To dziecko powinno być świętością!
O śmierci ośmioletniego Kamila, katowanego przez ojczyma, mówiła psycholożka Mirosława Kątna.– System okazuje się bezradny. Przedstawiciele służb dają się zwieść pozorami. Jest pewna asekuracja, pewien lęk przed zdecydowanym, stanowczym działaniem. Jest kierowanie się pozorami, że jest w miarę czysto, że w lodówce jest coś do jedzenia, że matka płacze i mówi, że się bardzo postara. Takie pozory, którymi przedstawiciele służb do tego powołanych, pracownicy socjalni, pedagodzy, lekarze, kurator dają się zwieść. Jest pośrednie przyzwolenie, asekuracja wynikająca z tego, że w rodzinę się nie wchodzi, że rodzina wie najlepiej, a dziecko jest traktowane jak przedmiot, jak własność w tej rodzinie. Nie ma podmiotowości dziecka. Jest stereotyp, że rodzina jest najważniejszym ogniwem w życiu społecznym. A to nie rodzina jest najważniejsza, nie jest świętością. To dziecko w tej rodzinie jest – czy powinno być – świętością również dla osób, które wchodzą w tę rodzinę. Jeżeli widoczne są symptomy, tak zwane czynniki ryzyka, a tutaj były wszystkie możliwe – alkoholizm, Niebieska karta, przemoc, ucieczki z domu małego chłopca, objawy na jego ciele – to na cóż jeszcze było czekać? – pytała, odnosząc się do sprawy zmarłego ośmiolatka.
Od 2010 roku obowiązuje znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. – Ona może wymagała wzmocnienia. Krótko po tym, jak weszła w życie, organizacje pozarządowe podjęły się trudu opracowania bardzo rzetelnego programu, który się nazywał Monitorowanie losów dziecka. Rząd współczesny wyrzucił to do śmietnika, bo nie widzimy, żeby cokolwiek w tej kwestii się działo. Wydawało się, że ta ustawa i praca zespołu interdyscyplinarnego będzie takim punktem, gdzie służby będą się spotykały i wypracowywały pogląd na daną sytuację rodzinną, kierowały tę sprawę bądź do sądu, bądź na jakąś terapię wsparcia. Tam miał być ten punkt decyzyjny. Tyle tylko, że nie ma zielonego światła, przyzwolenia na to, żeby reagować skutecznie. Rolę koordynowania działań w przypadkach przemocy wobec dzieci mógłby pełnić Rzecznik Praw Dziecka. Niestety, wiemy chyba wszyscy, że pojawiały się wypowiedzi o tym, że klaps jest dopuszczalną metodą wychowawczą. Rzecznik nie pełni tej roli