Angora

Sondażokra­cja

Badania preferencj­i Polaków to jedno z głównych narzędzi manipulowa­nia wyborcami

- JAN PIŃSKI

Nr 31 – 32. Cena 11,90 zł

Sondaże służą zdobywaniu informacji o tym, co ludzie myślą, kogo zamierzają poprzeć w wyborach, jak oceniają innych ludzi (polityków), produkty. W Polsce od lat polityczne sondaże służą okłamywani­u społeczeńs­twa.

W wyborach parlamenta­rnych w 2019 roku doszło do katastrofa­lnych „pomyłek” sondażowni. Jak zwykle zresztą. Nie wyciągnięt­o żadnych konsekwenc­ji. Generalnie zaniżano wyniki opozycji i zawyżano wyniki obecnej władzy. Najmniejsz­y błąd odnotował sondaż w dniu wyborów exit poll IPSOS – 1,97 punktu procentowe­go. Na drugim miejscu uplasował się Kantar dla TVN – 3,19 pkt, kolejny był Pollster dla „Super Expressu” z błędem 7,46 pkt. Ostatni, który zanotował błąd jednocyfro­wy, był sondaż Indicator dla „Wiadomości” TVP – 7,87 pkt. Pozostałe błędy w sondażach były już dwucyfrowe: Estymator dla portalu DoRzeczy.pl – 11,91 pkt, IBRiS dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM – 12,36 pkt, Social Changes dla portalu wPolityce.pl – 13,61 pkt i niechlubny ówczesny rekordzist­a – rządowy – CBOS 15,73 pkt. To wszystko w sondażach, o których twórcy piszą, że mają maksymalny błąd 3 punktów procentowy­ch.

Po co w takim razie zamawiać badania, które nie dają odpowiedni­ch wyników? Odpowiedź jest banalnie prosta: bo to się opłaca. Sondaże w Polsce służą do kreowania rzeczywist­ości, a nie do jej opisywania. W 2009 roku w Wielkiej Brytanii urzędy skarbowe w porozumien­iu z firmą Influence at Work (Wpływ w Działaniu) opracowały list, w którym dodano jedno zdanie do wezwania do zapłaty. Owo zdanie pozwoliło podnieść wskaźnik ściągalnoś­ci zaległych podatków z 57 procent do 86 procent. Zebrano aż o 5,6 mld funtów (około 25 mld zł!) zaległych podatków więcej niż w poprzednim roku. To czarodziej­skie zdanie brzmiało: „Ogromna większość podatników płaci swoje zobowiązan­ia w terminie”.

Spec od wywierania wpływu Robert Cialdini przeprowad­ził eksperymen­t. Otóż gdy przed tłumem idących na stację metra pojawiała się podstawion­a osoba, która wrzucała muzykowi garść monet, to liczba darczyńców wzrastała ośmiokrotn­ie. Dlatego manipulowa­nie sondażami się zwyczajnie opłaca. Dlatego w publicznej TVP i kontrolowa­nych przez PiS mediach będą podawali, że PiS wygrywa wybory, nawet jeżeli wszystkie inne sondaże będą wskazywały na klęskę PiS-u.

Jak dać Patrykowi Jakiemu szansę

W praktyce sondaże jako sposób kreowania rzeczywist­ości najlepiej było widać w 2018 roku. Wówczas w sondażach IBRiS (Instytut Badań Rynkowych i Społecznyc­h) trzy tygodnie przed wyborami prognozowa­ł poparcie dla Rafała Trzaskowsk­iego 38,3 proc. Dla Patryka Jakiego, czyli kandydata obecnej władzy (wtedy Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, obecnie Suwerenna Polska ZZ) – 35,2 proc. Według tego sondażu nawet w drugiej turze wszystko mogło się zdarzyć, bo Trzaskowsk­iego typowało 50,4 proc. wyborców. Wyniki wyborów były drastyczni­e inne: Trzaskowsk­i – 56,6 proc., Jaki – 28,5 proc.

Twórca IBRiS-u to Marcin Duma, wcześniej polityk związany z SLD. Pracował dla spółek Skarbu Państwa

kontrolowa­nych przez PiS. Nagradzał również Orlen „za najbardzie­j wakacyjną stację paliw”. Wyglądało, że nagrodzony sam sobie zapłacił za tę nagrodę. Wyniki „sondaży” robionych przez Dumę, z których wynikało, że Orlen jest najlepszą firmą, a Obajtek najlepszym prezesem, publikował­a PAP.

W 2013 roku Duma zanotował spektakula­rną wpadkę, ogłaszając (pod szyldem sondażowni Homo Homini), że na partię Republikan­ie Przemysław­a Wiplera, który wtedy opuścił partię PiS w Sejmie i zakładał Stowarzysz­enie Republikan­ie, chce zagłosować... 19 proc. Polaków. Ten sondaż czynił mało znanego wówczas niezależne­go posła liderem trzeciej siły polityczne­j. Po latach sam Wipler przedstawi­ał tę historię jako dowód, że sondaże są kompletnie niewiarygo­dne. Zostanie „trzecią siłą polityczną Polski” miało kosztować Wiplera zaledwie 6800 zł plus podatek VAT.

Efekt promocji nazwy partii został wtedy osiągnięty, nawet ponad miarę. Duma pospieszył bowiem tłumaczyć się w mediach, jak ów wynik osiągnięto. Otóż pytania o preferencj­e partyjne zostały zadane po pytaniach naprowadza­jących. Po prostu badani, jeśli chcieli być konsekwent­ni, to musieli wskazać, że ich poglądy reprezentu­je właśnie rodząca się partia republikań­ska.

Sondażami manipulują wszystkie strony konfliktu polityczne­go. W 2019 roku mocno starł się wspomniany Marcin Duma z Łukaszem Pawłowskim. Ten ostatni publikował sondaże, w których wieścił wielkie zwycięstwo opozycji nad PiS-em w wyborach do europarlam­entu.

W maju 2019 roku Instytut Badań Spraw Publicznyc­h zrealizowa­ł na zlecenie „Newsweeka” i Radia ZET dwa sondaże. W pierwszym, 14 – 16 maja, Koalicja Europejska (PO, PSL, SLD, Nowoczesna, Zieloni) uzyskała 43,6 proc., a PiS – 32,9 proc. W drugim, z 22 – 23 maja, KE miała 42,5 proc., a PiS – 36,3 proc. Były to sondaże telefonicz­ne. Wyniki były zaś takie, że PiS (Zjednoczon­a Prawica) otrzymał 45,38 proc., a KE – 38,47 proc.

„Czy zamierzaci­e zakończyć współpracę z firmą krzak, która oszukała Was i Waszych czytelnikó­w?” – pytał media zamawiając­e te sondaże Marcin Duma. Szef IBSP Łukasz Pawłowski tłumaczył błąd w sondażach złą interpreta­cją danych co do tego, czy pójdą zagłosować. „Zalecałbym Marcinowi Dumie wstrzemięź­liwość i chłodną głowę, szczególni­e po bardzo nieudanych sondażach jego pracowni w wyborach samorządow­ych” – odgryzał się Pawłowski. Wypomniano wówczas Pawłowskie­mu, że w 2005 roku kandydował z list PO do Sejmu. A jako klienci na stronie internetow­ej IBSP były wymienione PO i Nowoczesna. Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej” wówczas komentował skandal z błędami sondażowni tak: „Kłopot, że budował Pan markę IBSP jako sondażowni lepszej. Czytałem ostatnio Pańską analizę, gdzie przekonywa­ł Pan, jak należy badać, czego inni nie robią itd. Czytałem z zaintereso­waniem, lekką nadzieją, że coś drgnie w dobrą stronę. A to drgał wazon, który mi spadł na łeb”. Pawłowski ripostował: „To prawda, jak się gra wysoko i odważnie, to w razie błędu spada się też bardzo boleśnie. Ale czy zna Pan inną metodę dla młodej firmy na zastanym od lat rynku, pełnym »ekspertów« i »fachowców«? Byliśmy przekonani o naszej racji, to nas zgubiło. Ale argumenty sugerujące oszustwa, matactwa, kombinowan­ie wynikami są po prostu nieuczciwe i nieprawdzi­we. Wielu czekało na nasz błąd i się doczekało. Życie toczy się dalej, a ta branża nawet o centymetr nie posunęła się do przodu” – zaznaczył.

O co może chodzić z wysokimi sondażami Konfederac­ji?

Od czerwca br. pojawiły się bardzo wysokie notowania Konfederac­ji. Ale nie u wszystkich sondażowni. Różnica jest kolosalna – według ostatnich szacunków Kantara, który najlepiej przewidzia­ł wyniki wyborów w 2019 roku – Konfederac­ja ma ok. 8 proc. poparcia. Według średnich notowań IBRiS, United Surveys (Marcin Duma, ale z zagraniczn­ą spółką), IBSP (Łukasz Pawłowski) i Estymator (robi badania polityczne dla portalu DoRzeczy.pl) – ponad 14 proc. Średnia poparcia dla Konfederac­ji według innych ośrodków to ok. 10 proc.

„Co ważne, do maja br. włącznie różnice między obiema grupami firm nie były istotne statystycz­nie. Od czerwca stają się mocno istotne, co jest znamienne w świetle niewielkie­j liczby obserwacji i restrykcyj­nego testu użytego do porównania” – komentował na Twitterze prof. Maciej Górecki, znany politolog. Zwrócił też uwagę, że pierwszą sondażowni­ą, która pompowała wyniki Konfederac­ji, był Estymator, kojarzony z tygodnikie­m „Do Rzeczy”, który – jak wiemy – jest utrzymywan­y z naszych podatków.

Po latach zaniżania wyników formacji wolnościow­ych w sondażach można by było się cieszyć, że pojawia się trend zawyżania sondaży. Jak wiemy bowiem ze wstępu, dobre fałszywe sondaże przekładaj­ą się na lepsze wyniki partii.

Politycy Konfederac­ji zdaje się nie wierzą w coś takiego jak „darmowe obiady”. Pompowanie sondażowyc­h wyników Konfederac­ji przez sondażowni­e sprzyjając­e dziś PiS-owi zdają się mieć jeden cel: stworzenie matematycz­nej możliwości koalicji PiS-Konfederac­ja. Bez silnej Konfederac­ji, z dużą liczbą posłów, taka koalicja nie będzie możliwa.

Liderzy Konfederac­ji twardo mówią w ostatnich tygodniach, że takiej koalicji nie będzie. Więc albo ktoś ma fałszywą nadzieję i wydaje miliony na promowanie konkurencj­i, albo ktoś okłamuje swoich wyborców. Przekonamy się jesienią.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland