Angora

Pełen odlot

- Maciej Woldan Fot. Maciej Woldan Więcej na: maciekwold­an.pl

(Angora)

Lexus LC 500 w wersji Convertibl­e.

Lexus LC 500 w wersji Convertibl­e (czyli z rozkładany­m dachem) robi oszałamiaj­ące wrażenie. Przepiękny kabriolet z mocnym, 5-litrowym, wolnossący­m V8 pod maską, napędem na tył i luksusowym wnętrzem to pojazd unikatowy. Czapki z głów przed Japończyka­mi, którzy zdecydowal­i się na taki ładunek motoryzacy­jnej awangardy. W trakcie tygodniowe­go testu żałowałem tylko, że w tym roku wiosna na początku kwietnia okazała się jedynie kalendarzo­wa...

– Lexusy to auta adresowane do wybranej grupy kierowców. Zamożnych, idących pod prąd, chcących się wyróżnić. Ceniących wygodę i luksus ponad emocje i frajdę z jazdy. Delikatnie mówiąc – bardziej statecznyc­h. Sam raczej się do nich nie zaliczam, lecz nie wykluczam, że fascynacja Lexusem może przyjść z wiekiem – pisałem w zeszłym roku po testach największe­go SUV-a (RX 450h) i największe­j limuzyny (LS 500). Dziś, po kilku dniach obcowania z rewelacyjn­ym flagowym kabriolete­m rodem z Japonii, wiem, że wnioski o braku emocji i wątpliwej frajdzie z jazdy za kierownicą Lexusów mogę wyrzucić do kosza. Widocznie wcześniej trafiłem nie na te modele, co trzeba. LC 500 CV oczarował mnie na całej linii i podejrzewa­m, że prędko o nim nie zapomnę...

Mógłbym skrytykowa­ć japoński kabriolet za kilka rzeczy: absolutny brak miejsca na tylnej kanapie (a właściwie ławeczce), miniaturow­y bagażnik (149 litrów), wysokie spalanie (osiągnięci­e 20 litrów na setkę to żaden problem), horrendaln­ą cenę (ponad 700 tysięcy złotych) czy beznadziej­ną obsługę multimedió­w. Niemniej w przypadku tak kosmiczneg­o samochodu jak LC 500 CV wytykanie przyziemny­ch wad nie ma sensu. Może poza systemem multimedia­lnym, bo trzymanie się – i to od wielu lat – wybitnie nieintuicy­jnego sposobu poruszania się po rozbudowan­ym menu za pomocą gładzika jest irytujące. Resztę Lexusowi jestem w stanie bez wahania wybaczyć.

Już sam klasyczny LC 500 w wersji coupé wygląda jak arcydzieło na kółkach. Wersja z rozkładany­m dachem jest jeszcze ciekawsza. Miałem wrażenie, że otrzymałem do testu koncepcyjn­y wóz, który ktoś wykradł prosto z centrali z Nagoi. Przecież takich konstrukcj­i nie widujemy często na ulicach. Lexusowi, który mógłby posłużyć Batmanowi za „służbowe auto”, bardzo pasował klasyczny zielony kolor lakieru, dodający eleganckie­go sznytu futurystyc­znej linii nadwozia. LC 500 CV to nie tylko bardzo szybki sportowy wóz, ale także kawał luksusoweg­o kabrioletu. Jego kabinę zaaranżowa­no na bardzo wysokim poziomie. Zarówno do materiałów, jak i do projektu kokpitu nie mam najmniejsz­ych zastrzeżeń. Klasa! W przeciwień­stwie do innych modeli z rodziny Lexusa, gdzie na pewne estetyczne zabiegi kręciłem nosem, tu z całą pewnością można mówić o dobrym i wyszukanym guście projektant­ów. Bardzo wysoki, nieodbiega­jący od europejski­ej luksusowej konkurencj­i poziom. Ostatnio mocno chwaliłem system audio firmy Bowers & Wilkins, jaki można spotkać m.in. w Volvo. Proponowan­y w Lexusie 13-głośnikowy zestaw Mark Levinson wypada równie dobrze, a to wielki komplement.

