To nie był naturalny zgon...
Śledztwo w sprawie śmierci dziennikarza „Angory” Bohdana Gadomskiego. Są pierwsze zarzuty
(Angora) Śledztwo w sprawie śmierci dziennikarza „Angory” Bohdana Gadomskiego.
Łódzka Prokuratura Okręgowa postawiła zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci Bohdana Gadomskiego. Zarzuty usłyszało małżeństwo z Łodzi, które znało dziennikarza od lat, a w ostatnich miesiącach przed śmiercią miało się nim opiekować.
– Małżeństwu przedstawiono zarzuty narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz niemyślnego spowodowania śmierci – poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury. – Sekcja zwłok i szczegółowe badania biegłych dowodzą, że dziennikarz zmarł na skutek uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Była to konsekwencja głębokiej hipoglikemii, która powstała w konsekwencji niewłaściwego dawkowania insuliny.
Redaktor Gadomski od lat chorował na cukrzycę. W ostatnich miesiącach życia często przebywał w szpitalach. Jednak jego zgon zaniepokoił lekarzy. Byli przekonani, że do jego śmierci ktoś mógł się przyczynić. Swoimi wątpliwościami podzielili się z prokuraturą.
– Wątpliwości budziły przede wszystkim okoliczności dotyczące nagłego pogorszenia stanu zdrowia – opowiada prokurator Kopania.
Ustalono, że po kolejnym pobycie w szpitalu redaktor Gadomski wyszedł 6 marca 2020 roku. Wśród całej gamy leków przepisanych przez lekarzy była również insulina. Wszystkie zaordynowane lekarstwa zostały kupione, ale bez tzw. pena potrzebnego do prawidłowego dawkowania insuliny. Dwa dni później, 8 marca, małżeństwo wezwało pogotowie do nieprzytomnego już Bohdana Gadomskiego. Redaktora przewieziono do szpitala. Nigdy nie odzyskał przytomności. Zmarł 24 marca ubiegłego roku. Zespół pogotowia, który zabierał pacjenta z mieszkania opiekunów, zabezpieczył też fiolkę z resztką insuliny. Przeliczono, że brakuje około 200 dawek leku.
– Zdaniem biegłego z zakresu diabetologii insulina była dawkowana bez kontroli i podawana niewłaściwie. Szacujemy, że mogło dojść do jej 10-krotnego przedawkowania – dodaje prokurator.
Małżeństwo złożyło wyjaśnienia, ale do stawianych zarzutów się nie przyznaje. Jak na razie grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności, jednak śledztwo trwa, a prokuratura oprócz przyczyn śmierci Bohdana Gadomskiego zajmuje się również wątkiem dotyczącym spadku po zmarłym. Wezwanie do zwrotu pieniędzy dostała już jedna z byłych opiekunek dziennikarza. Obecnie śledczy badają dwa testamenty. Według zapisu jednego z nich jedynym spadkobiercą redaktor uczynił mężczyznę, któremu właśnie postawiono zarzuty.
Śmierć Bohdana Gadomskiego od początku budziła kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że o jego zgonie nikt nie został poinformowany. Znajomi i przyjaciele, którzy przez kilka dni nie mogli się z nim skontaktować, pisali na ten temat na forach internetowych. Szukali go ponoć w jego mieszkaniu, dzwonili, ale bez skutku. Informacja o jego śmierci została podana po ponad dwóch tygodniach od zgonu. W ślad za lekarzami także znajomi złożyli zawiadomienie do prokuratury, podejrzewając, że dziennikarz nie zmarł naturalnie.
Bohdan Gadomski ukończył Studium Dziennikarstwa i Wiedzy o Prasie w Łodzi oraz Państwowe Studium Kultury i Oświaty w Warszawie (reżyseria teatralna). Wcześniej studiował filologię polską, bo chciał zostać nauczycielem języka polskiego. Dwa lata uczył się śpiewu klasycznego.
Był laureatem łódzkich „Spotkań z polską piosenką”, wygrał też radiowy konkurs dla młodych piosenkarzy „Bez protekcji” Włodzimierza Korcza. Nagrywał także piosenki, które publikował na swoim kanale na YouTubie.
W „Angorze” pracował od początku jej istnienia. Przeprowadził tysiące wywiadów z artystami i gwiazdami. Relacjonował i recenzował największe i najważniejsze imprezy artystyczne w kraju. Jako dziennikarz zadebiutował w 1978 roku. Od tego czasu współpracował z kilkunastoma tytułami i redakcjami prasowymi, radiowymi i telewizyjnymi.
Na swoim koncie miał liczne nagrody: laureat „Złotego Pióra”, „Złotej Nuty”, „Złotej Płyty”, „Złotego Taboru”, „Złotego Prometeusza”, „Diamentowej Płyty”, „Diamentowej Nuty”, „Diamentowego Liścia Medialnego” oraz medalu „Serce za serce”. Nakręcono o nim kilka programów telewizyjnych i film „Diamentowo-złoty redaktor”. Kilka miesięcy temu w łódzkim Teatrze Powszechnym odbyła się premiera „Tańczącego z gwiazdami”, musicalu inspirowanego życiem dziennikarza.
Przez ostatnie lata życia redaktor Gadomski coraz częściej chorował. Pożegnał się z tego powodu z czytelnikami „Angory”, idąc na zasłużoną emeryturę, a w ostatnim, jak się okazało, wywiadzie, którego tym razem to on udzielił, ironizował: – Kiedyś biegałem od gwiazdy do gwiazdy, a teraz od lekarza do lekarza. Krótko mówiąc, dalej jestem bardzo zajęty, można by powiedzieć...