PiS kontra Unia!
TSUE zamraża Izbę Dyscyplinarną, TK odpowiada
(Gazeta Wyborcza) TSUE zamraża Izbę Dyscyplinarną, TK odpowiada.
Trybunał Sprawiedliwości UE: Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ma natychmiast przestać działać. Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej: Unijne prawo niezgodne z konstytucją.
– Przepisy unijnych traktatów są niezgodne z konstytucją w zakresie, w jakim zobowiązują Polskę do wykonywania środków tymczasowych odnoszących się do sądownictwa – orzekł wczoraj po południu Trybunał Konstytucyjny.
To pierwszy przypadek stwierdzenia niekonstytucyjności przepisów unijnych traktatów przez polski sąd konstytucyjny. Wyrok wydał pięcioosobowy skład pod przewodnictwem byłego posła PiS Stanisława Piotrowicza. Zasiadały w nim wyłącznie osoby wybrane do TK przez partię rządzącą.
Tuż przed wyrokiem Polska została zobowiązana do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej SN. Jest ona ostateczną instancją przy orzekaniu spraw dyscyplinarnych dotyczących sędziów czy prokuratorów. Została utworzona na mocy ustaw prezydenta Andrzeja Dudy i obsadzona nominatami „dobrej zmiany”, w tym współpracownikami ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
W tle „ustawa kagańcowa”
Unijny Trybunał wydał zabezpieczenie po skardze Komisji Europejskiej w sprawie tzw. ustawy kagańcowej, która weszła w życie 14 lutego 2020 r. Przeforsowana przez PiS regulacja pozwoliła karać sędziów – nawet usunięciem z zawodu – za próby pytania o legalność powołania innych sędziów wybranych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa.
Komisja uważała także, że „Polska narusza prawo UE, zezwalając Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – której niezawisłość nie jest gwarantowana – na podejmowanie decyzji, które mają bezpośredni wpływ na sędziów i sposób wykonywania przez nich funkcji”.
Dlatego wraz ze skargą Bruksela wniosła o zarządzenie przez TSUE środków tymczasowych, m.in. zawieszenia przepisów uprawniających Izbę Dyscyplinarną do rozstrzygania spraw dotyczących immunitetów sędziów, tymczasowego aresztowania, zatrzymania czy przymusowego doprowadzenia oraz z zakresu prawa pracy, ubezpieczeń społecznych i stanu spoczynku sędziów Sądu Najwyższego; a także zawieszenia skutków już podjętych decyzji Izby Dyscyplinarnej dotyczących uchylenia immunitetu sędziów; zawieszenia przepisów pozwalających na karanie polskich sędziów za bezpośrednie stosowanie przepisów prawa UE chroniących niezawisłość sędziowską oraz za kierowanie do Trybunału Sprawiedliwości pytań prejudycjalnych w tej sprawie, a także przepisów kwalifikujących takie działania sędziów jako przewinienia dyscyplinarne.
TSUE uwzględnił wszystkie wnioski Komisji w sprawie zabezpieczenia do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia skargi. Wcześniej, w kwietniu 2020 r., TSUE zamroził działanie Izby Dyscyplinarnej w sprawie skargi Komisji dotyczącej dyscyplinarek sędziów. Mimo to Izba działała, uchylała immunitety sędziom, odsuwała ich od orzekania i obcinała im pensje. Tak stało się w sprawach np. sędziego Igora Tulei, Beaty Morawiec czy Pawła Juszczyszyna.
Polityczna prywata PiS
Decyzję TSUE szybko skomentował na Twitterze wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Stwierdził, że unijny Trybunał Sprawiedliwości „próbuje zdewastować nasz porządek prawny i żąda natychmiastowego zawieszenia niektórych polskich przepisów”. I że to „gra o suwerenność”.
„Wartości Polski i UE są tożsame. Gdyby było inaczej, nie weszlibyśmy do Unii – skomentował na Facebooku prof. UW Marcin Matczak, konstytucjonalista. – PiS naraża nasze członkostwo w UE nie dla obrony suwerenności, ale dla swojego wąskiego, politycznego interesu – obrony swoich ludzi na sędziowskich stołkach. To cyniczne poświęcanie dobra publicznego dla politycznej prywaty”. EWA IVANOWA ŁUKASZ WOŹNICKI
Trybunał: prawo unijne niezgodne z konstytucją
– Stosowanie się do postanowień TSUE jest niezgodne z konstytucją – orzekł Trybunał Julii Przyłębskiej.
To pierwszy przypadek stwierdzenia niekonstytucyjności przepisów unijnych traktatów przez polski sąd konstytucyjny. Wyrok wydał pięcioosobowy skład pod przewodnictwem byłego posła PiS Stanisława Piotrowicza. Zasiadały w nim wyłącznie osoby wybrane do TK przez partię rządzącą.
Chodzi o środki tymczasowe zarządzane przez unijny Trybunał Sprawiedliwości w sprawach dotyczących „reform” sądownictwa PiS. Mają one chronić porządek prawny UE i polskich sędziów. Przed rokiem TSUE zawiesił działalność Izby Dyscyplinarnej utworzonej w SN przez prezydenta Andrzeja Dudę i obsadzonej osobami wskazanymi przez upolitycznioną KRS. Unijny Trybunał uznał, że izba może nie być niezależna, a rozstrzyga ona sędziowskie dyscyplinarki.
Wczoraj TSUE wydał kolejne zabezpieczenie tego typu. Izba nie może rozpoznawać żadnych spraw sędziowskich, w tym odbierać im immunitetów. Zawieszone mają zostać skutki jej dotychczasowych uchwał pozwalających na pociągnięcie sędziów do odpowiedzialności karnej, np. ws. sędziego Igora Tulei. Dodatkowo TSUE zawiesił przepisy „ustawy kagańcowej”, które zezwalają ścigać sędziów za badanie, czy polskie sądy spełniają wymogi niezależności. PiS zakazał tego ustawą.
„Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się w szczególności do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN” – orzekła wiceprezes Trybunału Rosario Silva de Lapuerta. W całości uwzględniła wniosek Komisji Europejskiej, która wystąpiła o zabezpieczenie do czasu rozstrzygnięcia najnowszej skargi na Polskę.
Nie wiadomo, czy rząd PiS zastosuje się do tego orzeczenia, bo tego samego dnia kontrolowany przez partię Trybunał Konstytucyjny uznał, że byłoby to niezgodne z konstytucją.
Piotrowicz przerywa przedstawicielowi RPO
– Proszę odnosić się do meritum sprawy, a nie do rzeczy, które są przedmiotem pańskiej fantazji – usłyszał od Stanisława Piotrowicza dr Paweł Filipek z zespołu prawa konstytucyjnego w Biurze RPO.
Podczas wtorkowej rozprawy w TK prawnik przedstawiał stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie konstytucyjności prawa unijnego. Filipek nie miał szansy dokończyć wypowiedzi, bo głos odebrał mu Stanisław Piotrowicz, przewodniczący składu TK.
Piotrowicz to wieloletni prokurator w czasach PRL, były poseł PiS, a także dawny szef Sejmowej Komisji Sprawiedliwości. Scena, która rozegrała się w TK, bardzo przypominała obrady komisji za czasów Piotrowicza. Ówczesny poseł w błyskawicznym tempie przepychał ustawy sądowe PiS, pacyfikując przy tym protesty posłów opozycji.
We wtorek Piotrowicz przerywał przedstawicielowi RPO, gdy ten próbował opisać konsekwencje czekające Polskę, jeśli nie będzie stosować się do orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Pretekst, by się do nich nie stosować, może zapewnić rządzącym wyrok TK.
– Polsce groziłyby surowe kary pieniężne. Orzeczenie TK sprzeczne z prawem UE byłoby prawnie nieskuteczne i niestosowalne. Każdy sąd miałby obowiązek odmówić uznania skutków tego orzeczenia. Sytuacja mogłaby rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą państwa... – mówił przedstawiciel RPO.
