Hejtem po oczach
„Wiadomości” TVP w oczach medioznawcy.
TVP nie ujawni zarobków Jacka Kurskiego, gdy był doradcą zarządu. Ponoć nie wykonywał w tym czasie funkcji publicznych. Dziwna interpretacja. Czyżby był w tym czasie osobą prywatną? Poczekamy na orzeczenie, jeśli – jak zapowiedział poseł Nowoczesnej Adam Szłapka – sprawa trafi do sądu. Najwyższy czas, aby zarobki w publicznych mediach, w których pracownicy opłacani są z pieniędzy podatników, były jawne i dostępne. Jako obywatele łożący na media mamy prawo to wiedzieć! O wszystkich pracownikach tzw. mediów publicznych. Kto, ile i za co dostaje pieniądze? W wielu krajach jest to oczywistością, w naszym jest skrzętnie skrywaną tajemnicą. Niedawno sąd administracyjny w Warszawie nakazał Zarządowi TVP upublicznić zarobki prezenterów. Mamy prawo wiedzieć, za ile pracują czołowi propagandziści, ile dostają za lżenie, szczucie i opluwanie. Podobno Danuta Holecka i Michał Adamczyk zarabiają miesięcznie po ok. 40 tys. zł. Dużo za dużo, bo dziennikarze zarabiają średnio 10 razy mniej. Dziennikarze, a nie propagandziści partyjni.
O TVP pisałem w tej rubryce już 97 razy, ale przypomnę, na czym polega podstawowa różnica pomiędzy dziennikarzem a propagandzistą. Dziennikarz zbiera informacje, żeby je wiernie przekazać. Propagandzista wykorzystuje je instrumentalnie dla celów politycznych lub partyjnych. Dziennikarz dostarcza rzetelnej, wszechstronnej i obiektywnej wiedzy o świecie; propagandzista manipuluje odbiorcą, ukierunkowuje go i przymusza do przyjęcia i realizacji określonych poglądów i zachowań. Dziennikarze pracują w mediach niezależnych od partii politycznych i ośrodków władzy, propagandziści (wielu z nich) – dla „Wiadomości” TVP.
W tygodniku „Polityka” (nr 15) Ewa Wilk pisze, że telewizyjna machina propagandowa skierowana jest na starsze pokolenie, a wyniki kolejnych wyborów potwierdzają tę tezę. 37 proc. gospodarstw domowych korzystało wyłącznie z telewizji naziemnej, gdzie główne kanały należą do TVP, można więc przypuszczać, że wśród tych widzów przewagę mają wyborcy PiS. Wnioskuję z tego, że tam, gdzie brakuje pluralizmu (kanałów informacyjnych TVN i Polsatu), tam łatwiej o przepływ i wpływ propagandy. Drugi wniosek wypływa z analizy wykształcenia. W 1978 roku wyższe wykształcenie miało 4,5 proc., a w 2018 wyższe wykształcenie zdobyło już 44 proc. młodych Polaków. Odpowiednia edukacja oraz zwrot ku nowym technologiom (młodzi oglądają telewizję prawie 3 razy krócej niż statystyczny Polak) chroni młodzież przed uleganiem propagandzie. Te tendencje mogą się zmienić, jeśli PiS będzie chciało przejąć kontrolę nad całym procesem wychowawczo-edukacyjno-aksjologicznym. Na szczęście – jak się wydaje – nie ma na to ani pomysłu, ani odpowiedniej kadry. Sojusz ołtarza z tronem już nie wystarczy.
A w TVP tydzień jak zawsze. Od rana do wieczora wciąż te same propagandowe klisze i wyświechtane frazesy o sukcesach w walce z pandemią („narodowy program szczepień przyspiesza” każdego dnia), wstawaniu z kolan, malejącym bezrobociu, fake newsach we wrogich mediach. Jednocześnie ciągłe ataki na Szymona Hołownię i jego ugrupowanie, bo w nim – jeśli traktować propagandę TVP Info jak barometr polityki PiS – Jarosław Kaczyński widzi głównego rywala w przyszłych wyborach. I dlatego TVP próbuje już dziś zohydzić „byłego gwiazdora TVN”, którym „zachwyceni są Niemcy”, porównując go z PO, Palikotem i Petru oraz wróżąc mu taką samą „karierę”. Mało tym razem było o rocznicy smoleńskiej, gdyż dowodów na zamach wciąż brak i chyba już nawet w PiS-ie coraz mniej wiary, że się znajdą...
Nic o rekordzie zgonów od początku pandemii. I o kościołach jako ogniskach zakażeń. Bo w propagandzie nie liczą się fakty, tylko wrażenia.