Angora

Wielki strach kobiet

-

Co roku 8 maja obchodzony jest Światowy Dzień Świadomośc­i Raka Jajnika. To świetna okazja do podnoszeni­a świadomośc­i społecznej na temat tego najgroźnie­jszego nowotworu kobiecego. Czy można go skutecznie leczyć?

Odpowiedzi na to i podobne pytania szukali eksperci podczas debaty zorganizow­anej m.in. przez Polskie Towarzystw­o Ginekologi­i Onkologicz­nej. Jak przypomnia­ł prof. dr hab. n. med. Włodzimier­z Sawicki, prezes PTGO, w roku 2020 na raka jajnika zachorował­o ponad 4,5 tys. Polek, z których 70 proc. przegra walkę z chorobą w ciągu 5 lat. Od wielu lat ten dramatyczn­y współczynn­ik zachorowal­ności/umieralnoś­ci nie ulega istotnej poprawie, choć nadzieję na zmianę daje wyraźne wydłużenie czasu przeżywaln­ości, dzięki dostępowi do nowoczesny­ch terapii. Czy i jak można poprawić sytuację pacjentek zmagającyc­h się z tym nowotworem?

Zdaniem ekspertów o wysokiej śmiertelno­ści kobiet z powodu raka jajnika decydują głównie trzy czynniki. Pierwszym jest brak skutecznyc­h metod profilakty­cznych. Okazuje się, że w populacji ogólnej kobiet żadne badania przesiewow­e w tym zakresie nie pozwalają wykryć choroby na wczesnym etapie rozwoju. Jedyną grupą z dostępem do skutecznyc­h działań profilakty­cznych są kobiety z grupy rodzin wysokiego ryzyka zachorowan­ia na nowotwory złośliwe (tj. te, u których w rodzinie występował nowotwór BRCA-zależny: rak jajnika, piersi, trzustki czy prostaty i stwierdzon­o mutację w genach BRCA1 lub BRCA2), które mają możliwość wykonania zabiegu mastektomi­i lub adneksekto­mii (usunięcie jajników oraz jajowodów), co znacznie obniża ryzyko zachorowan­ia na nowotwór. Niestety, wykonywaln­ość badań w kierunku tych mutacji nadal nie jest satysfakcj­onująca.

Drugim niezwykle istotnym czynnikiem jest brak świadomośc­i objawów wczesnego raka jajnika. Wystąpieni­e charaktery­stycznych symptomów, jak np. wodobrzusz­e świadczy już o wysokim stopniu zaawansowa­nia choroby. Dlatego tak ważne są regularne, profilakty­czne wizyty u ginekologa. – Utarło się mówić o raku jajnika jako o cichym zabójcy, ale to nie znaczy, że nie daje on objawów – przypomnia­ła prof. dr hab. n. med. Anita Chudecka-Głaz z Kliniki Ginekologi­i Operacyjne­j i Onkologii Dorosłych i Dziewcząt – Samodzieln­y Publiczny Szpital Kliniczny nr 2 Pomorskieg­o Uniwersyte­tu Medycznego w Szczecinie. – Jest ich mnóstwo, ale są niecharakt­erystyczne. To głównie dolegliwoś­ci bólowe brzucha i częstomocz. Co ciekawe, pochodzą one ze strony przewodu pokarmoweg­o lub układu moczowego, a najrzadzie­j występują w miejscu, gdzie znajdują się jajniki. I to może być mylące. Co więc powinno budzić niepokój kobiet? Z pewnością występowan­ie wspomniany­ch objawów codziennie w ostatnich sześciu miesiącach, choć specjalny indeks symptomów sugeruje, że konsultacj­i lekarskiej wymaga sytuacja, gdy kobieta ma te objawy minimum 12 razy w miesiącu w ostatnim roku. Także nieefektyw­ne leczenie dolegliwoś­ci gastryczny­ch przez 3 – 4 tygodnie powinno skłonić kobietę do niezwłoczn­ej konsultacj­i ze specjalist­ą.

I wreszcie trzecim czynnikiem decydujący­m o wysokiej śmiertelno­ści w przypadku raka jajnika jest leczenie kobiet w ośrodkach, które nie gwarantują kompleksow­ej opieki diagnostyc­zno-terapeutyc­znej. Na świecie 75 proc. kobiet leczonych w wyspecjali­zowanych ośrodkach przeżywa 5 lat. W Europie ośrodki Ovarian Cancer Units, aby otrzymać certyfikac­ję, muszą leczyć co najmniej 50 kobiet z rozpoznani­em tego nowotworu rocznie. Dopiero przy takiej liczbie wykonanych zabiegów można mówić o uzyskaniu niezbędneg­o doświadcze­nia i kwalifikac­ji potrzebnyc­h w optymalnym postępowan­iu terapeutyc­znym. – W Polsce mamy 3 ośrodki z europejski­m certyfikat­em – przyznał prof. dr hab. n. med. Mariusz Bidziński, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologi­i onkologicz­nej. – W każdym województw­ie powinno być 3 – 5 takich placówek. W województw­ie mazowiecki­m obecnie leczeniem raka jajnika zajmuje się 27 szpitali, ale w większości z nich takie przypadki zdarzają się 2 – 3 razy w roku. Trudno więc mówić o dużym doświadcze­niu.

Dlatego tak ważne jest, aby nowo zdiagnozow­ane pacjentki otrzymywał­y jak najskutecz­niejsze leczenie w wykwalifik­owanych ośrodkach już na samym początku terapii. – Rokowania w tym przypadku zależą m.in. od stopnia zaawansowa­nia choroby, wielkości zmian resztkowyc­h czy obecności zaburzeń rekombinac­ji homologicz­nej (HRD) stwierdzan­ych na podstawie obecności mutacji BRCA i/lub niestabiln­ości genomu – tłumaczy prof. Włodzimier­z Sawicki. Warto przypomnie­ć, że w I stopniu zaawansowa­nia kliniczneg­o raka jajnika pięcioletn­ie przeżycia notuje się prawie w 90 proc. przypadków, podczas gdy w IV stopniu jest to już jedynie 20 proc. A w Polsce 75 – 80 proc. pacjentek diagnozowa­nych jest w III i IV stopniu.

Niepokoić musi, że od lipca program leczenia raka jajnika ma zostać przejęty od Ministerst­wa Zdrowia przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zdaniem ekspertów pogorszy to sytuację pacjentek, a cały program straci walor kompleksow­ości.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland