Czy ty, Ziobro, głupi jesteś?
Gdy tylko doniesiono z Wenecji, jak przyjęto najnowszy film Agnieszki Holland „Zielona granica”, odezwał się minister sprawiedliwości Ziobro, który – jako pierwszy sprawiedliwy – stwierdził subtelnie, jak na czekistę przystało: „Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland...”.
Minister ustawił tym samym prawicowy dyskurs na właściwym sobie poziomie, czyli na dennym poziomie swej partyjki, poniżej sondażowego procentu. Naturalnie Ziobro oraz reszta prawicowego chóru, który rezonował po nim, filmu nie widzieli. Podkreślić też należy ich bolszewickie powinowactwo z setkami internautów, jacy zawołali o bojkot filmu, i polityków, którzy postanowili odebrać Polakom prawo do obejrzenia filmu, nakazując zdjąć go z afisza – na razie tylko w Otwocku. Smrodliwa smuga, jaką wydalił Ziobro, natchnęła odwagą aktyw Zjednoczonej Prawicy do kolejnych haniebnych ocen. A te cechy anachronicznej polskiej prawicy wystawiają jej cenzurkę, która zastanawia Europejczyków.
Film opowiada o wydarzeniach, które od miesięcy rozgrywają się na polsko-białoruskiej granicy. O push-backach, o bezsilności i cierpieniach zwabionych przez Mińsk i Moskwę emigrantów wykorzystywanych przez nich jak broń, o pokazowej brutalności polskiej Straży Granicznej, Policji, wojska. O śmierci migrantów na bagnach, w rzekach, w lesie. Dla umysłów partyjnych, prostych to opowieść podlaska, zaś dla ludzi myślących to przypowieść, która toczyć się może wszędzie. Jest metaforą zjawisk i procesów nasilających się na całym świecie.
Po niegodziwych słowach Ziobry odezwały się figury, także ubogacone chrześcijańską miłością bliźniego. Krystyna Pawłowicz, która personifikuje ponoć lepiej wykształconą część władzy, oskarża Holland o drugi – po sprzyjaniu Niemcom – grzech śmiertelny według PiS-u: „Jest pani chora z nienawiści do Polski”. Chwilę potem o trzeci grzech śmiertelny obwiniły twórców filmu internetowe trolle. „Holland, Ostaszewska, Szczur (Stuhr!). Cóż za zbieranina prawdziwych patriotów” – szydził ktoś pojmujący patriotyzm wyłącznie jako oddanie się ciemnemu ludowi pisowskiemu i jego wodzowi.
W otchłań bredni osunął się mały minister Kamiński, uznając błyskotliwie: „Nie jest to film prawdziwy, ale fałszywy”. Pustotą i pychą zalśnił poseł przechodni Cymański, oskarżając Holland o celowe wpisanie się w parlamentarną kampanię wyborczą. Fragmentarycznym rozumieniem niepojętej dlań całości zabłysnął młody Żaryn, odpowiadający w rządzie za „bezpieczeństwo przestrzeni informacyjnej RP”, cokolwiek by to znaczyło. „To próba zakłamania prawdy o operacji hybrydowej przeciw Polsce i ataku na władze polskie”. O afrykańskich emigrantach tonących w Morzu Śródziemnym czy Etiopczykach mordowanych przez saudyjską straż graniczną Żaryn nie pisze, i słusznie, wszak odpowiada tylko za „polską przestrzeń...” itd.
Zatrząsł się także z upokorzenia zarząd związku zawodowego strażników granicznych, który głupotą przebił nawet Ziobrę, co łatwe nie jest. Związkowcy ad hoc uznali film za „antypolski, skandaliczny i propagandowy”. Doszli też – nomen omen – do konkluzji granicznej: „Tylko świnie siedzą w kinie”, potwierdzając, że najżarliwszy patriotyzm występuje na oddziałach zamkniętych. Straż Graniczna ustami swej rzeczniczki wyraziła dodatkowo oficjalny żal/protest, że nikt z produkcji filmu nie kontaktował się z SG. „My nie godzimy się na obrażanie naszego munduru. Mówimy stanowcze «nie» wszelkim tego typu szykanom”.
„Nie oglądam kabaretów” – żachnął się solidarnie niejaki Kaleta, wiceminister, z zawodu przydupas Ziobry. Jemu można uwierzyć, gdyż kabarety oglądają ludzie inteligentni, rozumiejący, z czego się śmieją. Masywnie zainfekowany Ziobrą został też prawicowy plankton. „Musi się znaleźć jakiś Grabowski, jakiś Gross, jakaś
Holland, która napluje na Polaków, żeby zepsuć wszystko to, co my w tej chwili jako Polska robimy” – rzucił w „przestrzeń informacyjną RP” piwowar Jakubiak. Nie żłop tyle, Jakubiak, lepiej się poczujesz!
Aliści lepiej nie poczuje się swędząca zakała „przestrzeni informacyjnej RP” – i nie tylko – minister Czarnek. Postać umysłowo hybrydowa jak aksolotl. „Film Holland to kolejna faza plucia na polskie służby i polskie wojsko, strzegących z narażeniem życia i zdrowia granicy RP, po to by w Chełmie nie było Buczy”.
Film przyjęto w Wenecji niezwykle emocjonalnie, może dlatego, że międzynarodowi widzowie film obejrzeli bez prawicowego wędzidła. Zrozumieli dzieło, mając pojęcie o sztuce i kinie. Rozumiejąc metafory i fascynując się maestrią filmowej narracji. Czy można tego wymagać od Ziobry i reszty ferajny? Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, ocenił słowa Ziobry jako skandaliczne. „Ton jego wypowiedzi przekracza granice przyzwoitości i jest niespotykany w cywilizowanym świecie. Żaden amerykański polityk nie ośmielił się zareagować krytycznie na wybitnie antyamerykański film Olivera Stone’a «Pluton». Także Putin nie wypowiadał się o bardzo krytycznych wobec Rosjan filmach Zwiagincewa, prawdopodobnie dlatego, że nie chcieli się ośmieszyć”.
Z Ziobrą mi nie po drodze, ale boleję, że polską prawicę tworzą wyłącznie pajace...