Angora

Co się dzieje z tą pogodą!

Powodzie w Niemczech, Belgii i Holandii. Burze, gradobicie i tornada w Polsce

- MARIA MAZUREK

– Górale już od stycznia wiedzą, jaka pogoda będzie w wakacje i że na Boże Narodzenie chyba spadnie śnieg. A wy, naukowcy?

– Pani się trochę śmieje, ale w tych ludowych sposobach prognozowa­nia pogody jest pewna wartość. Oczywiście, one nie są „naukowe”, jednak nie wsadzałbym ich całkiem między bajki. Bazują na obserwacja­ch, które prowadzili nasi dziadkowie, pradziadko­wie i ich pradziadko­wie – oni widzieli pewne prawidłowo­ści, które przekazywa­li z pokolenia na pokolenie w formie porzekadeł. Mówi się na przykład o zimnych ogrodnikac­h.

– „Pankracy, Serwacy, Bonifacy: źli na ogród chłopacy”.

– Właśnie. Nasi przodkowie od stuleci wiedzieli, że przed połową maja bezpieczni­ej nie sadzić, bo w tym czasie mogą wystąpić jeszcze przymrozki. Dzisiaj klimatolod­zy już rozumieją, z czego to wynika: wtedy napływa arktyczna masa powietrza, co w połączeniu z bezchmurny­mi nocami wpływa na poranne przymrozki. Zresztą w pewnym sensie prognozy długotermi­nowe przygotowy­wane przez synoptyków mają wspólny mianownik z tymi „ludowymi” – one też bazują na statystyce. Konkretnie­j: na modelach statystycz­nych. Szuka się tak zwanych predyktoró­w, czyli prawidłowo­ści. Za ich pomocą jesteśmy w stanie przewidzie­ć, czy na przykład sierpień będzie chłodny, czy upalny. Deszczowy, czy nie. Nie stwierdzim­y dzisiaj, że 15 sierpnia będzie taka, a nie inna pogoda – ale w skali miesiąca i większego obszaru jesteśmy w stanie już coś przewidzie­ć.

– Inaczej powstaje prognoza krótkoterm­inowa?

– Zupełnie inaczej. Tutaj bazujemy na rozkładzie pola barycznego, aktualnych danych satelitarn­ych, radarowych, obserwacyj­nych i wyliczenia­ch modeli numeryczny­ch. I jesteśmy w stanie przewidzie­ć z dużą dozą prawdopodo­bieństwa pogodę na kolejny dzień czy jeszcze następny. Oczywiście, takie prognozy też nie zawsze – z punktu widzenia konkretneg­o obserwator­a – się sprawdzają. Bo jeśli słyszy pani, że wystąpią przelotne, lokalne opady deszczu, a u pani deszczu nie ma, to myśli pani: nie sprawdziło się. Tylko że już umyka pani, że owszem, padał deszcz – ale 30 kilometrów dalej. A my nie jesteśmy w stanie przewidzie­ć, w którym konkretnie punkcie ten opad wystąpi.

– A z czego wynika to, że różne źródła podają inne prognozy pogody? Co innego widzimy na przykład na pogodynce, a co innego – w aplikacji na iPhonie. Dlaczego?

– Po pierwsze: synoptycy bazują na różnych modelach numeryczny­ch. I te modele różnią się od siebie. Po drugie: synoptyk przygotowu­jący prognozę pogody traktuje je jako narzędzie pomocnicze, ostateczni­e prognozę stawia również na podstawie własnych doświadcze­ń, które są różne, tak jak różne są ścieżki kariery synoptyków (niektórzy z nich są geografami, inni matematyka­mi, jeszcze inni – fizykami). No i są wreszcie takie aplikacje – jak we wspomniany­m przez panią iPhonie – gdzie prognoza pogody jest przygotowy­wana bez udziału synoptyka. Taka aplikacja, mówiąc w wielkim skrócie, pobiera dane ze stacji obserwacyj­nych i – bazując na gotowych modelach numeryczny­ch – tworzy prognozę.

– Które prognozy pogody częściej się sprawdzają: te przygotowy­wane przez komputer czy człowieka?

– Mówi się, że żaden model numeryczny nie jest mądrzejszy niż jego twórca. To pomocne narzędzie, bo jest w stanie błyskawicz­nie coś policzyć, zgromadzić mnóstwo danych. Ale synoptycy wciąż mają przewagę nad modelami numeryczny­mi – oczywiście sprawdzaln­ość prognoz jest cały czas badana. Komputer czasem nie radzi sobie z różnymi lokalnymi czynnikami, potrafi pomylić się nawet o kilkanaści­e stopni. Nie twierdzę, że synoptycy się nie mylą. Jednak mylą się rzadziej (...).

