Bomba gazowa na polskich torach!
Około 500 wagonów wypełnionych propanem-butanem utknęło na torach kolejowych w różnych miejscach Polski. To nieoczekiwany efekt sankcji, które polski rząd nałożył na rosyjskie firmy działające w naszym kraju. Eksperci zwracają uwagę, że bezpański ładunek może być niebezpieczny.
Choć resort spraw wewnętrznych zapewniał nas, że wagony są zabezpieczone, „Fakt” bez trudu dostał się do nich, stwierdził, że są pełne i je obfotografował. Jak wynika z naszych informacji, w wielu miejscach w całej Polsce wagony zostawiła firma Novatek, która na podstawie nowych sankcyjnych przepisów nie ma już prawa do ich rozładowania. Mamy listę tych miejsc, ale ze względów bezpieczeństwa nie publikujemy jej.
W 500 wagonach znajdować się może nawet 40 mln litrów gazu. Surowiec miał trafić na stacje paliw oraz do butli gazowych, z których korzystają mieszkańcy miejscowości, gdzie nie ma instalacji gazowych. Na razie jednak stoją na bocznicach kolejowych.
Spółka Novatek twierdzi, że ogłoszone przez Polskę sankcje uniemożliwiają jej rozładowanie surowca, jak również odsprzedanie go dalej, a polscy urzędnicy resortu na nasze pytania o plan działania nie odpowiedzieli.
„Spółka, wykonując decyzję (ministra spraw wewnętrznych – red.), nie może kontrolować, przetransportować i bezpiecznie rozładować około 500 wagonów napełnionych gazem płynnym LPG, które zostały wprowadzone na teren Polski” – czytamy w piśmie z dnia 28 kwietnia, które – jak firma twierdzi – skierowała do Departamentu Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego MSWiA.
„Fakt” ustalił, że firma Novatek ściągnęła do Polski w ostatnim czasie kilkaset wagonów z płynnym gazem LPG. To właśnie te wagony, które stoją dziś samotnie w wielu miejscach w całej Polsce.
Jaki będzie ich los? Tego nie udało nam się ustalić. W niedzielę ministerstwo przez wiele godzin nie odpowiadało na nasze pytania. W końcu krótko poinformowało: „MSWiA poleciło wojewodom zabezpieczenie wagonów z gazem firmy Novatek. Odpowiednie służby ustaliły już lokalizację wszystkich takich wagonów w Polsce i zabezpieczyły je. Nie występuje stan zagrożenia zdrowia i mienia”.
Jak ustaliliśmy, firma Novatek jeszcze 28 kwietnia rozesłała do resortu oraz do 16 wojewodów pismo z informacją, że wagony mogą stwarzać niebezpieczeństwo dla obywateli.
„Z powodu właściwości fizykochemicznych gazu w przypadku dłuższego postoju wagonów na torach, wzrostu temperatury zewnętrznej, a poprzez to wzrostu ciśnienia gazu w wagonach istnieje realne zagrożenie samoistnego upuszczania gazu z tych cystern kolejowych do atmosfery w miejscach, które mogą stanowić zagrożenie i spowodować zapłon gazu, a w konsekwencji pożar” – zwracała uwagę firma.
O potencjalne zagrożenie wynikające z przechowywania w takiej formie tak wielkich ilości gazu zapytaliśmy Jerzego Dziewulskiego, byłego prezydenckiego doradcę ds. bezpieczeństwa.
– Każdy tego typu obiekt jest zagrożeniem. W tym wypadku dostrzegam przede wszystkim zagrożenie ekologiczne. Wybuch doprowadziłby do katastrofy, którą ciężko by było ogarnąć. Jeśli zaś chodzi o akt terroru, to oczywiście jest on możliwy, natomiast potencjalny zamachowiec zawsze dokonuje takiego aktu, analizując, jaki zysk będzie miał. Zyskiem jest zawsze śmierć ludzi. W tym wypadku ten „zysk” byłby niewielki – stwierdził Dziewulski w rozmowie z „Faktem”.