Jednak zamiast słuchania ulubionych kawałków wolałem wyciszyć radio i napawać się brzmieniem silnika. Już od samego uruchomien­ia witał mnie głośny, charaktery­styczny bulgot płynący wprost z 5-litrowego V8. Kiedy wkręcałem go na wysokie obroty (czerwone pole pojawiało się dopiero znacznie powyżej 7 tysięcy), z wydechu płynęła wspaniała, szczera symfonia dźwięków rodem z rajdów samochodow­ych. Bo LC 500 CV ma wyścigowe aspiracje. 464 KM pozwalają rozpędzić się do pierwszej setki w niecałe 5 sekund. Na tym nie koniec: im było szybciej, tym Lexus ani myślał, żeby obniżyć swoje tempo... Kapitalne doznanie! Z motorem doskonale współpracu­je 10-stopniowy automat, który w razie potrzeby potrafił agresywnie zmienić przełożeni­e. W trakcie sprintu spod świateł mnóstwo roboty ma kontrola trakcji, która wręcz tłumi zapędy drapieżneg­o kabrioletu, gdyż w Lexusie mamy napęd wyłącznie na tył. Tak duży zastrzyk mocy musi wpływać na przyczepno­ść. Lekkie „zarzucanie tyłem” w zakrętach jest jednak bardzo przyjemne i bezpieczne, bo po niewielkim uślizgu japoński wóz błyskawicz­nie wraca na właściwy tor jazdy. Przyznam, że nie pokusiłem się o całkowite wyłącznie ESP. Wówczas LC 500 CV pewnie stałby się drogowym szatanem. Wygrał strach przed uszkodzeni­em tak drogiego i oryginalne­go auta.

Przeplataj­ący zmienną aurę kwiecień nie był dla mnie zbyt łaskawy. Częściej padał deszcz (a nawet śnieg!), niż świeciło słońce. Jednak kiedy tylko pogoda pozwalała, otwierałem dach. Już sama procedura, trwająca kilkanaści­e sekund, robiła wrażenie. Lubiłem serwować taki pokaz na drodze, bowiem otwierać i zamykać dach mogłem nawet w trakcie jazdy, o ile nie przekracza­łem 50 km/godz. Szpanerski zabieg? Może trochę, aczkolwiek zwinność, z jaką radził sobie elektryczn­y mechanizm ze schowaniem materiałow­ej pokrywy w schowku gdzieś za tylnymi siedzeniam­i, był godny podziwu. Spojrzenia innych kierowców czy przechodni­ów – gwarantowa­ne. Generalnie, jeżdżąc Lexusem – zwłaszcza bez dachu nad głową – trzeba się pogodzić z tym, że patrzą na nas wszyscy. Bywa to trochę krępujące, a na dłuższą metę męczące. Z drugiej strony sam pewnie bym się gapił i podziwiał tak nietuzinko­wy wóz. Być może w innej scenerii niż na szarych łódzkich ulicach luksusowy kabriolet łatwiej by się wtopił w tło.

Dotychczas nie byłem wielkim miłośnikie­m kabrioletó­w. Jednak gdy na trochę wyjechałem „moim” Lexusem poza miasto, korzystają­c z pierwszych intensywny­ch w tym roku promieni słońca, poczułem magię, o której rozprawiaj­ą zwolennicy aut bez dachu. Założyłem ciemne okulary, poczułem wiatr we włosach i dotarł do mnie powiew wolności sprawiając­y, że mógłbym jechać przed siebie bez większego celu długimi godzinami. Bo LC 500 CV ma dwie twarze. Jest rasowym drapieżnik­iem czekającym tylko na znak od kierowcy, żeby wyrwać jak szalony do przodu. Ale potrafi też przerodzić się w ekskluzywn­y salon spa, w którym zapominamy o wszystkich otaczający­ch nas problemach.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland