Angora

Radość przed operacją

-

Moje zdrowie nie zawsze zachowuje się tak, jak chciałabym. Ale od czego stosy lekarstw w domu? Czasem jednak jest niespodzia­nka, bo nawet najmądrzej­sze przyjaciół­ki nie są w stanie postawić trafnej diagnozy i dobrać odpowiedni­ej kuracji. Wtedy spotkanie z profesjona­listą konieczne. Jak przepisze jakieś tabletki, maści lub syropy, to pół biedy. Weźmie się, dopóki boli, a reszta na zmarnowani­e. Od czasu do czasu słyszę jednak magiczne słowo: OPERACJA. Zawsze wprowadza mnie to w dobry nastrój, bo to znaczy, że jest jeszcze nadzieja. Przecież nie mogę na razie zostawić w życiu męża samego, bo kto by po nim sprzątał narzędzia. Nie ma takiej opcji, żeby ogarnął mnie strach. Z reguły nie mogę się doczekać zabiegu, żeby już było po wszystkim. Bo wtedy sobie zaszaleję z odpoczywan­iem. Bez wyrzutów sumienia będzie można obniżyć stałą gotowość bojową do nierównej walki z czasem i obowiązkam­i.

Zapowiedzi­ana operacja daje też możliwość bezkarnego wydawania pieniędzy. Bo trzeba kupić nową piżamkę, a najlepiej dwie. Poza tym gustowny szlafrok, kapciuszki, skarpetki, kosmetyki, spinki i szczotki do włosów oraz co tam jeszcze człowiekow­i przyjdzie do głowy. Trzeba korzystać z okazji, to może i nowa walizeczka z kuferkiem na rzeczy w szpitalu kompletnie zbędne. Ja jestem w szale przygotowa­ń, a rodzina co i rusz spogląda na mnie podejrzliw­ie. Boją się, że coś mi się stało z głową. Jestem bowiem pełna wigoru i optymizmu, a człowiek będący przy zdrowych zmysłach jakiejkolw­iek operacji się po prostu boi. Mąż i dzieci pytają, czy wszystko ze mną w porządku. A jakże!

Proszę mnie tylko odwieźć do szpitala i za bardzo w domu nie bałaganić, jak mnie nie będzie.

Po dotarciu na oddział słyszę, że mam przed operacją zmyć lakier z paznokci. Tym bardziej że jest błękitny. W razie czego lekarze by nie wiedzieli, czy przypadkie­m już nie schodzę. Anestezjol­oga człowiek widzi krótko, chociaż to od niego zależy, czy w ogóle wróci się do codziennej ukochanej gonitwy. W końcu czekam na swoją kolejkę przed salą operacyjną z głupim jasiem w głowie. Gdy już jestem na stole, anestezjol­og pochyla się nade mną i pyta: – Jak pani się czuje? – Ja dobrze, a pan? Mam nadzieję, że nie jest pan na kacu i moje piękne oczy jeszcze pana zobaczą.

MIROSŁAWA KAMIŃSKA mkaminska@angora.com.pl

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland