Tajemnicze „bąble” pod skórą
Rozmowa z dr. n. med. ALEKSANDREM KRÓLEM, specjalistą chirurgii ogólnej, kierownikiem Bloku Operacyjnego w Szpitalu im. K. Jonschera w Łodzi
– Wiele starszych osób zauważa u siebie pod skórą pewne zmiany przypominające guzy. Co to takiego?
– Zapewne chodzi o tłuszczaki, które najczęściej pojawiają się u osób między 40. a 60. rokiem życia. Nie znaczy to, że nie dotyczą też ludzi młodych. To dość powszechna dolegliwość.
– Czym są tłuszczaki?
– To niezłośliwe guzy zbudowane z tkanki tłuszczowej, otoczone torebką łącznotkankową. Są to zmiany o charakterze łagodnym. W badaniu są raczej miękkie i pod wpływem ucisku nieznacznie się przemieszczają. Tłuszczaki przypominają miękkie „bąbelki”, które po naciśnięciu na chwilę się odkształcają. – W jakich miejscach pojawiają się one najczęściej? – Tak naprawdę mogą pojawić się na całym ciele, w różnych miejscach. Najczęściej lokalizowane są m.in. na karku, przedramionach i kończynach dolnych. Takie zmiany mogą również występować w wielu innych narządach, m.in. w żołądku, dwunastnicy, jelicie grubym oraz w wątrobie.
– Ponoć częściej pojawiają się w miejscach dawnych ran czy urazów.
– Istnieje taka teoria, ale jej podstawy nie zostały do końca wytłumaczone. Nie wiadomo, czy chodzi o tłuszczaki, czy też o pewnego rodzaju proces zapalny, który może spowodować zaburzenia tkanki tłuszczowej. U sportowców czy akrobatów mogą pojawiać się w miejscu wzmożonego ucisku.
– Jak duże są to zmiany i czy występują one pojedynczo?
– Rzadko się zdarza, by była to pojedyncza zmiana. Najczęściej w jednym miejscu są dwa, trzy bądź całe skupisko tłuszczaków. Przeważnie mają one kształt podłużny lub owalny i wielkość od kilku milimetrów do kilku centymetrów.
– Szybko się powiększają?
– Zwykły tłuszczak rośnie bardzo wolno, nawet kilka lat, ale z czasem może stać się problemem estetycznym.
– To znaczy, że nie zagraża zdrowiu?
– Charakter zmiany jest łagodny i w większości przypadków nie zagraża ona życiu. Jeżeli dotyczy tkanki podskórnej, stanowi raczej problem estetyczny. Gdy tłuszczaki znajdują się w innych narządach, mogą je uciskać, powodując określone objawy. Zdarza się, że wywołują nadciśnienie tętnicze lub bóle brzucha.
– Czy wspomniane zmiany podskórne są bolesne?
– Raczej nie, chyba że pojawią się w pobliżu nerwów, na które uciskają. Takie sytuacje najczęściej zdarzają się u sportowców uprawiających dyscypliny kontaktowe, choćby zapasy, judo czy rugby.
– Jakie są przyczyny powstawania tłuszczaków?
– Niestety, nie do końca zostało to odkryte. Jeśli chodzi o czynniki ryzyka, to najczęściej wymienia się wiek i podłoże genetyczne, co jednak nie zostało definitywnie rozstrzygnięte. Zdarzają się młodzi sportowcy, u których lokalizuje się nawet kilkadziesiąt tłuszczaków.
– A czy wpływ mają inne choroby?
– Tak, potwierdzono to w przypadku rzadkich zespołów genetycznych, takich jak np. choroba Dercuma czy choroba Madelunga, ale jest to raczej kazuistyka. Częściej spotyka się wielotłuszczakowatość.
– Wspomniał pan, że tłuszczaki nie zagrażają zdrowiu. Czy to znaczy, że nie powinniśmy się nimi w ogóle zajmować?
– Niekoniecznie. W wielu przypadkach stwarzają problem estetyczny, który należy rozwiązać.
– W jaki sposób?
