Nie dla „Monachium 2”!
Trwa agresja na Ukrainę. Ludzie zastanawiają się, kiedy i jak się skończy. Zwłaszcza że Zachód realnie zaczyna pomagać Ukrainie, dając broń ofensywną niezbędną do wyzwolenia utraconego od 2014 r. terenu. W ramach pokojowych spekulacji słyszy się o wycofaniu wojsk Putina z zajętych po 24 II 2022 r. ziem, a sprawę oderwanych przez zbirów Putina terenów Ukrainy i Krymu mają uregulować inne rozmowy. Według mnie zostawienie ich pod wpływami rosyjskimi (nawet przy formalnej podległości Kijowowi) byłoby „Monachium 2” i tylko zachęciłoby Putina do powtórki z 15 marca 1939 r. („zgoda” Pragi na „opiekę” III Rzeszy). Dla bezpieczeństwa świata byłoby to złe. Mogłoby np. zachęcić Chiny do próby „odzyskania” Tajwanu. Stąd sądzę, że końcem wojny na Ukrainie będzie opuszczenie jej ostatniego skrawka przez Rosję. Tylko to da trwały pokój. Kompromisy to jedynie zachęta dla różnych kacyków do tworzenia polityki faktów dokonanych z pozycji siły. Tylko taki efekt wojny może skończyć „karierę” Putina, dać Rosji szansę na demokrację, a Rosjanom stworzyć efektywne zabezpieczenie przed następnymi kacykami. Może także osłabić tendencje totalitarne w Europie (...).
Bezwarunkowe wycofanie się wojsk Putina z całej Ukrainy oznacza klęskę Rosji, ale tak musi być, by Rosjanie ujrzeli, do czego wiodą „ambicje”, choroba władzy i majaki o „wielkości” kacyków. Ale to nie zmienia mojej opinii: Rosja to niezbędna CZĘŚĆ Europy „od Atlantyku po Ural”. Bo rzecz nie w Rosji (Rosjanach), lecz w Putinach, Kaczyńskich, Orbánach, Trumpach, Le Penach itp. – żądnych władzy dla władzy kacykach. PIOTR (nazwisko i adres internetowy
do wiadomości redakcji)