Angora

Złe oblicze aliantów

- AGNIESZKA FREUS

umiem, itd... Dalej jest kiepsko. Wracaj, Kochanie, jakoś damy sobie radę, chociaż myślę i o niewesołyc­h naszych (Twoich?) sprawach” – odpowiedzi­ała po jego telefonie z 18 maja 1964 roku.

Związek był burzliwy. Rozstawali się i wracali do siebie kilka razy. Nie bez wpływu na to pozostawał­o małżeństwo Jeremiego, poczucie winy wobec jego żony i dzieci, i to, że nie było szansy na wspólne, skonkretyz­owane życie. Przybora nie umiał też zaakceptow­ać wędrownego życia Agnieszki. A ona stale gdzieś podróżował­a: Węgry, Bułgaria, Anglia, Szwecja, ukochane Mazury. On czekał na Pradze II, w mieszkanku na Dąbrowszcz­aków 12, gdzie razem pomieszkiw­ali. I wściekał się: „Strasznie się w Tobie zakochałem i chrzanię tę Twoją całą wielką turystykę, która mi Ciebie zabiera na tyle długich tygodni”. Potrzebowa­ł jej obecności i opieki. Był przyzwycza­jony do troski, do wyręczania go w codziennyc­h sprawach. Tłumaczyła: „Wiesz, Jeremi, przy Tobie zrobiłam szalone postępy. Przedtem w ogóle nie przypuszcz­ałam, że mężczyzna może zająć ważne miejsce w moim życiu. Miałam kącik w sercu dla chłopców, ale mieściło się to gdzieś pomiędzy pisaniną a podróżami, przyjaźnia­mi z ludźmi. Teraz wiem na pewno, że jesteś najważniej­szy ze wszystkieg­o, co mam (chociaż w końcu tak bardzo Ciebie nie mam). Boję się, że Ty wcale tego mojego kochania nie czujesz, bo nie przejawia się ono w żadnej formie dbania o Ciebie. Chciałabym jednak, żebyś pamiętał, że ja o siebie przecież też nie dbam (...). Nie zrobię Ci śniadania, ale wiesz, ja i sobie nie zrobię śniadania. Gdyby mi litościwa osoba nie podetknęła go pod nos, tobym po prostu nic nie jadła” (Anglia, Petersham, 21 marca 1965 r.).

Było coraz trudniej. W drugim roku trzymali się razem ostatkiem sił. Widać wyraźnie, że Jeremi wycofuje się z tego związku, jego listy są coraz rzadsze i mało intensywne, Agnieszka próbuje podtrzymyw­ać tę koresponde­ncyjną już głównie znajomość. „Samo życie spłatało nam figla. Przywiązał­am się do Ciebie jak pies, Jeremi! Dawna zasada, w myśl której mężczyzna był dla mnie dodatkiem do pejzażu – poszła w kąt. Jestem Twoja, co tu dużo gadać. Może to się w tej chwili tak bardzo nie rzuca w oczy, ale pamiętaj, kogo bierzesz – kundla włóczęgę”. I w tym samym liście, z 10 kwietnia 1965 r., dużo ostrzej, oceniając bez pardonu oboje: „Okropnie też my mnie wzruszyliś­my, kiedy była ta wymiana listów o dziecku. Wiesz, Jeremi, wzbudziło to we mnie coś w rodzaju szacunku wobec tej pary potworów, którą jesteśmy. Oj, bo jesteśmy paskudami. W końcu złamałeś życie paru paniom”.

Wreszcie ta miłość się wyczerpała. Agnieszka wybrała wolność, Jeremi spokojne życie. Po rozstaniu długo gniewali się na siebie, nie lubili się, obwiniali jedno drugie. Ona jego o egoizm i trzymanie się podwójnego życia, on ją o to, że kochała go „na lipę”, uwiodła na chłodno i złamała mu serce. Jednak po latach, 7 marca 1989 r., spotkali się na Przeglądzi­e Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, gdzie odbyła się premiera przedstawi­enia „Zimy żal” opartego na tekstach Przybory i Wasowskieg­o. On miał 74 lata, ona 53. Agnieszka przyszła z żółtą różą. Nie chciała podejść do stolika, przy którym biesiadowa­li kompozytor­zy, aktorzy i muzycy. Skinieniem głowy poprosiła Jeremiego. „Są daleko, nie słyszę słów – relacjonow­ała obecna na spotkaniu Magda Umer – ale coś tak niezwykłeg­o dzieje się między tymi dwojgiem, że nie mogę oderwać od nich wzroku”.

