Ewakuacja polskich dzieci
Zalało ośrodek kolonijny w Belgii.
Gwałtowne powodzie i burze nawiedziły Belgię. Szalejące żywioły dokonały spustoszeń. Jest wiele ofiar śmiertelnych. W trudnej sytuacji znalazły się polskie dzieci przez dwa dni odcięte od świata w miejscowości Comblain-la-Tour. Na szczęście 16 lipca belgijscy żołnierze ewakuowali wszystkich kolonistów. Dzieci zostały bezpiecznie przewiezione do Brukseli i oddane rodzicom.
W akcję zaangażowali się dyplomaci ze Stałego Przedstawicielstwa RP przy Unii Europejskiej. Podjęli interwencję u władz belgijskich, ponieważ początkowo wojsko tłumaczyło, że nie może szybko dotrzeć do zalanej przez wodę miejscowości. Żołnierze wyjaśniali, że nie mają pontonów i czekają na pomoc z Francji. Comblain-la-Tour znajduje się w gminie Hamoir w prowincji Liège. Miejscowość położona jest u zbiegu rzek Ourthe i Boé. W 1961 roku organizacja Polska Macierz Szkolna kupiła w Comblain-la-Tour stary, opuszczony hotel wraz z parkiem. Urządziła w nim Dom Polski „Millenium”, którego celem jest m.in. zachowanie polskiej tożsamości wśród młodzieży polonijnej w Belgii. Dzięki środkom przyznanym przez Senat RP udało się wyremontować obiekt. Dom Polski składa się z trzech budynków, w tym dużego – z 50 miejscami noclegowymi, z salą jadalną na 100 osób, a także z domu z ośmioma pokojami.
Polska Macierz Szkolna prowadziła kolonie dla polonijnych dzieci przez dwa tygodnie. Ulewne deszcze spowodowały, że rzeki Ourthe i Boé wystąpiły z brzegów. 14 lipca okazało się, że dzieci uwięzione są w Domu Polskim ze wszystkich stron otoczonym przez wodę. Odciętych od świata zostało 64 kolonistów w wieku od 6 do 14 lat oraz siedmioro opiekunów wraz z Barbarą Wojdą, prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej. Woda zalała parter, dzieci schroniły się na wyższych piętrach. Prezes powiadomiła o dramatycznej sytuacji burmistrza, straż pożarną, a także polski konsulat i MSZ.
Belgijscy ratownicy walczyli z żywiołem, poszukiwali zaginionych i nie mogli od razu udzielić pomocy. – Sytuacja była dziwna, szczególnie dla dzieci, dla nas zresztą też. Taki poziom wody wszystkich bardzo zaskoczył. Po rozmowach wszystkie dzieci zrozumiały, dlaczego musimy tu zostać, że jesteśmy tutaj bezpieczniejsi – relacjonowała Barbara Wojda.
Rodzice, Katarzyna i Piotr Jakielowie, opowiedzieli, że bardzo bali się o swoje latorośle. – Na pewno był to szok, bo było nieciekawie. Chciałam, żeby dzieci zostały jak najszybciej ewakuowane – powiedziała pani Katarzyna. – Byłem 650 metrów od ośrodka i nie dałem rady się tam dostać. Widziałem wszystko, co tam się działo – dodał pan Piotr.
Gdy Polska Macierz Szkolna urządza kolonie, gromadzi zapasy żywności i napojów na trzy dni. I te zapasy pomogły dzieciom i opiekunom przetrwać. 15 lipca jeden z chłopców poczuł się źle, doznał zawrotów głowy. Wraz z wychowawczynią zabrany został do szpitala i przebadany. Przebywa teraz pod opieką rodziców. Następnego dnia odbyła się akcja ewakuacyjna. Rozpoczęła się około godziny 11 z opóźnieniem, ponieważ ratownicy musieli docierać w inne zagrożone miejsca. Ewakuację przeprowadziło siedmiu żołnierzy z dwoma pontonami. Wojskowi podpływali do zalanego budynku, skąd dzieci i wychowawcy byli wyprowadzani po drabinie przez okno pierwszego piętra. Koloniści zostali przewiezieni na pobliski nasyp kolejowy, na którym znajdował się dowódca akcji. Wskazywał on sterującym łodziami miejsca, w których znajdowały się podwodne przeszkody. Autokary przysłane przez polskich dyplomatów odwiozły kolonistów do Brukseli. – Dzieci czują się świetnie. Mówiły, że dla nich to była wielka przygoda – powiedział podczas konferencji prasowej wicekonsul Kacper Szyndlarewicz z Ambasady RP w Belgii. (KK)
Na podst.: PAP, polskieradio.pl, polsatnews.pl, tvn24.pl, La Dernière Heure, Le Soir
Zamieszki, które wybuchły w RPA po aresztowaniu byłego prezydenta Jacoba Zumy, przekształciły się w masowe rabunki. Uczestnicy protestów zaczęli blokować ulice i autostrady, plądrować centra handlowe, niektóre z nich podpalili. W wyniku pożarów, starć z policją, chaosu i wywołanej przy okazji wojny gangów śmierć poniosło ponad 70 osób.
Facebook, największy światowy koncern prowadzący media społecznościowe, posiada oczywiście dział zajmujący się cyberbezpieczeństwem. Jego specjaliści pochwalili się właśnie wykryciem i unieszkodliwieniem akcji irańskich hakerów skierowanej przeciwko amerykańskim wojskowym oraz firmom zbrojeniowym w USA.
Naukowcy obradujący podczas Europejskiego Kongresu Mikrobiologii Klinicznej ostrzegają przed niebezpieczeństwem, które może się kryć w surowej karmie dla psów, pochodzącej zresztą od różnych producentów. Okazało się, że próbki wielu psich przysmaków zawierają groźne, niebezpieczne również dla ludzi, bakterie. Niektóre szczepy tych mikroorganizmów z grupy enterokoków mogą być odporne na antybiotyki, w tym tzw. preparaty ostatniej szansy. Myjmy ręce po nakarmieniu pieska!
Na dach domu na południu Sardynii spadł pakunek, który wyleciał z nisko przelatującego samolotu. Znaleziono w nim czystą kokainę o wartości ponad 8 milionów euro. Okazało się, że pilot turystycznej maszyny miał przekazać ładunek narkotyków z przemytu, ale pomylił posesje.
Izrael, mimo napiętej sytuacji po ostatniej eskalacji konfliktu z Palestyńczykami, prowadzi konsekwentnie proces normalizacji stosunków z krajami muzułmańskimi. Swoją ambasadę w Tel Awiwie otworzyło właśnie pierwsze z państw położonych nad Zatoką Perską – Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Wycofujący się z Afganistanu Amerykanie w ramach akcji nazwanej „Allies Refuge” zabiorą ze sobą zatrudnionych przez nich tłumaczy, którym grozi skrajne niebezpieczeństwo w przypadku nadejścia talibów. Ocenia się, że niezbędna będzie ewakuacja 18 tysięcy Afgańczyków wraz z rodzinami. Wszystkie szczegóły dotyczące lotów z ewakuowanymi trzymane są w najgłębszej tajemnicy.
Wadliwa instalacja elektryczna, która spowodowała wybuch butli z tlenem, doprowadziła do gwałtownego pożaru na oddziale covidowym w szpitalu w Nasiriji w południowym Iraku. Wysoka temperatura uszkodziła konstrukcję budynku, w którym śmierć poniosło prawie 100 pacjentów, a drugie tyle odniosło poważne obrażenia.