– Pierwszym krokiem jest badanie USG, dzięki czemu upewnimy się, czy rzeczywiście mamy do czynienia z tłuszczakiem związanym z podskórną tkanką tłuszczową. Jeśli wynik USG nie budzi zastrzeżeń, to można taką zmianę usunąć chirurgicznie w sposób mało inwazyjny. Najczęściej robi się to w warunkach ambulatoryjnych w znieczuleniu miejscowym. Tak dzieje się w ok. 90 proc. przypadków. Jednak gdy liczba tłuszczaków jest duża, konieczne jest czasem znieczulenie ogólne. Niedawno trafił do mnie rugbista, u którego doliczyłem się ok. 90 tłuszczaków, które trzeba było wyciąć, bo przeszkadzały mu one w uprawianiu sportu. Potrzeba było na to kilku zabiegów, w których trakcie usuwałem po ok. 10 tłuszczaków. W przypadku małych zmian można zaczekać z ich usunięciem i najpierw je obserwować.
– Czy wycinając tłuszczaka, pozbywamy się problemu raz na zawsze?
– Oczywiście, dokładne wycięcie tłuszczaka z zachowaniem torebki łącznotkankowej sprawia, że w tym miejscu on się już nie odbuduje. Ale może pojawić się w zupełnie innym miejscu. Zwłaszcza jeśli ktoś ma do tego skłonności. Raczej nie powinno się zwlekać z usunięciem tłuszczaka, bo z czasem będzie się on rozrastał, co sprawi, że w przypadku interwencji chirurgicznej zostanie większa blizna na ciele.
– A co w sytuacji, gdy badanie USG nie da jednoznacznej odpowiedzi, że mamy do czynienia z tłuszczakiem?
– Wtedy trzeba wykluczyć ewentualność zmiany złośliwej, do czego służy pogłębiona diagnostyka. Obejmuje ona badanie rezonansem magnetycznym, tomografem komputerowym czy biopsję. Może się bowiem okazać, że mamy do czynienia z mięsakiem, czyli nowotworem złośliwym, który stanowi realne zagrożenie dla zdrowia i wymaga wdrożenia szybkiej diagnostyki oraz leczenia onkologicznego.
– Jak często występują mięsaki?
– Na szczęście stanowią one jedynie ok. 1 proc. nowotworów złośliwych u dorosłych.
– Czym wyróżnia się wspomniana zmiana?
– Przede wszystkim jest to guz twardy, szybko rosnący, z reguły większych rozmiarów, co odróżnia go od tłuszczaka. Ponadto częściej występuje głębiej, podpowięziowo lub w mięśniach. Niemniej każdy guz większy niż 5 cm powinien być diagnozowany w celu wykluczenia zmiany złośliwej.
– Da się je wyczuć przez skórę?
– To bardzo dynamicznie rosnące guzy, które są wyczuwalne w badaniu fizykalnym. Dlatego jeśli coś takiego zauważymy, powinniśmy skontaktować się z lekarzem, który zleci odpowiednią diagnostykę. – Czym groziłoby pozostawienie takiego mięsaka? – Pozostawienie mięsaka stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia. Guzy takie szerzą się przez naciekanie okolicznych tkanek, jak również mogą być punktem wyjścia rozsianego procesu nowotworowego. Leczenie jest złożone i obejmuje głównie leczenie chirurgiczne oraz chemio- i radioterapię.
– I w takim przypadku pozbywamy się nowotworu?
– Leczenie jest złożone. Rokowanie jest dość poważne. Pacjenci wymagają później regularnej kontroli zgodnie z zaleceniami onkologicznymi.
– Do jakiego lekarza powinniśmy się zgłosić, gdy zauważymy podskórną zmianę, która powoli, ale jednak rośnie?
– Z pewnością nie należy polegać jedynie na własnym odczuciu i żyć w przeświadczeniu, że to nic takiego. Zalecam konsultację u chirurga ogólnego lub onkologa. Z pewnością łatwiej będzie się dostać do chirurga, bo jest nas po prostu więcej. Lekarz oceni, czy mamy do czynienia z tłuszczakiem, czy też zachodzi podejrzenie mięsaka i konieczna jest dalsza diagnostyka. Jeśli tak, skieruje nas wtedy do onkologa.