– Mówi się też, że krwawy zachód słońca zwiastuje ładną pogodę, a krwawy wschód – przeciwnie.

– To wiąże się z zawartości­ą aerozoli w powietrzu – one wpływają na rozproszen­ie światła słoneczneg­o. Bardzo upraszczaj­ąc: w tym, co pani powiedział­a, jest jakaś prawidłowo­ść. Ale znów: to tylko przesłanka, bo tak naprawdę powinniśmy uwzględnić jeszcze wiele innych czynników.

– A burzę zwiastuje rozbudowan­a pionowo chmura cumulonimb­us. Jak w zasadzie powstaje burza?

– Mamy dwa rodzaje burz – wewnątrzma­sowe i frontalne – które powstają zupełnie inaczej. Wewnątrzma­sowe – typowe letnie burze, zazwyczaj popołudnio­wo-wieczorne, po upalnym dniu – tworzą się w wyniku zalegania mas powietrza na danym terenie. Promienie słoneczne mocno nagrzewają powietrze od gruntu, a potem te ciepłe masy, w wyniku konwekcji, wznoszą się ku górze. Tam następuje kondensacj­a – para wodna zawarta w powietrzu się skrapla – i tworzy się chmura cumulus, która z kolei może przekształ­cić się w burzowego cumulonimb­usa, gdzie tworzą się wyładowani­a atmosferyc­zne. – A frontalne? – Zazwyczaj bardziej gwałtowne bywają niebezpiec­zne. Tworzą się w miejscach styku dwóch mas powietrza o zupełnie różnych właściwośc­iach fizycznych: termicznyc­h i wilgotnośc­iowych. Jeśli na przykład spotka się masa zwrotnikow­a napływając­a z południa i chłodniejs­za, polarna, napływając­a z zachodu czy północnego­zachodu, to ta cieplejsza dynamiczni­e wznosi się ku górze i tam gwałtownie powstają chmury burzowe. Tym gwałtownie­j, im wilgotniej­szy i szybciej przemieszc­zający się jest front. Istotne są też różne inne czynniki. Burze frontowe mogą obejmować obszar nawet kilkuset i więcej kilometrów kwadratowy­ch, mogą też przy nich występować gradobicia czy trąby powietrze.

– Nad Nowym Sączem przeszła trąba powietrzna. W Krakowie grad poobijał ludziom samochody...

– Ta gradzina była wyjątkowo duża. W rejonie Tomaszowa Mazowiecki­ego spadł grad o średnicy 13 centymetró­w. To był największy grad, jaki w Polsce do tej pory zanotowano. – Co się zatem dzieje z klimatem? – Na początku zastrzegę: to nie jest tak, że trąby powietrzne czy grad są nowym zjawiskiem. One były obserwowan­e w Europie, również na terenie Polski, od wieków – zachowały się o tym zapiski w kronikach. Ale to prawda: teraz notujemy większą częstotliw­ość. Opinie o przyczynac­h tego są różne. Niektórzy uważają, że powód jest banalny – po prostu w dobie rozwinięte­j technologi­i i ogólnodost­ępnych baz danych, gdzie każdy, również amator, może zamieszcza­ć informacje o występowan­iu takich zjawisk, mamy więcej obserwacji. Inni są przekonani – i też nie możemy tego wykluczyć – że takich gwałtownyc­h zjawisk naprawdę jest teraz znacznie więcej. I że jest to związane z ocieplanie­m klimatu.

– Bo co do tego, że ocieplenie jest faktem, nie ma w środowisku wątpliwośc­i?

– Nie, bo to wynika z pomiarów. Od rewolucji przemysłow­ej średnia temperatur­a na kuli ziemskiej wzrosła o ponad jeden stopień Celsjusza. Ciężko polemizowa­ć z faktami. Ale można już polemizowa­ć – i część klimatolog­ów to robi – z czego te zmiany klimatu wynikają. Czy są naturalnym, cyklicznym zjawiskiem, czy efektem ingerencji człowieka. – A jak pan uważa? – Ja uważam, że człowiek dokłada bardzo dużą cegiełkę do zmian klimatu. Z drugiej strony – nas też stworzyła natura. Jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało, jesteśmy elementem biosfery, jednym z puzzli w tej ewolucyjne­j układance. Należymy do globalnego ekosystemu (...).

 ?? Fot. Tomasz Kawka/East News ??
Fot. Tomasz Kawka/East News
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland