Putin wiecznie żywy!
Może kandydować przez dwie kolejne kadencje.
Żyje już pokolenie, które widziało tylko jednego najwyższego przywódcę Rosji – Władimira Putina. Być może wyrośnie jeszcze jedna taka generacja. Prezydent zamierza bowiem rządzić długo. 5 kwietnia podpisał ustawę, która umożliwi mu kandydowanie na kolejne dwie sześcioletnie kadencje. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, gospodarz Kremla odda władzę dopiero w 2036 roku. Będzie miał wtedy 83 lata. Być może Putin będzie panował dłużej niż Stalin, który żelazną ręką trzymał ster przez 29 lat.
Ustawa, którą podpisał prezydent, dostosowuje ordynację wyborczą do zmian wprowadzonych do konstytucji Federacji Rosyjskiej w ubiegłym roku. Putin w latach 1999 – 2000 pełnił obowiązki prezydenta Rosji po tym, gdy z urzędu tego zrezygnował Borys Jelcyn. W latach 2000 i 2004 wybrany został na prezydenta. Zgodnie z prawem mógł sprawować władzę przez dwie czteroletnie kadencje. W 2008 objął więc stanowisko premiera, zaś w fotelu prezydenckim zasiadł Dmitrij Miedwiediew. Był bliskim współpracownikiem Putina i spełniał wszystkie jego polecenia. Ten ostatni, także jako szef rządu, podejmował najważniejsze decyzje. Za prezydentury Miedwiediewa przedłużono kadencję najwyższego przywódcy z czterech do sześciu lat. Putin został prezydentem w 2012 roku, a jego obecna kadencja kończy się w 2024 roku. Zgodnie z obowiązującą konstytucją miała być kadencją ostatnią.
W 2020 roku dokonano jednak zmian w ustawie zasadniczej. Deputowana do Dumy Państwowej z ramienia rządzącej partii Jedna Rosja, 84-letnia Walentina Tierieszkowa, pierwsza kosmonautka, wystąpiła w marcu z propozycją, aby po dokonaniu zmian w konstytucji obecny prezydent mógł kandydować na ten urząd „tak jak każdy inny obywatel”. Inicjatywa tak zasłużonej osoby spotkała się z pozytywnym przyjęciem. W lipcu zmiany w ustawie zasadniczej zatwierdzono w ogólnonarodowym referendum. Jak mówią Rosjanie, wszystkie poprzednie kadencje prezydentów zostały „zresetowane” czy też „wyzerowane”. Zarówno Putin, jak i Miedwiediew uzyskali prawo do kandydowania na najwyższy urząd w państwie jeszcze dwukrotnie.
Gospodarz Kremla bez wątpienia zastanawia się nad przyszłością. W końcu ubiegłego roku zaczęły krążyć pogłoski, że
Władimir Władimirowicz cierpi na poważną chorobę, być może Parkinsona, i zamierza oddać władzę. W grudniu ubiegłego roku podpisał ustawę, która daje każdemu byłemu prezydentowi Rosji prawo dożywotniego zasiadania w Radzie Federacji, czyli izbie wyższej rosyjskiego parlamentu. Wiąże się to z przywilejami, uposażeniem, a przede wszystkim oznacza, że byli najwyżsi przywódcy kraju będą mieli immunitet chroniący przed odpowiedzialnością karną. Przywilej obejmie także członków ich rodzin.
„Wieczny prezydent” nie zamierza jednak wyprowadzać się z Kremla. Opowieści o jego dolegliwościach jak dotąd się nie potwierdziły. Putin zdaje sobie sprawę, że jeśli ster przejmą politycy z innego obozu, prawo gwarantujące immunitet może zostać anulowane. Niektórzy komentatorzy uważają, że gospodarzowi Kremla nie udało się do tej pory znaleźć odpowiedniego następcy, któremu mógłby zaufać. Czy więc Władimir Władimirowicz zamierza ustąpić z urzędu jako 83-letni starzec? Sam deklaruje, że do 2024 roku daleko i jeszcze nie podjął decyzji, czy będzie ubiegał się o następną kadencję. Oczywiście rozwoju sytuacji nie sposób przewidzieć, także gospodarz Kremla podlega upływowi czasu i jest śmiertelny. (KK)