Richard Branson poleciał w kosmos
Wydał miliony, by przez kilkadziesiąt sekund cieszyć się stanem nieważkości.
Choć założyciel koncernu Virgin sir Richard Branson wygrał gwiezdny wyścig bogaczy, jego największy konkurent kwestionuje, czy statek „VSS Unity” rzeczywiście... poleciał w kosmos.
„Do wszystkich dzieci tam na dole: kiedyś też byłem dzieckiem z marzeniami, patrzącym na gwiazdy. Teraz jestem dorosłym w statku kosmicznym i wraz z innymi niezwykłymi dorosłymi patrzymy w dół na naszą piękną Ziemię. Do kolejnego pokolenia marzycieli: jeśli my możemy zrobić to, wyobraźcie sobie tylko, co możecie zrobić wy!”.
Po wygłoszeniu tego krótkiego przemówienia 71-letni Richard Branson odpiął pasy i przez kilkadziesiąt sekund cieszył się stanem nieważkości. Miliarder, dwóch pilotów i trzech pracowników jego firmy Virgin Galactics brało właśnie udział w pierwszym locie statku „VSS Unity” z pełną załogą. Był 11 lipca. Misja to ukoronowanie trwających kilkanaście lat prac Bransona i ekipy nad turystycznymi lotami na granicę kosmosu. Zanim „VSS Unity” bezpiecznie wylądował na specjalnie zbudowanym do tego celu lotnisku w amerykańskim stanie Nowy Meksyk, termin startu był wielokrotnie przesuwany. Nie obyło się bez wypadków.
Tym razem wszystko przebiegło zgodnie z planem, jeśli nie liczyć półtoragodzinnego opóźnienia ze względu na warunki pogodowe. Jak wyglądał lot? W jego pierwszej fazie duży samolot macierzysty „VMS Eve” wyniósł „VSS Unity” na wysokość 15 kilometrów. Wtedy nastąpiło rozdzielenie jednostek, a statek kosmiczny włączył silnik rakietowy i rozpoczął 90-sekundowe, niemal pionowe wznoszenie się z prędkością 4000 km/godz. Trwało to do osiągnięcia pułapu 86 kilometrów i właśnie wtedy pasażerowie mogli doświadczyć stanu nieważkości i podziwiać niesamowity widok na Ziemię. Chwilę później rozpoczęło się zniżanie. Ostatnie kilometry do lotniska „VSS Unity” pokonał lotem szybowcowym. Cała wyprawa trwała około godziny.
Udana misja zapewniła urodzonemu w Londynie Bransonowi zwycięstwo w kosmicznym wyścigu najbogatszych. Nad podobnymi projektami pracują Jeff Bezos i Elon Musk. Start założyciela firmy Amazon zaplanowano na 20 lipca. Pierwotnie „VSS Unity” miał wystartować później, ale podobno gdy Branson usłyszał o planach Bezosa, zdecydował o przyspieszeniu prac. Oficjalnie zmiana terminu lotu to czysty przypadek, a panowie pozostają w dobrych relacjach i przez telefon życzyli sobie powodzenia.
Rywalizacja między Bezosem a Bransonem nabiera jednak rumieńców. Konkurencyjna wobec Virgin Galactics, a należąca do Bezosa firma Blue Origin opublikowała na Twitterze kąśliwy post, w którym udowadnia, że... Branson wcale nie poleciał w kosmos. Chodzi o pułap, który osiągnął „VSS Unity”. Jak napisano, „prawdziwy” lot suborbitalny liczy się dopiero po osiągnięciu Linii Kármána, czyli umownej granicy ustalonej 100 kilometrów nad Ziemią. „Zdaniem 96 procent populacji Ziemi kosmos zaczyna się dopiero tam” – zaznaczono i wymieniono, w czym statek „New Shepard” góruje nad „VSS Unity”. Podkreślono m.in. fakt, że ma dużo większe okna i może lądować z użyciem spadochronu awaryjnego.
O wiele bardziej przychylny misji Bransona jest Elon Musk, założyciel firmy Tesla. Biznesmeni się przyjaźnią. Musk przed lotem odwiedził 71-latka w jego... kuchni. Jak powiedział, nie wyklucza, że kiedyś stanie się jednym z pasażerów statku Virgin.
Lot ekscentrycznego miliardera i jego załogi był próbą generalną przed rozpoczęciem lotów komercyjnych. Oficjalny początek zaplanowano na przyszły rok. Chętnych na to, by słono zapłacić za chwilę nieważkości, nie brakuje. Oficjalnie lista klientów jest tajna, ale podobno już teraz obejmuje aż 600 osób, a w artykułach na ten temat często pojawiają się nazwiska m.in. Toma Hanksa, Kate Winslet i Justina Biebera. Cenę gwiezdnego biletu szacuje się na około 250 tysięcy dolarów, czyli niemal milion złotych. Celem Bransona jest jednak to, by tego typu podróże stawały się coraz bardziej dostępne. Tanie kosmiczne linie lotnicze? Pożyjemy, zobaczymy... (MA)
Na podst.: BBC, CNN, Forbes.com, Space. com, CNBC