Hejtem po oczach
„Wiadomości” TVP w oczach medioznawcy.
Kilkoro członków Rady Programowej TVP chce ekspertyzy dotyczącej przedstawiania Donalda Tuska w serwisach informacyjnych TVP. Wnioskodawcy związani z Koalicją Obywatelską uważają, że sposoby relacjonowania przez TVP powrotu Tuska do polskiej polityki „budzą niepokój i przywołują pamięć fatalnych praktyk, jakie swego czasu stosowano wobec śp. Pawła Adamowicza”. Wniosek został skierowany do szefa Rady Programowej i można się spodziewać (albo i nie), że za kilka miesięcy otrzymamy naukową ekspertyzę w tej sprawie. Pomogę i napiszę krótką ekspertyzę już dziś.
Już od pamiętnego wywiadu dla TVN24 z 4 czerwca bieżącego roku wiadomo było, że Tusk wraca. Tusk przejmuje przewodnictwo w PO 3 lipca. Od tego czasu rośnie intensywność ataków na nowego-starego szefa PO w TVP, ale już wcześniej nastąpiło przygotowanie do agresji. 28 czerwca TVP przypomniała, że „Tusk obiecał zwrot mienia żydowskiego tuż po objęciu władzy w 2008 roku”. Zauważmy, że nie zwrócił, ale TVP tego już nie dopowiedziała. Tego samego dnia sondaże pokazywane w „Wiadomościach” grzmiały na paskach: „Polacy nie chcą powrotu Tuska”. Jednak kiedy wrócił, PiS stracił w sondażach, a PO zyskało. Tego też TVP nie podała. Danuta Holecka przekonywała, że „komentatorzy mówią o braku zaufania do Tuska i braku jego wiarygodności”. Jacy „komentatorzy”? – oczywiście chodzi o tych z PiS, jak również odpowiednio dobranych przez propagandzistów „Wiadomości” ekspertów do zadań specjalnych, którzy bredzą o Tusku jako „głównym woźnym Unii Europejskiej” składającym „wiernopoddańcze hołdy” Angeli Merkel i realizującym „politykę Berlina w Polsce”. Ta narracja powtarzana jest już od kilku lat i w tym zakresie propagandziści TVP nie przewietrzyli głów w poszukiwaniu nowych pomysłów. Albo nie potrafią ich znaleźć, albo uznali, że i tak już „ciemny lud” kupił ich banialuki, więc nie muszą się wysilać.
1 lipca „Wiadomości” przesądziły, że będzie „nieudany powrót Tuska do polityki”. Insynuowały, że „jeszcze nie wrócił, a już dzieli” i „czas Tuska przeminął”. Padła sugestia, że był „niemieckim agentem”, a to już podpada pod paragraf. 2 lipca nagrane na ulicach polskich miast „głosy ludu” mówiły: „Zawiódł”; „Niech idzie do Niemca”. W ciągu kolejnych dni przypominano kilka razy przemówienie, w którym Tusk zwracał się do Niemców po niemiecku (a jak miał mówić – po łacinie?), pokazano też ujęcia w samolocie sprzed wielu lat, kiedy siedział obok Sławomira Nowaka, dziś oskarżonego, ale przecież wciąż nie skazanego. Nawiasem mówiąc, Tomasz Sakiewicz, szef „Gazety Polskiej”, chętnie by widział Tuska na ławie oskarżonych. Zasugerował to w programie „Gość Wiadomości” z 13 lipca, plotąc trzy po trzy o „grypsowaniu” Tuska z Nowakiem. Te wyssane z palca insynuacje są przykładem etycznego upadku profesji dziennikarskiej. W innych wydaniach telewidzowie „Wiadomości” mogli zobaczyć Tuska z rogami na głowie i czerwoną twarzą, co tworzyło wokół niego diaboliczny klimat. Propagandziści TVP potraktowali go również jako agresora i wroga kobiet. Według TVP tam, „gdzie jest Tusk, są rękoczyny”. Klasyczne odwrócenie kota ogonem!
Powiedzieć, że na to wszystko brakuje słów, to za mało. To pachnie tragedią. Chamstwo i propaganda TVP, bezceremonialne zachowania, szczucie na Tuska, mają swoje granice. Bojkot pseudodziennikarzy powinien zacząć się natychmiast. Nie można czekać na kolejny raport ekspertów, żeby dowiedzieć się, że w TVP nie ma dziennikarzy. To wiemy od dawna. Czas tę stajnię posprzątać lub zamknąć. Albo tego cyrku nie oglądać.