– Konsekwencje są znane Trybunałowi. Bardzo proszę odnosić się do meritum – przerwał Piotrowicz.
Po chwili Filipek znów stracił możliwość kontynuowania wypowiedzi. Prawnik próbował odpowiedzieć na pytanie, czy obecny TK spełnia unijne standardy niezależności. Piotrowicz zarzucił mu, że mówi o „przedmiotach swojej fantazji”.
– Należy zbadać, czy TK jest organem niezależnym, bezstronnym, ustanowionym zgodnie z prawem. RPO rozważył następujące czynniki... – mówił Filipek. – Byłbym wdzięczny, gdyby pan nie pouczał TK. Proszę nie wychodzić poza to, co jest przedmiotem postępowania – zażądał Piotrowicz.
– Próbuję powiedzieć, że elementem rozpatrywania sprawy jest także kwestia dopuszczalności: to, czy organ, przed którym sprawa zawisła, może się nią zajmować – polemizował Filipek. – Proszę mówić do rzeczy – zażądał Piotrowicz. – Ja mówię do rzeczy, panie przewodniczący – odpowiedział prawnik. – Nie jest pana rolą ocenienie funkcjonowania TK – usłyszał od Piotrowicza.
– To ma związek ze sprawą i nie jest to fantazją, jak jeden z członków składu właśnie śmiał powiedzieć – zaprotestował RPO Adam Bodnar. Z kolei Filipek przypominał Piotrowiczowi, że TK może odnieść się do stanowisk uczestników postępowania w orzeczeniu. – Nie jest rolą TK przerywanie wystąpienia przed zapoznaniem się z argumentacją – mówił.
– Rolą przewodniczącego jest dyscyplinowanie uczestników, jeśli mówią nie na temat, nie do rzeczy – odparł Piotrowicz i ostatecznie odebrał Filipkowi głos. Potem przerwał rozprawę na pół godziny.
Izba Dyscyplinarna nie chce się stosować do orzeczeń TSUE
W takiej atmosferze TK zajmował się pytaniem prawnym zadanym przez Izbę Dyscyplinarną, utworzoną w Sądzie Najwyższym przez prezydenta Andrzeja Dudę i obsadzoną osobami wskazanymi przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Przed rokiem działalność Izby tymczasowo zamroził unijny Trybunał Sprawiedliwości, uznając, że może ona nie być niezależna.
– Czy zgodnie z konstytucją można wykonać postanowienie TSUE, które ingeruje w sądownictwo? – do tego sprowadza się pytanie ID. Zadała je była prokurator Małgorzata Bednarek. W przeszłości uchodziła za jednego z najwierniejszych „żołnierzy” Zbigniewa Ziobry, a dziś orzeka w Izbie Dyscyplinarnej. – Jeśli TK stwierdzi niekonstytucyjność, sąd nie będzie związany zobowiązaniem do stosowania środków tymczasowych – mówiła autorka pytania.
Izba Dyscyplinarna zakwestionowała dwa przepisy traktatów, które są podstawą Unii Europejskiej. Nakazują one państwom członkowskim wykonywać zobowiązania wynikające m.in. z orzeczeń TSUE, a Trybunałowi Sprawiedliwości dają prawo zarządzania środków tymczasowych. Bednarek kwestionuje m.in. art. 4 ust. 3 traktatu o UE. Przepis określa zasadę lojalnej współpracy pomiędzy państwami członkowskimi oraz instytucjami Unii. Opiera się na niej funkcjonowanie całej UE.
Bednarek uważa, że stosowanie się do postanowień TSUE dotyczących sądownictwa „jest sprzeczne z polskim porządkiem ustrojowym”. Jej zdaniem doszło do złamania kilku artykułów konstytucji, m.in. przepisów o przekazywaniu uprawnień organizacjom międzynarodowym.
– Sprawy ustroju sądownictwa nie zostały przekazane UE. Państwo będzie działać z naruszeniem konstytucji – uzasadniała swoje pytanie Bednarek. Polski rząd wielokrotnie podnosił przed TSUE, że kształtowanie sądownictwa jest wyłączną kompetencją państw członkowskich.