Mądra przyszłość czy szybki zysk?
Grenlandzkie wybory pokazały, co ważniejsze
Grenlandzkie wybory pokazały, co ważniejsze.
Wybory do 31-osobowego parlamentu Grenlandii, których wyniki ogłoszono w minioną środę, nie tylko zmieniły układ władzy, ale pokazały światu, że nie zawsze ważny jest zysk.
Wygrana opozycyjnej lewicowo-liberalnej i zarazem niepodległościowej partii Inuit Ataqatigiit zapowiada radykalny zwrot w autonomicznych rządach na największej wyspie świata. Zwrot niekorzystny dla firm planujących tu eksploatację złóż metali ziem rzadkich i uranu, jakie kryją się w złożach na południowym cyplu Grenlandii.
Wynik wyborczy przesądził o przegranej dotychczasowej partii Siumut, rządzącej od 1979 roku (z przerwą 2009 – 2013), która upatrywała w rozwoju przemysłu wydobywczego i płynących z niego zyskach szansy uzyskania ekonomicznej i politycznej niezawisłości od metropolii, czyli Danii. Rząd grenlandzki wspierał więc dotąd górnicze inwestycje australijskie i chińskie, licząc na 200 milionów dolarów corocznych wpływów z tytułu podatków. Ale zarazem dwie trzecie grenlandzkiej społeczności (mieszka tu tylko 56 tysięcy ludzi) było temu przeciwne ze względu na obawy o ekologię i niemal pewną degradację wód materiałami radioaktywnymi.
Nie bez powodu trzy lata temu Donald Trump publicznie wyraził ochotę na... zakup Grenlandii. Inwestycja zwróciłaby się szybko. Grenlandia posiada bowiem złoża rzadkich pierwiastków, m.in. neodymu używanego w turbinach wiatrowych, lotnictwie wojskowym i samochodach elektrycznych. Neodym wydobywany jest w kompleksie Kvanefjeld, na południu wyspy, gdzie notabene znaleziono także rudę uranu. Planowali eksploatację tych złóż Australijczycy (Greenland Minerals Ltd) z Chińczykami (Shenghe Resources Holding Co Ltd), popierani dotąd przez rządzący Siumut. Obie firmy planowały zainwestować w kopalnię 1,2 mld dolarów. Minister surowców Grenlandii Jens Frederik Nielsen jeszcze kilka dni temu gorąco popierał projekt: – To ważna kopalnia. Stworzy 700 miejsc pracy i zapewni wzrost gospodarczy. Z niezbędnymi zastrzeżeniami przewiduję, że kopalnia może zostać otwarta. To epokowe. Ale to już przeszłość. Jeśli powstanie rząd z większościową partią Inuit Ataqatigiit,
zwycięży opcja zachowania czystości środowiska.
Obecność firmy chińskiej w australijskim projekcie nie jest przypadkowa. Chiny kontrolują ponad 90 procent światowej produkcji metali ziem rzadkich. Proces oddzielania minerałów od rudy jest wymagający technologicznie i kosztowny, do tego toksyczny dla środowiska, bowiem w procesie ekstrakcji używa się kwasów. Chińskie firmy nie należą do szczególnie dbających o bezpieczeństwo środowiska naturalnego i to była bodaj najsilniejsza motywacja dla Grenlandczyków.
Problem nie jest tylko polityczny, bowiem metale ziem rzadkich mogą pomóc w walce z globalnym ociepleniem, jednak dziś mieszkańcy Grenlandii obawiają się o zdrowie i środowisko. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wyspa była postrzegana jako rezerwuar cennych pierwiastków, a Duńczycy, gdy odkryli tu (zrobił to Niels Bohr!) rudę uranu, już 60 lat temu rozpoczęli jej wydobycie w związku z planowaną budową elektrowni atomowej w Danii. Wywieziono ponad cztery tysiące ton rudy, ale szybko od projektów odstąpiono i o złożach „zapomniano”. Na cenie zyskały za to pierwiastki ziem rzadkich o nazwach takich jak neodym, prazeodym, terb i dysproz, niezbędne w elektronice, maszynach samojezdnych i urządzeniach elektronicznych mających komunikować się za pośrednictwem internetu. Pulsują one w komputerach, w telefonach komórkowych i systemach nawigacyjnych balistycznych pocisków z głowicami jądrowymi. Są instalowane w panelach słonecznych. Mają kluczowe znaczenie w walce z globalnym ociepleniem. Wiele najnowocześniejszych wynalazków technologicznych jest w dużym stopniu zależnych od minerałów ziem rzadkich. Zależy od nich – szczególnie od czterech wymienionych – również walka z globalnym ociepleniem.
Na górze Kuannersuit w Narsaq, półtoratysięcznym ważnym węźle komunikacyjnym wyspy, znajduje się jedno z największych znanych złóż metali ziem rzadkich na świecie. Według ekspertów złoże może zaspokoić 20 proc. światowego zapotrzebowania. Zawiera siedemnaście różnych minerałów, które, owszem, można znaleźć w wielu miejscach na Ziemi, ale nigdzie w tak kuszących ilościach i o takim składzie jak w Narsaq, zaś kopalnia na szczycie Kuannersuit, około 600 metrów nad poziomem morza, nigdy nie była bliższa niż dzisiaj. Inny projekt górniczy, Tanbreeze, znajdujący się niecałe 50 kilometrów dalej, również zawiera metale ziem rzadkich, ale Tanbreeze jest mniejszy i nie zawiera rudy uranowej. (TR)