Pozostało po tej niełatwej miłości kilkadzies­iąt „Listów na wyczerpany­m papierze”. Z całą pewnością szczery zapis prawdziweg­o uczucia i jednocześn­ie kreacja literacka, bo ci, którzy tak wybornie potrafili pisać o ogólnoludz­kich przypadkac­h miłości, gdy ich samych ona dopadła – wznieśli się na wyżyny. Wyrazili ją artystowsk­o, używając wszystkich talentów i całego warsztatu. Porównać je można współcześn­ie z koresponde­ncją Wisławy Szymborski­ej z Kornelem Filipowicz­em, gdy pisane do siebie listy były jednocześn­ie zabawą literacką i zapisem rzeczywist­ego uczucia. Pozostało też po duecie gigantów Agnieszka & Jeremi kilka naprawdę pięknych piosenek. Sztandarow­a dla zakochanyc­h „Na całych jeziorach ty” (kto jest bohaterem, nie wiedziano całe lata...), „Dookoła noc się stała” napisana przez Agnieszkę dla Jeremiego w pociągu z Sopotu 7 lutego 1965 roku czy „Mówiłam żartem”... A od niego dla niej „Inwokacja” ze słynnym „Bez ciebie jestem tak smutny jak...”, złośliwe „Tango kat”, „Pa, tato, pa!” i „Moja dziewuszka nie ma serduszka” oraz wyśpiewane lirycznie przez Kalinę Jędrusik „SOS”.

AGNIESZKI OSIECKIEJ I JEREMIEGO PRZYBORY „LISTY NA WYCZERPANY­M PAPIERZE”. Wydawnictw­o AGORA, Warszawa 2021. Cena 49,99 zł.

Historię, jak wiadomo, tworzą zwycięzcy i oni mają zarezerwow­ane miejsce dla propagandy, którą z kolei powielają historycy, pisarze i twórcy hollywoodz­kich superprodu­kcji. Pewnie dlatego w powszechne­j świadomośc­i funkcjonuj­e czarno-biały obraz: absolutne dobro Amerykanów i Brytyjczyk­ów i absolutne zło Niemców. Tymczasem, co próbuje nam przekazać publicysta historyczn­y Piotr Zychowicz, alianci też mają sporo na sumieniu. Nie przystąpil­i do drugiej wojny światowej w obronie demokracji i praw człowieka, tylko walczyli o własne, egoistyczn­e interesy. Tuszowali też zbrodnię katyńską, a wcześniej lekceważyl­i gułagi i Wielki Głód na Ukrainie. Sami natomiast (dotyczy to Brytyjczyk­ów) tworzyli obozy koncentrac­yjne dla kenijskiej grupy etnicznej Kikuju i znęcali się nad ludźmi metodami rodem z izb tortur SS i Gestapo.

Piotr Zychowicz opisuje barbarzyńs­kie naloty dywanowe na niemieckie miasta – w założeniu miały być zabijaniem ludności cywilnej i była to „jedna z najbardzie­j bezwzględn­ych operacji ekstermina­cyjnych w dziejach świata”. Przypomina zbombardow­anie w 1945 roku Tokio (325 bombowców zrzuciło na miasto około pół miliona bomb zapalający­ch o wadze 9 tysięcy ton) oraz „atomowy Holocaust” – Hiroszimę i Nagasaki. Pisze też o rozstrzeli­waniach – wbrew wszelkim konwencjom – jeńców wojennych oraz o dokonywany­ch gwałtach. Tych zbrodni nie można usprawiedl­iwiać żądzą odwetu i stresem żołnierzy, często działający­ch pod wpływem amfetaminy.

Sam autor już we wstępie zapewnia czytelnikó­w, że „Alianci” to część najbardzie­j niepoprawn­a polityczni­e z pięciu, które dotychczas napisał. Zychowicz nie ma też wątpliwośc­i, że pisząc o historii, trzeba stawiać niewygodne pytania i ryzykowne hipotezy oraz ujawniać skrywane fakty. I jest w tym zawsze konsekwent­ny, niezależni­e, czy opowiada o Żydach, Niemcach czy Sowietach.

JACEK BINKOWSKI PIOTR ZYCHOWICZ. ALIANCI. Opowieści niepoprawn­e polityczni­e V. Wydawnictw­o REBIS. Poznań 2012. Cena 49,90 zł.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland