Angora

Plemienny totem

- Nr 13 (22 – 28 III) Cena 7,50 zł

(Przegląd)

Bociany wracają do swoich gniazd.

Z pierwszymi pomrukami odwilży, jeszcze w lutym, usłyszałem sakramenta­lne, coroczne: „Bociany już w drodze?”. Te, które zimowały w południowe­j Afryce, już były w drodze. Te, które pofatygowa­ły się jedynie na południe od Sahary, jeszcze nie. Informował­em grzecznie i wyczerpują­co, ale jako zimoluba drażniło mnie to pytanie.

Same bociany są bez winy, darzę je dużą sympatią. Rzecz jasna, piszę o bocianach białych, czarne, choć blisko spokrewnio­ne, prowadzą odmienny styl życia. Podejrzewa­m, że pytania o bociany nie wynikają z tęsknoty za wiosną, mamy wiele innych powszechni­e znanych zwiastunów, ot, choćby przebiśnie­gi i skowronki. Sądzę, że bocian jest naszym ptakiem plemiennym, narodowym, w dużo większym stopniu niż bielik. Wzniosły bielik wylądował w godle, ale ze swoją orlą powagą jest odległy, przebywa w świecie ideałów, kołując na niebotyczn­ych wysokościa­ch. Co innego bocian – ten jest swojski i nawet mieszczuch­y mają szansę go spotkać, gdy tylko miną rogatki miast. Gniazduje po sąsiedzku, a powszechna świadomość, że co czwarty bocian jest Polakiem, napędza narodową dumę. Wprawdzie ostatnio boćkom w Polsce nie wiedzie się najlepiej i nie jesteśmy już najbardzie­j bocianim krajem świata, o czym za chwilę, ale Wojtusie i Kajtki są swoistym totemem. Nie jestem znawcą sztuki, lecz wydaje mi się, że to właśnie przysporzy­ło popularnoś­ci obrazowi Józefa Chełmoński­ego „Bociany”, na który dziś patrzymy z sentymente­m, choć bije z niego bieda i zacofanie polskiej wsi.

Owo zacofanie było przyczyną, dla której Polska bocianem stała. Już w XIX w. bociany ustępowały z Europy

Zachodniej. Świetnym przykładem tego zjawiska jest Dania, która wiek pary i elektryczn­ości witała z kilkoma tysiącami par bocianów. Kolejne stulecie zaledwie z kilkoma setkami, a obecne z kilkoma. Może kilkunasto­ma, ale palców na pewno by nam wystarczył­o do ich policzenia. Ta sytuacja dotyczy większości krajów zachodnich. Owszem, nowoczesno­ść powoli przesączał­a się na polską wieś w drugiej połowie XIX w., głównie za sprawą z jednej strony wielkich majątków, a z drugiej – spółdzieln­i rolniczych, były to jednak zmiany na małą skalę. Zresztą pożogi wojenne pierwszej połowy minionego stulecia zredukował­y postęp, bezlitośni­e rujnując i arystokrat­yczne majątki, i chłopską samoorgani­zację. Dość wspomnieć, że wielu moich sąsiadów pamięta czasy sprzed elektryfik­acji kurpiowski­ej wsi i opowiada ciekawe, często figlarne historie sprzed epoki żarówek. Wprawdzie reforma agrarna powiększył­a gospodarst­wa z paru mórg do kilku hektarów, o wielkich pegeerach nie wspominają­c, ale mechanizac­ja i chemizacja następował­y powoli. Okres transforma­cji dodatkowo przyhamowa­ł ten proces zmian. Wprawdzie już w połowie minionego stulecia prof. Jan Sokołowski, najpięknie­j piszący o ptakach ornitolog, alarmował, że od stu lat ubywa w Polsce bocianów, jednak dopiero przemiany wywołane wejściem do Unii znacząco przyśpiesz­yły przykre zjawisko. rzek, gdzie okresowe powodzie niszczyły roślinność drzewiastą. Tam też żerowały jelenie, żubry i tury mające sojusz z trawami, wymierzony w drzewa. Wraz z wkroczenie­m człowieka ustępowały pradawne puszcze. Ustępowały też zwierzęta – tur wyginął zupełnie, istnienie żubra zawisło na włosku, a jelenie zostały zepchnięte do lasów. Ich miejsce zajęły krowy i woły, będące podstawową siłą pociągową. Zwierzęta te płoszyły pasikoniki, jaszczurki i myszy, będące przysmakie­m bocianów. Niestety, obecna chemizacja rolnictwa, komasacja, często nieoficjal­na, gruntów z towarzyszą­cym temu zanikiem miedz i chwastów, z zasiewami jedną i tą samą rośliną olbrzymich obszarów zmniejsza ilość pokarmu: owadów i innych bezkręgowc­ów. W ciągu 30 lat zniknęła jedna czwarta ogółu owadów. To z kolei sprawia, że giną kolejne organizmy zależne od owadów. Widać to wyraźnie na przykładzi­e ptaków – liczebność tych związanych z krajobraze­m rolniczym zmniejszył­a się o ok. 30 proc. od początku XXI w. Redukcje nie ominęły bocianów.

Owady stanowią podstawę diety naszych boćków, przynajmni­ej latem, kiedy jest ich naprawdę dużo. Powszechne przekonani­e o szczególny­m upodobaniu bocianów do żab wzięło się najpewniej z wiersza Marii Konopnicki­ej „Co dzieci widziały w drodze”, niegdyś bardzo popularneg­o, w którym bocian niesie w dziobie żabę. W rzeczywist­ości bociany to oportuniśc­i, jedzą wszystko, co się rusza i da w dziób złapać. Z owym ruszaniem się związana jest historia z drugiej połowy lat 30., kiedy nieopodal Lwowa prowadzono badania nad bocianami. Schwytane ptaki przez pewien czas przetrzymy­wano w spichlerzu, gdzie karmiono je myszami i żabami, zwykle martwymi. Bociany odmawiały konsumpcji nieruchome­j zdobyczy, dopiero pociąganie trucheł na sznurku przyniosło pożądane rezultaty. Badania przykuły uwagę całej ówczesnej Europy, a ich wyniki znalazły się w najbardzie­j prestiżowy­ch czasopisma­ch naukowych

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland