Islamskie egzorcyzmy
Pod przykrywką religijności muzułmańska medycyna alternatywna od lat rozwija się w ukryciu. Niektóre praktyki wzbudzają niepokój władz i specjalistów.
Wystarczy szybko przeczesać internet, aby zdać sobie sprawę ze skali zjawiska. W mediach społecznościowych i na ulicy można zaobserwować wysyp islamskich egzorcystów. Co dokładnie dzieje się podczas tych egzorcyzmów, które czasami odbywają się nie tylko w specjalnych „instytutach”, ale też na zapleczach sklepów i w prywatnych mieszkaniach? – Na przykład sesje hidżamy – mówi islamolog Omero Marongiu-Perria. Hidżama, czyli terapia bańkami, nie wywodzi się wprawdzie z Koranu, ale Mahomet miał ją polecać wiernym. Osoby odprawiające rytuał nacinają skórę „wiernego” i umieszczają nad nacięciem szklane bańki. W ten sposób jest ponoć ewakuowana „nieczysta krew”, będąca rzekomą przyczyną problemów. Hidżama, zabieg mający zadbać o aspekt fizyczny „leczonego”, często
łączona jest z roqya, mistyczną praktyką egzorcyzmu. Ta licząca tysiąc lat tradycja służy do „wypędzania dżinów”, duchów wspomnianych w Koranie. – Râqi, czyli egzorcysta, recytuje wersety, które przywołują wszechmoc Allaha – wyjaśnia specjalista ds. islamu Bilel Ainine. Ale roqya nie jest skodyfikowana przez islam i może być przeprowadzana na wiele sposobów. Niektóre z nich są brutalne, wręcz „barbarzyńskie”, jak opowiada Elias Zahid, który twierdzi, że trzy lata był opętany przez złośliwego ducha: – Po podróży do Maroka w 2011 r., gdzie wynająłem wraz z przyjaciółmi stary dom, zacząłem widzieć i słyszeć ducha mówiącego do mnie, a także mówiącego przeze mnie w językach, których nie znałem. Ani lekarze ani psycholodzy nie znaleźli przyczyny mojego problemu. Dopiero jeden z opiekujących się mną pielęgniarzy, Żyd, uwierzył mi, gdy powiedziałem, że jedyne, co przynosi mi ukojenie, to lektura Koranu. Dzięki niemu zdałem sobie sprawę, że jestem we władzy dżina. Mężczyzna udał się więc na konsultacje z licznymi râqi. – Niektórzy byli nieszkodliwi, ale nieskuteczni: np. pisali wersety z Koranu na kartce, którą musiałem przy sobie nosić. Inni byli naprawdę groźni. Jeden z nich zamknął się ze mną w pokoju i chłostał aż do krwi, aby zaatakować dżiny.
Lou Syrah, dziennikarz występujący pod pseudonimem, przywołuje wydarzenia z 1994 r., kiedy to 19-letnia Louisa zmarła podczas egzorcyzmów. – Według krewnych Louisa stała się agresywna, uderzała głową o ściany. Jej rodzina zwróciła się więc do imama z Roubaix. Pięć godzin zmuszał dziewczynę do picia słonej wody, aby zwymiotowała przedmiot, który spowodował jej rzekome opętanie. Potrząsał nią, chłostał jej stopy, trzymał ją za gardło. Louisa zapadła w śpiączkę i następnego dnia zmarła. Egzorcystę skazano na siedem lat więzienia. W 2005 r. 29-letni Brahim R. został znaleziony martwy w piwnicy meczetu Omara w Paryżu ze zmiażdżoną krtanią i krwiakami na brzuchu. Podejrzani przyznali, że chcieli „wypędzić Złego”. W 2007 r. w Meurthe-et-Moselle imama oskarżono o napaść seksualną na dwóch młodych mężczyzn w trakcie roqya. W 2015 r. w Rennes nastolatka została poparzona podczas hidżamy. W 2017 r. czterdziestolatka zapadła w śpiączkę, gdy egzorcysta zmusił ją do wypicia ponad 20 litrów wody.
– Ale przemoc w trakcie egzorcyzmów to problem o niewielkiej skali w porównaniu z liczbą finansowych oszustw – podkreśla Bilel Ainine. Praktyki religijne nie powinny być płatne, ale „niektórzy râqi sprzedają pobłogosławione przedmioty za 50, 100 euro, inni wystawiają recepty niczym lekarze. Spotkałem kogoś, kto wydał 3 tys. euro na egzorcyzmy”. Elias Zahid wyszedł na tym jeszcze gorzej: „10 tys. euro za sesję”.
Jak wytłumaczyć zapotrzebowanie na egzorcyzmy? Dla islamologa Razikiego Adnaniego „to znak powrotu przesądów i odchodzenia od nauki”. Według Bilela Ainine’a roqya i dżiny pozwalają pozbyć się poczucia winy: – Gdyby opętani wzięli odpowiedzialność za swoje choroby, poczuliby się psychicznie słabi. Ponieważ dżiny są silniejsze od ludzi, opętani łatwiej akceptują symptomy. Z kolei Lou Syrah uważa, że francuski sukces islamskich egzorcyzmów wpisuje się w szerszy kontekst poszukiwania duchowości i „rozwoju medycyny alternatywnej. Poza tym roqya oferuje łatwe możliwości zarobkowe”.
Ale przede wszystkim, jak podkreśla Omero Marongiu-Perria, „râqi biorą na cel cierpiących ludzi. To godne ubolewania, że z roqya robi się interes”. Jednak Elias Zahid, pomimo wydanej fortuny i przelanej krwi, jest zadowolony. Twierdzi, że po ostatnim spotkaniu z „uznanym imamem” pozbył się dżinów... (MS)