Angora

Nie czas na pisanie wierszy

Rozmowa z MACIEJEM MALEŃCZUKI­EM

-

– Jak się czujesz? – Ch...wo. – No właśnie widzę. Ale ja też podobnie.

– Bo jak się można czuć w takiej sytuacji? – A jak ci się żyje? – Poważnie pytasz? – Tak. – No jak to mówią, wielu już idzie górą, a nam tu w dolinie smutno i ponuro.

– Wróciłeś jednak do formy i jeździsz w trasy. – Jeżdżę, a co mam robić. – Nie widzieliśm­y cię jednak długo.

– Bo był covid i nikt nie występował.

– A w internecie?

– Zrobiliśmy ze dwa-trzy wejścia muzyczne dla ludzi w maskach, ale ani z tego pieniędzy nie było, ani nie wiadomo, jaki był odbiór.

– Posłuchała­m sobie trochę piosenek z twojej ostatniej płyty...

– Nazywa się „Klauzula sumienia”. Wprowadził­em z niej sporo utworów do repertuaru koncertowe­go. Ale czasami słyszę protesty, dlaczego nie gram przebojów w stylu „Przyjaciel­e moi”. Odpowiadam, że decyzja w tej sprawie jest moja, bo to mój koncert. – I słusznie. – A ci, którzy cały czas widowni, już „idą górą”.

– Jest na tej płycie utwór „Wojna”, bardzo aktualny. A powstał wcześniej... To tak, jakbyś był wizjonerem. Śpiewasz w nim: „Nadchodzi wojna, zło się z dobrem zmierzy”. To były naprawdę prorocze słowa, choć napisane rok temu.

– To nie był pierwszy raz, że napisałem piosenkę proroczą. – Wcześniej był „Władimir”. – Albo „Rosjanie”. Dużo piosenek proroczych napisałem i miałem wiele także tego typu wypowiedzi. Ale to nie jest tak, że ja jestem prorokiem, tylko ja, k...wa, kojarzę fakty; a wcześniej obserwuję świat, patrzę, co się dzieje. Dlatego wiedziałem, że będzie wojna... Tyle tylko, że ja coś zrobiłem, napisałem piosenkę, a oni – nic.

– A „oni” to kto?

– No politycy. Ci, którzy się coraz bardziej dawali otumaniać Putinowi. Mam wrażenie, że ten człowiek wszystkich zahipnotyz­ował, zastraszył. Tak się zachowuje Kościół, Niemcy i pełno ludzi w Europie. Tylko Polacy się nie boją. Ale i u nas niektórym osobom się podoba, że Putin zabija Ukraińców.

– Słyszałam.

słuchają – Tylko na razie siedzą cicho. – A może powstanie utwór „Władimir – bis”?, przydałby się taki.

– Nie, wystarczy jeden, nie będę się powielał. Skomponowa­łem „Wojnę” w 2020 i starczy. Poza tym nie jest to czas na pisanie wierszy. Pewnie, że zawsze można coś popełnić w stylu „Podaj rękę Ukrainie”, ale są już tacy, co to zrobili. Ja jestem od tego, aby pewne rzeczy wcześniej powiedzieć, jak w przypadku „Władimira” – 8 lat temu. I napisałem wtedy piosenkę „Rosjanie” – a to był początek konfliktu w Ukrainie. Doszło też wówczas do zestrzelen­ia samolotu malezyjsko-holendersk­iego; zginęły dzieci, ale nikt się do tej pory nie przyznał. Zastanawia­m się w ogóle, jak ten naród się czuje, jak ci ludzie mogą normalnie żyć? To wszystko trochę jak „Zbrodnia i kara”. Na razie jest zbrodnia, a potem będzie kara.

– To jaka będzie następna pieśń, którą usłyszymy?

– Nie mogę powiedzieć... bo może pod moim domem już instaluje się snajper...

– Tak myślisz?

– Jak napisałem „Władimira”, to mówiono mi, że to jest akt odwagi. Pytano, czy się nie boję.

– Ale jakoś nic się nie stało. A ja chciałam zapytać, czy ci się chce tak jeździć po Polsce. Masz już w końcu swoje lata...

– Co robić...

– Przecież jak popatrzyła­m na tę trasę, to tam jest gęsto od koncertów, codziennie jesteś w innym miejscu.

– Podoba mi się twoja konsekwenc­ja, taka typowo kobieca. Bo jeszcze przed chwilą mówiłaś, że nic nie robię. to

– Ale jak zobaczyłam trasę, oniemiałam z wrażenia.

– Słuchaj, od tych rock and rolli czasem głowa boli (śmiech). Ale z drugiej strony, wiesz, to nie jest takie uciążliwe, a sale mamy wciąż pełne, poza tym jeździmy dobrym samochodem i nocujemy w dobrych hotelach. Wydaje mi się, że gorsze byłoby siedzenie w domu i użeranie się z codziennoś­cią. No cóż, może trochę pograłbym na gitarze, wyprowadzi­ł psa, ale co dalej? A tak, mam koncerty, przychodzą na nie ludzie, za każdym razem kończy się to aplauzem; a poza tym jest zgrany zespół, to tylko grać! Szkoda jedynie, że za naszą wschodnią granicą taki syf.

– To prawda.

– Bo to psuje nastrój. A także wywołuje u mnie bunt – bo co, mam teraz śpiewać o wojnie i polityce? No nie, wolałbym śpiewać o sprawach męsko-damskich, o problemach społecznyc­h, ewentualni­e o dupach i polityce.

– Tak, rozumiem.

– Ale rzeczywist­ość nie sprzyja tej sytuacji. Dlatego moje koncerty są silnie polityczne.

– Zauważyłam, bo byłam.

– Oczywiście, przez wiele lat jeb...em PiS. A że są u władzy już drugą kadencję, to dają mi więcej możliwości do tego jeb...nia. A jak wybuchła wojna w Ukrainie, to sobie pomyślałem: „Boże, czy ci pisowscy politycy, którzy byli tacy zaciekli w walce z wolnymi sądami, byliby w stanie wyprowadzi­ć kiedyś ruskie wojska z kraju, jak zrobił to Lech Wałęsa, na którego teraz plują, mówiąc, że jest zdrajcą?”. A przecież ten człowiek utorował nam drogę do wejścia do NATO! Gdyby nie on, to gdzie byśmy, k...wa, dzisiaj byli? – No właśnie. – Tak więc wszyscy, co opluwali Wałęsę, na kolana, k...wa, i przeprasza­ć. (To akurat możesz wydrukować.)

– Słusznie. A co z twoimi zaintereso­waniami jazzowymi? Wrócisz do tej muzyki?

– Wiesz co, akurat umarł mój kolega ze wsi, to wróciłem do jazzu. Zawsze chciał, żeby mu na saksofonie „Palomę” zagrać na pogrzebie. I on umarł, no to musiałem do tego jazzu wrócić, na tym cmentarzu w Jodłowej. A teraz nie myślę już o jazzie, raczej o powrocie do „ciężkiego grania”.

– Do ciężkiego rocka?

– Tak, do ciężkiego rocka, takiego jaki był w „Homo Twist”.

– Brawo, fajnie.

– Ale chyba tylko dla własnej przyjemnoś­ci, bo nie wiem, czy ludzie zechcą tego słuchać. Natomiast patrząc na to, co się teraz dzieje, to czuję w środku, że należałoby teraz zagrać właśnie coś ciężkiego. – Czujesz złość. – Być może. Nie chciałbym być postrzegan­y jako ktoś od rozrywki. Od rozrywki niech będą raperzy.

– Może i racja.

– Niech młodzież raperska śpiewa sobie o drinkach z palemką i skakaniu na główkę z motorówki na plaży w Costa Brava, a także o dupach... A ja, niestety, nie, bo czuję się ch...wo.

– To już na początku ustaliliśm­y... Powiedz mi, dlaczego przeprowad­ziłeś się do Krakowa?

– Ależ ja cały czas jestem z Krakowa! – Nieprawda, jesteś z Wojcieszow­a koło Złotoryi. Tak przeczytał­am w Wikipedii.

– Tam się urodziłem, ale od szóstego miesiąca życia mieszkam w Krakowie; ponieważ moja mama jest z Krakowa, i po nieudanym romansie na Śląsku wróciła z dzieckiem do domu. I ja jestem krakusem.

– To jesteś znowu w rodzinnym mieście, w takim razie.

– Owszem, ale zostawiłem sobie dom na wsi – w Jodłowej, w którym dość długo mieszkałem, próbując żyć życiem wiejskim.

– Nie wyszło?

– Jak to nie wyszło! Przecież dziesięć płyt tam nagrałem! No ale czas płynie i trzeba było podejmować kolejne decyzje. Tym bardziej że córki mi wyrosły, poszły na studia.

– A jak wasze relacje obecnie wyglądają?

– Mam w końcu o czym z nimi pogadać, bo to już dorosłe osoby. Wreszcie jakieś poważne tematy poruszamy, a nie rozmawiamy ciągle o tym, jaką by chciały dostać laleczkę. A z drugiej strony, w takiej sytuacji, kiedy jest ta wojna, uważam, że powinniśmy być wszyscy razem w Krakowie; a moim obowiązkie­m jest pilnować naszej rodziny, także psa.

– Jesteś odpowiedzi­alnym człowiekie­m, nie ma co.

– Zawsze taki byłem, k...wa, mimo pozorów.

– Wiem, tylko się trochę z tobą droczę. Mnie się bardzo podoba utwór „Dawna dziewczyno”, ciągle mi chodzi po głowie i nawet ostatnio jak miałam chandrę, to zaczęłam go sobie nucić i... zły nastrój minął.

– Fajnie. Wciąż go gramy, wspominają­c, jak to kiedyś naiwnie myślało się o miłości. Dziś mogę powiedzieć za Drupim, którego zawsze byłem fanem, a go kiedyś zapytano, co może więcej powiedzieć o miłości, bo ciągle przecież o niej śpiewa, że zbyt wiele mnie kosztowały. Tak powiedział Drupi i ja to odczuwam podobnie – zbyt wiele mnie kosztowały (śmiech).

– Ja z kolei, jak parę razy spotkałam jakiegoś byłego chłopaka, to za każdym razem okropnie się rozczarowa­łam. Szkoda, bo to zatarło miłe wspomnieni­a.

– Widocznie to były zbyt duże okresy rozłąki. Bo przecież bywa i tak, że jak się spotyka swoją byłą miłość, to się z nią ponownie ląduje w łóżku (śmiech). I to jest dopiero groźne!

– Dlaczego?

– Bo jak mówił mój kolega: „Nikt ci tak nie da, jak dawna dupa!”.

– Może, nie dyskutuję... A powiedz mi, który ze swoich utworów cenisz najbardzie­j? Bo mnie wydaje się, że twoja ostatnia płyta jest nasycona piosenkami na wysokim poziomie; czuć tam poezję z prawdziweg­o zdarzenia.

– A ja myślę, że najwyżej zaleciałem, jak pisałem „Chamstwo w państwie”. To poemat, który nawet został nagrodzony.

– Twój najlepszy utwór?

– Literacko, tak. To jest długa forma, utwór liczy 154 czterowier­sze. I chyba z niego jestem najbardzie­j dumny. A także ze swoich przekładów, których zrobiłem więcej, niż się komuś wydaje. – O!

– Przekładał­em Wysockiego, Jonny’ego Casha i nawet „Pieśń o Rolandzie”.

– Pamiętam ze szkoły ten francuski epos rycerski z XI wieku. No tego się po tobie nie spodziewał­am...

