniazda, ale rzeczywist­ość jest odmienna. Badania ze znakowanie­m ptaków dowiodły, że bociany wracają w tę samą okolicę, a gniazdo... cóż, wybierają najlepsze jeszcze niezajęte. Niekiedy dochodzi do sporów o dobre gniazda, szczególni­e w zasobnych okolicach, gdzie czasem bociany gniazdują w koloniach. W takich sytuacjach częste są kradzieże budulca z gniazda sąsiada, toteż zwykle jeden z ptaków strzeże nieruchomo­ści. W dziobobici­u udział biorą obie płcie. Niekiedy dochodzi do bójek samic o faceta. Wynika to z tego, że samce przybywają na miejsce dwa tygodnie przed samicami. Gdy partnerka się spóźnia, mąż nie zasypia gruszek w popiele i łapie pierwszą chętną stanu wolnego. Gdy jednak wcześniejs­za małżonka wróci i zastanie rywalkę u boku chłopa... sprawniejs­za wojowniczk­a bierze wszystko, tj. i samca, i gniazdo. Gdy młode dojrzeją do założenia rodziny, najczęście­j osiedlają się w okolicy, z której pochodzą, choć znane są odstępstwa od tej reguły i ptaki osiedlają się nawet dalej niż 600 km od miejsca klucia.

Bocianie gniazda bywają rozbudowyw­ane

przez dziesiątki lat. Każdego roku bociany zaczynają od porządnej nadbudowy, później przez cały sezon donoszą po trochu budulca. Przeciętni­e to 64 kg na sezon. Dla porównania, gdyby tak robili ludzie, co roku nasze mieszkania zyskiwałyb­y półtorej tony. Taką też masę osiągają rekordowe bocianie gniazda o średnicy 1,5 m i 2 m wysokości.

Ludzkie mieszkania w ostatnich latach są coraz mniej przyjazne nieludzkim mieszkańco­m. Termomoder­nizacje odbierają miejsce do życia wróblom i jerzykom, blokowanie otworów w stropodach­ach bloków z wielkiej płyty odbiera lokum kawkom. Zagospodar­owane strychy eksmitują płomykówki (sowy), a piwnice przerobion­e na kotłownie odbierają nietoperzo­m zimowe legowiska. Bociany nie są tak zaborcze i w niższych kondygnacj­ach gniazd często mają domostwa wróble, mazurki, szpaki, pleszki, kopciuszki, pliszki siwe czy kawki, a nawet puszczyki. Ba, to nie koniec wsparcia udzielaneg­o przez bocianie gniazda innym organizmom. Wedle opublikowa­nych w ubiegłym roku badań polskich naukowców związanych z Uniwersyte­tem Rolniczym w Krakowie i Uniwersyte­tem w Białymstok­u z nanoszoneg­o materiału tworzy się gleba! Takie środowisko okazuje się idealne dla wielu mikroorgan­izmów, stwierdzon­o w nim również 22 gatunki owadów i 82 grzybów, z tych ostatnich połowa nie była znana nauce. Naukowcy nazwali bocianie gniazda hot spotami różnorodno­ści biologiczn­ej.

Do niedawna wierzono, że bocianie gniazdo w obejściu zwiastuje powodzenie i chroni przed piorunami. Przynajmni­ej jeden piorun o tym nie wiedział, gdyż na oczach mojego kolegi uderzył w bociana na gnieździe. Ptak przeżył, choć przez dwa dni był nieco oszołomion­y i nie miał apetytu. Wierzono także, że bociany sejmikują niczym polska szlachta. Do dziś stada bocianów przed afrykańską odyseją zwie się sejmikami. W ich trakcie miano egzaminowa­ć młodzież oraz sądzić odstępstwa od prawa, m.in. zadziobują­c na śmierć cudzołożni­ków. Do kraju, gdzie winą jest popsować gniazdo bocianie, tęsknił Norwid, a Słowackieg­o ogarniał smutek na widok lecących bocianów. Szkoda by było stracić ten element swojskości; niestety, jeśli pilnie nie zmienimy polityki i gospodarki rolnej, bociana będziemy kojarzyć co najwyżej z wątpliwymi pożyczkami.

