Złoty kieszonkowy zegarek
Kamienica, której cały parter zajmował lombard, stała przy końcu ulicy Miedzianej. Kiedy inspektor wszedł do środka, przywitał go właściciel, zaprosił do pomieszczenia biurowego na zapleczu i poinformował: – Nazywam się Jan Nowak i jestem właścicielem tego lombardu. Kilka dni temu jeden z naszych stałych klientów zastawił u nas złoty, wysadzany brylantami kieszonkowy zegarek z początków ubiegłego wieku. Schowałem go do sejfu wmurowanego w ścianę, w którym przechowuję jedynie księgi rachunkowe. Dziś rano przyszedłem pierwszy do pracy i po otwarciu sejfu zobaczyłem, że nie ma w nim zegarka. Nikogo o tym nie informując, z racji naszej znajomości pozwoliłem sobie zadzwonić do pana z prośbą o pomoc. Cieszę się, że pan tak szybko, w ciągu pół godziny, się zjawił. Złodziejem może być któryś z dwóch moich pracowników. Są ze mną już kilka lat i do tej pory uważałem ich za osoby godne zaufania i dlatego oni również mają klucze do sejfu. Domyślając się, że złodziej z pewnością nie przyznałby mi się do kradzieży, proszę, aby pan go ujawnił.
Po wysłuchaniu właściciela lombardu inspektor zaprosił obu pracowników do biura i gdy weszli, oznajmił: – Pan Nowak twierdzi, że dokonano kradzieży z sejfu, czy mają panowie w tej sprawie coś do powiedzenia?
– Do sejfu klucze mają tylko trzy osoby – oznajmił Adam Kowalski.
– Szef, ja i Waldek. W związku z tym, że od kilku dni nie zaglądałem do sejfu, jestem poza wszelkimi podejrzeniami. Dlatego mogę z całą stanowczością oświadczyć, że złodziejem jest Waldek.
Słysząc te słowa, oskarżony krzyknął: – Kłamiesz! Przedwczoraj sam cię prosiłem, abyś wyjął z sejfu księgę rachunkową.
– Faktycznie tak było, ale całkiem o tym fakcie, panie inspektorze, zapomniałem. Jednak niczego nie ukradłem. Od samego początku pracuję z panem Janem i wiem, jakim mnie darzy zaufaniem. Jak mógłbym mu zrobić takie świństwo i go okradać?
– Nie udawaj teraz niewiniątka, jestem pewny, że ty go ukradłeś! – kontynuował Waldek. – Wiem też, że jesteś częstym gościem kasyna i masz spore długi u lichwiarzy. Nie trzeba było jednak trzymać tego faktu w tajemnicy, tylko przyjść do nas i poprosić o pomoc, a nie okradać firmę.
Po wysłuchaniu obu mężczyzn Nerak, zwracając się do Jana Nowaka, powiedział: – Już wiem, kto pana okradł.
Kto?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 29 lipca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Wyrodny bratanek i manuskrypt”: Jeśli bratanek został oślepiony latarką, to skąd wiedział, że włamywacz był w czarnej kominiarce?
Wpłynęło 15 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 60 e-mailem.
Książkę Roberta Małeckiego „Zmora” (Wydawnictwo Czwarta Strona) wylosował pan Krystian Kucharski z Dopiewa.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.