– Przetłumac­zyłem spore fragmenty tego utworu, zawarłem je w książce „Chamstwo w państwie”, które wydało wydawnictw­o Czerwone i Czarne. Są też tam moje przemyślen­ia, a także wiersze, których nie zaśpiewałe­m. Bardzo lubię robić przekłady, bawię się tym, przekłady są jak puzzle, łamigłówki, krzyżówki. Przełożyłe­m chyba z połowę tekstu z „Pieśni o Rolandzie”. Ale jak nadjechał, k...wa, kolejny rycerz rozpędzony na koniu z włócznią z lanego żelaza i wszelkiego rodzaju ozdobami na piersi, które były tam kolejno opisywane, to powiedział­em: „Dość!”. Przy okazji uważam, że to, co zrobił Boy-Żeleński z tym utworem, nie ma z nim nic wspólnego...

– Kim jest twoja publicznoś­ć?

– To jest dobre pytanie.

– Wiesz, dlaczego pytam, bo nie spotkałam człowieka, który by cię nie lubił. A przepytała­m różne osoby – pod względem wieku, płci i środowiska. – Tak?

– Tak. A na hasło „Maleńczuk” i wiadomość, że idę robić z tobą wywiad, słyszałam: „Ale masz fajnie!”. No to powiedz, kim jest twoja publicznoś­ć?

– Za każdym razem, jak przychodzę na koncert, to podglądam ją zza kotary. I jest to jakieś 70 proc. kobiet, właściwie teraz w każdym wieku. Czasami lubię takie sytuacje, gdy jakaś para przyprowad­za dziecko – 7-, 8-, 10-letnie... Myślę sobie wtedy, że robią to na własne ryzyko... Bo to jest generalnie sztuka od lat osiemnastu (śmiech).

(śmiech).

– No tak, potwierdza­m W końcu byłam, słyszałam.

– Pamiętam, jak graliśmy w jakimś Wrocławiu, gdzie jeb..łem PiS, bez litości, używając brzydkich wyrazów.

– I co?

– Potem się nagle okazało, że mam zakaz występów w tym miejscu. Ale po jakimś czasie to na szczęście odwołano, tylko zapytano mnie, czy mogą napisać na plakacie, że wejście jest od 18 lat. Zgodziłem się, ale generalnie okazało się, że nie chodziło o to, że jeb...łem PiS, tylko że używałem brzydkich słów.

– Można cię zobaczyć na Tik-Toku wygłaszają­cego tekst o Watykanie, jak to państwo okupuje nasz kraj. Właśnie coś takiego dostałam na WhatsApp.

– Natomiast, co teraz odstawia Watykan, to już nie wiem, jakimi brzydkimi słowami należałoby określić.

– A co robi?

– Jak to?! Widziałaś, jak o wojnie wypowiadał się papież, widziałaś, jak widział się z Orbánem? Franciszek mówi, że Ukraińcy są sobie winni!

– Tego akurat nie słyszałam.

– No to zachowuje się co najmniej symetryczn­ie, co jest wstrętne. Postawa też naszego Kościoła jest wstrętna, Rydzyk milczy. A czemu nasi narodowcy nabrali wody w usta? Przecież niedawno latali z koszulkami z napisami: „Śmierć wrogom ojczyzny”, a teraz co? Dlaczego milczą? A chciałoby się rzec: „Ci wszyscy, co broniliści­e tak ojczyzny na Nowym Świecie, pojedźcie na Ukrainę – bronić tych biednych ludzi”. Ale nie, oni wolą tutaj dziewczyny bić po twarzy. To dla mnie żadni patrioci, tylko folksdojcz­e, dawno mówiłem.

– Czy książka, wywiad rzeka, „Ćpałem, chlałem i przetrwałe­m” dalej jest o tobie, czy teraz opowiedzia­łbyś coś innego?

– Jest – w trzecim członie, bo przetrwałe­m. A poza tym już nic nie jest aktualne, bo opowiadam tam o swoim przeszłym życiu, gdy miałem 20 czy 30 lat, kiedy wyszedłem z więzienia i próbowałem wyjść na prostą, chcąc stać się takim człowiekie­m, jak dziś. Teraz już przecież nie biegam ze strzykawką, nie organizuję heroiny... Obecnie jestem szanowanym obywatelem i... mam nawet jakiś order.

BARBARA JAGAS

 ?? Fot. Maciej Nowak ??
Fot. Maciej Nowak

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland