Zanikająca sztuka rozmowy
Czytałem niedawno powieść J.M. Auela pt. „Łowcy mamutów” o prehistorycznym plemieniu i zwróciłem uwagę na pewien fakt, a mianowicie: w trakcie ważnych dla plemienia narad używano tzw. laski mamuta, którą otrzymywał mówca i tylko on mógł wyrażać swoje poglądy. A kiedy skończył, przekazywał laskę następnemu, dzięki czemu wszyscy mogli się wypowiedzieć, zanim podjęli ważną dla siebie decyzję. Oczywiście, powieść jest fikcją historyczną, ale prawdopodobną, gdyż wszyscy wzrośliśmy jako potomkowie pradawnych narodów. Podobnie się miała rzecz w starożytnej Grecji, gdzie mówca otrzymywał kubek napełniony winem i mógł mówić, a wszyscy pozostali uczestniczący w naradzie słuchali uważnie, aby – gdy sami otrzymają „mówiący” kubek – mogli rzeczowo odpowiedzieć swoim przedmówcom lub wnieść coś nowego.
Wydawałoby się, że po tysiącach lat od tamtych wydarzeń kultura i postęp cywilizacyjny spowodowały, iż dzisiejsze debaty zostały wzniesione na szczyty intelektualne, a kultura wyniesiona z domu i szkół powoduje, że te dyskusje będą ucztą dla umysłów. Ja do szkół chodziłem w czasach tak znienawidzonego teraz PRL-u, ale szkolono nas, że jedną z podstawowych zasad kultury jest wysłuchanie mówcy i surowo nasi nauczyciele karcili nas za wszelkie odstępstwa od tej reguły.
To, co dzisiaj się ogląda w rozmowach i debatach telewizyjnych, przypomina targowisko i nieważne, jaki jest temat rozmowy, nieważne, że zaproszeni goście mają takie same prawa do wyrażenia swoich poglądów, najważniejsze jest przegadanie i są tacy rozmówcy, którzy potrafią mówić godzinami, nie tykając zasadniczego tematu, i aby – broń Boże – nie udzielić jakichś odpowiedzi. Są to ludzie z tytułami doktorskimi, profesorskimi i różnymi takimi, ale to bez znaczenia, bo rozmówcy mają na względzie jedno – dokopać przeciwnikowi. Nie pomagają prośby prowadzącego dziennikarza i próby przerwania słowotoku przez pozostałych uczestników debaty.
Widziałem w naszej telewizji już taką debatę, kiedy mówili wszyscy razem, a dziennikarz trzymał się za głowę i prosił Boga, aby jego czas antenowy się skończył.
Niewątpliwie dożyliśmy ciekawych czasów, kiedy nie tylko sztuka dyskusji, ale i mowy zanika, bowiem dzisiejsza młodzież wyposażona w najnowsze telefony posługuje się skrótami myślowymi, które tylko ona rozumie. Zastanawiam się czasem, czy nie wracamy do epoki kamienia łupanego, kiedy ludzie posługiwali się gestami, a nie mową? Może trudniej było wszystko wyrazić, ale jaka boska cisza panowała! WŁADYSŁAW GÓRNY (adres internetowy
do wiadomości redakcji)