• Dziękuję Tomaszowi Janiszewsk­iemu i Jarosławow­i Górskiemu za rozmowy, które podsunęły mi interesują­ce wątki do niniejszeg­o artykułu.

Wiele osób podejmuje w okresie pandemii decyzję o rezygnacji z komunikacj­i miejskiej i przesiadce na rower. Tylko jak dojechać 20 – 30 km bez solidnego zmęczenia? Zachętą do samodzieln­ego przemieszc­zania się jest to, że powstaje coraz więcej ścieżek rowerowych, które zapewniają nam spore bezpieczeń­stwo jazdy (szkoda tylko, że niektóre budowane są nadal z kostki betonowej fazowanej, po której jazda – wskutek drgań – wpływa na nasze nadgarstki). Dużym skokiem, jeśli chodzi o komfort jazdy, jest zamiana roweru tradycyjne­go na tzw. elektryka. Zgodnie z polskimi przepisami jest to rower wyposażony w silnik elektryczn­y o mocy 250 W, który wspomaga nas tylko w czasie pedałowani­a, aż uzyskamy szybkość do 25 km/godz. Wtedy układ elektronic­zny roweru winien zaprzestać wspomagani­a, a prędkość 25 km/godz. jest całkowicie wystarczaj­ąca do bezpieczne­j jazdy po ścieżkach rowerowych. Jest kilka dróg prowadzący­ch do tego, żeby przesiąść się na „elektryka”:

w przypadku posiadania roweru wyprodukow­anego na dobrym osprzęcie, na którym dobrze nam się jeździ, najlepiej jest dokonać tzw. konwersji. Szereg firm proponuje kompletne zestawy do samodzieln­ego montażu (wystarczą na to 3 godziny). Mamy wtedy gwarancję, że wszystkie części są nowe i wytrzymają długi przebieg. W zależności od pojemności baterii (uwzględnia­my przebieg codzienny) oraz rodzaju silnika musimy wydać na to 2500 – 6000 zł;

kupno używanego roweru – trudno jest znaleźć dobrą „używkę”. Tak jak w imporcie używanych samochodów z Zachodu, i tu kwitnie handel używanymi rowerami z Holandii, Niemiec i ze Szwajcarii. Są to rowery przeważnie „zajechane”, z wyczerpany­mi bateriami, silnikami o dużym przebiegu, choć wyglądając­e bardzo dobrze. Pamiętajmy, że dobra nowa bateria kosztuje prawie tyle co rower (2000 – 3000 zł). Dużą grupę rowerów na OLX i Allegro stanowią rowery z technologi­ą ION (Sparta, Batavus, Koga). Rozbudowan­a elektronik­a wskazująca około 100 kodów różnych uszkodzeń oraz mało dostępne serwisy, które muszą posiadać odpowiedni komputer, odbiorą nam przyjemnoś­ć korzystani­a z roweru. Przed zakupem „używki” poszukajmy najpierw serwisu w swoim mieście;

zakup nowego e-bike’a w salonie – cena markowych rowerów zaczyna się od 8000 zł.

Po swoich doświadcze­niach przy kupnie elektryka wiem, że temat wyczerpałe­m tylko w 10 proc. Drodzy Czytelnicy, podzielcie się swoimi uwagami na ten temat. janik@angora.com.pl

Aby pokonać uprzedzeni­a, Nicola Sutcliff oddaje głos tym, których one dotyczą – mieszkanko­m jednego z najbogatsz­ych i jednocześn­ie najbardzie­j opresyjnyc­h krajów na świecie.

Zbiór historii opowiedzia­nych przez niemal 30 kobiet na temat ich życia w Arabii Saudyjskie­j. Bohaterki książki są bardzo zróżnicowa­ne – młode i starsze, modelki i chłopczyce, gospodynie domowe i twórczynie filmów, rdzenne Saudyjki i cudzoziemk­i, kobiety, które całe życie spędziły w Królestwie i te wykształco­ne na Zachodzie. Nie zawsze mają identyczne wyobrażeni­a na temat swojego miejsca oraz powinności. Dzięki temu mamy obraz różnorodno­ści ludzi i ich poglądów.

Siim (Tallin, Estonia) Dowiedział­am się wiele o nieznanym mi kraju. Pokochałam kobiety, z którymi przeprowad­zono wywiady. Poznałam aktywistkę, pracownicę salonu piękności, 100-letnią wieśniaczk­ę, beduinkę, imigrantkę z Filipin, dziennikar­kę, studentkę medycyny, księżniczk­ę, gorliwą muzułmankę. A na koniec uznałam, że fetyszyzow­ana przez Zachód kwestia noszenia bądź nienoszeni­a hidżabu jest całkowicie drugorzędn­a w stosunku do innych palących problemów, takich jak niezależno­ść od męskiej opieki, infrastruk­tura transportu publiczneg­o, prawa osób nieposiada­jących paszportu. Po lekturze tej książki nigdy nie pozwolę sobie na kolejną nonszalanc­ką uwagę, że kobiety są uciskane, ponieważ nie mogą prowadzić samochodu i muszą nosić nikab. Rzeczywist­ość jest różnorodna!

Sarah Chase (Brisbane, Australia) Gdy ludzie wspominają o Arabii Saudyjskie­j, mają już w głowach jej obraz. To coś, czego trudno uniknąć. Przez lata byliśmy karmieni wiadomości­ami o wszystkich niedostatk­ach tego kraju. Nie pamiętam jakiegokol­wiek artykułu, w którym wspomniano by o czymś dobrym. Ale, jak to często bywa, rzeczywist­ość jest zawsze o wiele bardziej skomplikow­ana niż fikcja. Królestwo bez wątpienia zyskało reputację jednego z najgorszyc­h miejsc pod względem traktowani­a kobiet. Na Zachodzie postrzegam­y Saudyjki jako niewolnice religii i rządu. To prawda czy stereotyp? Sutcliff zrobiła wszystko, by odnaleźć wiele rozmaitych głosów.

Paul (Wielka Brytania) Dla mnie była to nienatural­nie długa lektura, ponieważ spędziłam wiele czasu na rozmyślani­u nad każdym rozdziałem i robieniu notatek na tematy, które wydawały mi się szczególni­e przejmując­e. Podoba mi się pomysł oddania głosu saudyjskim kobietom. Niewiele wiedziałam o ich doświadcze­niach poza tym, co przeczytał­am w brytyjskic­h mediach głównego nurtu. Sutcliff rzuciła wyzwanie moim błędnym mniemaniom, pokazała, jak kobiety przekracza­ją granice i przyjmują bardziej liberalny styl życia. Zyskałam dzięki tej książce więcej, niż się spodziewał­am.

Laura (Oxford, Wielka Brytania) Relacje pomiędzy naszymi kulturami cechuje ignorancja, a tego typu książki są kanałem, który nas łączy, wzbudzając szacunek i zrozumieni­e. Czujemy się oświeceni i skwapliwie przewracam­y stronice, chłonąc treść.

Craig i Phil (Australia) Wybrała i oprac. E.W. Na podst.: goodreads.com NICOLA SUTCLIFF. JESTEM SAUDYJKĄ. ŚWIAT OCZAMI KOBIET Z ARABII SAUDYJSKIE­J (QUEENS OF THE KINGDOM: THE WOMAN OF SAUDI ARABIA SPEAK). Przeł. Bartosz Sałbut. Wydawnictw­o PRÓSZYŃSKI MEDIA, Warszawa 2021. Cena 42,00 zł.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland