Punkt widzenia
Sowiecka/rosyjska mentalność jak Lenin w mauzoleum – wiecznie żywa, zmumifikowana, odkurzana i ciągle waląca w jedną i tę samą narrację: Rosja nigdy nikogo nie napadała i nie napada, Rosja/ZSRR nie był agresorem, ależ skąd, tylko wyzwolicielem. Wyzwalano inne nacje, przyłączając ich ziemie do imperium dla szczęśliwości ludów je zamieszkujących. Z kim graniczy Rosja? Z kim zechce, a jak nie zechce, to nie graniczy, „wyzwalając” dane państwo czy nawet jego część.
Kto walczy przeciwko Rosji i jej wyzwolicielskiej misji, ten jest bandytą, kto wspiera „wyzwalanych” jest faszystą najemnikiem. Ot, najnowszy przykład z Ukrainy i ochotnicy międzynarodowi wspierający Ukraińców.
Przyboczny cara Putina niejaki Dmitrij Miedwiediew ogłosił: „Dla nas najemnicy nie są ochotnikami. Nie są legalnymi bojownikami, nie podlegają konwencjom genewskim”.
No pewnie, z rosyjskiego punktu widzenia bojownikami podlegającymi konwencjom genewskim są najemnicy Wagnera albo czeczeńscy kadyrowcy. Bojownikami zasługującymi na ochronę prawną wedle mniemań Miedwiediewa i jemu podobnych są ci wszyscy, którzy z Syrii od Asada przyjadą do Rosji wspierać ją w „operacji specjalnej” w Ukrainie.
Konwencje genewskie? A od kiedy to Rosja i jej przywódcy stosują się do zapisów prawa międzynarodowego? Konwencje wszelakiej maści i rodzaju Rosja traktuje jak papier toaletowy. I nic więcej.
Miedwiediew w swoim amoku brnie dalej: „Prawdziwymi ochotnikami są dla nas francuski pułk Normandia-Niemen 1. i 2. armie Wojska Polskiego biorące udział w operacji berlińskiej w 1945 r.”.
Co do Francuzów, powszechnie wiadomo, że zawsze mieli i mają prorosyjskie ciągotki, więc sprawę formacji Normandia-Niemen pomijam. Co do „ochotników” z 1. i 2. armii Wojska Polskiego, gdzie od majora wzwyż oficerami byli Sowieci przebrani w polskie mundury, Miedwiediew idzie, jak zwykle w ruskim stylu, w zaparte. Polaków do tych armii podlegających formalnie tzw. PKWN-owi, a faktycznie dowództwu sowieckiemu (śpiewano: „Jak nie mamałyga, to lane kluski, żołnierz był polski, dowódca ruski), wcielano często siłą zaraz po przekroczeniu przez Sowietów linii Ribbentrop-Mołotow.
Z prawnego punktu widzenia formacje „polskie pod sowieckim dowództwem” były nielegalne. Legalne były Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie i Armia Krajowa Wojsko Polskie podlegające legalnemu rządowi polskiemu w Londynie.
I to by było tyle na ten temat. Warto tylko dodać, że Polacy walczący w ochotniczych formacjach w Ukrainie wchodzą w skład armii ukraińskiej, nad którą władzę sprawuje legalny rząd w Kijowie i prezydent Ukrainy, wybrani w demokratycznych wolnych wyborach przez wolnych i świadomych narodowo obywateli państwa ukraińskiego. ZENON NOGA, Żywiec (adres internetowy
do wiadomości redakcji)