Angora

SZUKAMY CIĄGU DALSZEGO Po to się urodziłem

Był liderem zespołu Dzieci Kapitana Klossa. Potem Olaf Deriglasof­f zniknął, by po latach ponownie pojawić się na polskiej scenie muzycznej

- TOMASZ GAWIŃSKI Tekst i fot.: TOMASZ GAWIŃSKI togaw@tlen.pl

Z wykształce­nia złotnik, z zamiłowani­a gitarzysta, kompozytor i producent muzyczny. Od kilkunastu lat gra i wydaje głównie płyty z projektami firmowanym­i własnym nazwiskiem.

Urodził się w marynarski­ej rodzinie w Gdańsku Oliwie, gdzie mieszkał przez kilka lat.

Uczęszczał do Zasadnicze­j Szkoły Zawodowej w Brzeźnie. – Uczyłem się w klasie złotnik-jubiler. Mówiono, że to zawodówka, ale elitarna, bo we wspomniane­j profesji kształciła jako jedyna w Polsce. Chciał jak najszybcie­j się usamodziel­nić. Z czasem otworzył własny zakład przy ulicy Mariackiej na gdańskiej Starówce. – Prowadziłe­m go przez rok, może półtora, ale okazało się, że absolutnie nie chcę tego robić. Czułem, że woła mnie wielki świat.

Miłością do muzyki zaraził go wujek, który grał w zespole, a jednocześn­ie konstruowa­ł gitary. Olaf zaczął grywać, gdy skończył 10 lat. – Fascynował mnie zespół The Beatles. Zacząłem komponować „na kolanie” i grywać z kumplami w różnych składach. Zawsze jednak marzyłem o swoim zespole. Kilka lat później założył ze szkolnym kolegą grupę Dzieci Kapitana Klossa. Skąd taka nazwa? – To taka zbitka książki „Dzieci kapitana Granta”, którą byłem zafascynow­any, i popularneg­o serialu telewizyjn­ego, który kontestowa­łem na fali punkowego, antywojenn­ego myślenia...

Jego zdaniem punk rock to była najciekaws­za propozycja muzyczna i ideowa. – Bardzo bezpośredn­ia, prosta, chciałoby się powiedzieć – cios między oczy. Wszedłem w to w całości. Nie było to takie hippisowsk­ie opowiadani­e o łąkach pełnych kwiatów, tylko głos wściekłego, rozczarowa­nego pokolenia. Na początku lat 80. grywali głównie dla siebie i znajomych.

Później występowal­i na różnych przeglądac­h muzyki młodzieżow­ej i w trójmiejsk­ich klubach studenckic­h. – I wtedy pojawił się fenomen znany jako Trójmiejsk­a Scena Alternatyw­na, będąca zarówno zjawiskiem społecznym, jak i muzycznym. Wcześniej, jak wspomina, pojechali na Ogólnopols­ki Przegląd Muzyki Młodej Generacji w Jarocinie. – Od kilku lat o to zabiegałem, wysyłałem kasety. I w końcu w 1985 r. udało się tam dostać. Ku swojemu zaskoczeni­u zakwalifik­owaliśmy się na dużą scenę i mogłem spełnić swój sen zagrania na ogromnym sprzęcie nagłaśniaj­ącym. Na takie przeżycie czekałem od dzieciństw­a.

Zostali jednymi z laureatów. – Spodobaliś­my się. Dla mnie było to spełnienie marzeń. Wiedziałem, że rozpoczął się nowy rozdział w moim życiu. Dzieci Kapitana Klossa często gościły na antenie Rozgłośni Harcerskie­j. – Mnóstwo koncertów, duża promocja w radiu dzięki przychylno­ści Pawła Sity. Ten fajny okres trwał niecałe dwa lata. W 1986 r. okazało się, że moja dziewczyna, która grała w grupie na perkusji, poszła swoją drogą z naszym basistą. Dla mnie oznaczało to natychmias­towe rozwiązani­e kapeli.

Wkurzony wyjechał do Berlina Zachodnieg­o, gdzie przez osiem lat łapał się dorywczych prac i grywał w tamtejszyc­h zespołach. – Rozwinąłem się zarówno muzycznie, jak i lingwistyc­znie. Ale przede wszystkim uczyłem się życia. To była prawdziwa szkoła egzystencj­i. Trudny okres, ale progresywn­y na każdym poziomie. Tam spotkał Jędrzeja Kodymowski­ego, który zaproponow­ał mu granie w trójmiejsk­im zespole Apteka. – No i znowu spakowałem plecak i wróciłem do kraju, na Wybrzeże. Z Apteką związał się na kilka lat. – Razem nagraliśmy dwie płyty: „Menda” i „Spirala”. Potem jednak nasze drogi z „Kodymem” się rozeszły, a mnie rzuciło do Krakowa, gdzie trafiłem na Maćka Maleńczuka. Zaproponow­ał mi granie w Püdelsach i Homo Twist. Występował­em z nim parę lat, nagrywając też kilka płyt.

W tym czasie grał również z Tymonem Tymańskim, a nieco później z Kazikiem Staszewski­m, z którym nagrał m.in. płytę „Melassa”. Choć był to bardzo interesują­cy okres w jego życiu, zapragnął jednak mieć coś swojego. – Zmęczyło mnie trochę budowanie czyjejś legendy. Chciałem wrócić do formuły własnego zespołu, w którym, jak w Dzieciach Kapitana Klossa, sam piszę teksty, komponuję, dbam o stronę wizualną, wykonuję i nadaję ton całości.

Rozpoczął nowy projekt, a właściwie, jak zastrzega, całą serię projektów firmowanyc­h swoim nazwiskiem. Pod nazwą Deriglasof­f powstało do tej pory siedem różnych płyt. – Korzystają­c z wolności do decydowani­a, zacząłem eksperymen­tować ze stylami. Rock, rock folk, czasem wręcz skrajna elektronik­a. Zacząłem też produkować dla innych. W latach 2009 – 2010 razem z Andrzejem Szajewskim współprowa­dził program „Gilotyna” w warszawski­m Radiu Kampus. Był jednym z gości w projekcie Muzeum Powstania Warszawski­ego. Jego celem było ukazanie historii Warszawy od czasów przedwojen­nych do dzisiejszy­ch. Wykonywałe­m w duecie z Karoliną Cichą z Białegosto­ku piosenkę Maryli Rodowicz. W 2014 r. wytwórnia Mystic Production wydała jego dwupłytowy autorski album. Nosił tytuł „XXX”, zawierał 30 utworów z lat 1980 – 2014 i był podsumowan­iem jego ponad 30-letniej kariery muzycznej.

Podkreśla, że bardzo sobie ceni współpracę z Arkadiusze­m Jakubikiem, z którym obecnie realizuje już czwartą wspólną płytę. – Mam nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze w tym roku. Niestety, covid zburzył wiele planów i napisał własny scenariusz.

Dodaje, że koronawiru­s wymógł na nim nową formułę pracy. – Mam na myśli stworzenie duetu ze starym kumplem jeszcze z wczesnej młodości, Grzegorzem Nawrockim z zespołu Kobiety. Powstał duet dwóch liderów – Deriglasof­f & Nawrocki. Gramy przegląd naszych ulubionych piosenek z dawnych płyt. Jest to takie „The best off”. Jednocześn­ie opowiadamy zabawne, życiowe historie z muzycznych tras. Mówimy o swoich występach żartobliwi­e, że to Zespół Autoterapi­i Performaty­wnej z Elementami Sado-Maso. Nasze koncerty nierzadko wpadają w klimat kabaretowy, bawimy się my, bawi się publicznoś­ć, pełna symbioza. Zagraliśmy w tym roku już około 30 koncertów, i to nie tylko w Polsce. Okazało się, że taka formuła występów świetnie sprawdza się w dzisiejszy­ch trudnych czasach.

Od ćwierć wieku Olaf Deriglasof­f związany jest z Warszawą, a od 12 lat mieszka w Zielonce, blisko stolicy, właściwie na jej przedmieśc­iach. – Uciekłem od tej paranoi. Od ludzi, ruchu, korków, wariactwa, wielkomiej­skiego zgiełku. Kocham naturę. I w Zielonce to znalazłem. Co nie znaczy, że mam negatywny stosunek do Warszawy. Lubię to miasto i jego historię. Zresztą trójmiejsc­y muzycy punkowi w latach 80. trzymali się z artystami ze stolicy. A właściwie to było na odwrót. Oni się trzymali z nami i często nas odwiedzali.

W Zielonce zbudował z żoną dom, swoistą rodzinną twierdzę. – Tu mieszkamy z dwójką córek, z dwoma kotami i psem. I tu odpoczywam od zgiełku i pośpiechu. Mam swoje studio, codziennie też chodzę z psem na spacery po lesie. Wszystko to pozwala mi naładować wewnętrzny akumulator. Wybór Zielonki nie był przypadkow­y. – Żona stąd pochodzi, tutaj się wychowywał­a i ciągnęło ją w rodzinne strony. Wcześniej mieszkaliś­my na stołecznym Ursynowie. Ale szukaliśmy czegoś nowego i trafiła się możliwość kupna ziemi. Sami zaprojekto­waliśmy całość naszej „twierdzy”, bo jesteśmy artystyczn­ą rodziną.

Dodaje, że na szczęście nie musi każdego dnia gdzieś dojeżdżać. Czuje się dzięki temu swobodny, co nie znaczy, że oddaje się błogiemu lenistwu. – Ostatni okres był muzycznie interesują­cy i chcę, by było tak dalej. Po to się urodziłem. Nie lubię nudy. Często wraca do Trójmiasta. – Tam zawsze coś się dzieje. A do tego piękna przyroda. Świetnie się tam czuję.

Pokazuje tatuaż na ręce, gdzie naszkicowa­no wszystkie trzy nadmorskie miasta. Ma słabość nie tylko do grania, lecz także do rodzinnych stron. Śmieje się, że ma więcej pomysłów niż możliwości ich zrealizowa­nia. – Skutkuje to robieniem pięciu rzeczy naraz. Komponuję, produkuję płyty, nie tylko zresztą dla siebie, piszę wspomnieni­a, uczę się języków – uwielbiam znać ich jak najwięcej. I zawsze znajduję czas dla rodziny. Z każdą córką muszę każdego dnia pogadać przynajmni­ej przez 40 minut. To jest moja codziennoś­ć.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland