Powrót do przeszłości
Warszawski Rewars jest firmą świadczącą bardzo szeroki zakres usług w dziedzinie konserwacji zabytków.
Podczas drugiej wojny światowej na naszych ziemiach zniszczono ich mnóstwo. Dlatego w 1950 r. powołano Przedsiębiorstwo Państwowe Pracownie Konserwacji Zabytków, które stało się jednym z najlepszych na świecie. Mimo że zleceń nigdy nie brakowało, przedsiębiorstwo wykończyły kolejne etapy transformacji. Dziś na jej gruzach działa wiele prywatnych firm, ale żadna z nich skalą nawet nie zbliżyła się do dawnych PKZ-etów.
W 2011 r. Adam Nóżka i Iwaszkiewicz ukończyli Wydział Konserwacji Zabytków Uniwersytetu Toruńskiego i w Warszawie uruchomili firmę Rewars. – Największe pracownie naszej branży specjalizują się w konserwacji elewacji i całych budynków. My od początku zdecydowaliśmy się na konserwację i renowację zabytkowych ruchomości – wyjaśnia pan Adam. – Pomagają nam czterej nasi pracownicy, wybitni fachowcy, którzy specjalizują się w kilku dziedzinach. A gdy jakieś zlecenie wymaga bardzo wąskich i specjalistycznych umiejętności, korzystamy z pomocy fachowców zewnętrznych. Przy niektórych naszych projektach pracowało nawet dwadzieścia osób.
Rewars doprowadza do dawnej świetności zabytki zrobione w metalu (także w metalach szlachetnych), kamieniu, drewnie, ceramice, skórze, a także różne stare dokumenty, tkaniny i oczywiście obrazy. W razie potrzeby jest w stanie wykonać wierne kopie konserwowanych przedmiotów, a także specjalistyczne opakowania chroniące zabytki w transporcie i podczas ekspozycji.
Baza klientów oraz realizacji robi wrażenie. To między innymi zamek w Malborku, Łazienki Królewskie, Muzeum Narodowe w Szczecinie, Muzeum Historii Polski, Muzeum Warszawy, Muzeum Ziemi Kaliskiej, Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, pałac w Jabłonnie, Pałac Prezydencki, pałac Mała Wieś, muzeum w Sanoku, a także parafie, urzędy państwowe, samorządy oraz indywidualni kolekcjonerzy. Sporo zleceń pracownia otrzymuje z zagranicy, głównie z Francji,
Bartosz
a do wybuchu wojny dostawała także z Ukrainy.
– Większość realizacji zrobiliśmy dla instytucji publicznych, ale żeby zdobyć takie zlecenie, trzeba wygrać przetarg. Gdy w handlu i przemyśle podstawowym parametrem jest cena, to w naszej branży na szczęście jest nim jakość. Dzieje się tak, mimo że muzea od lat skarżą się na brak środków. Jednak ostatnio finansowa sytuacja polskich muzeów zdecydowanie się poprawiła.
Oprócz takich zabytków jak rzeźby czy obrazy (między innymi Olgi Boznańskiej i Marcella Bacciarellego) firma ma w dorobku prace przy wielu nietypowych obiektach. To między innymi konserwacja pomnika Lotnika, którą – ze względu na rozmiary rzeźby – trzeba było przeprowadzić na miejscu, czyli na środku jednego z najbardziej ruchliwych warszawskich rond. Właściciele są szczególnie dumni z odnowienia rzeźby Polonia Restituta, która była eksponowana podczas Wystawy Światowej w Paryżu w 1937 r., a teraz znajduje się na Gubałówce. Rewars przeprowadził także renowację i rekonstrukcję wyposażenia łazienki i toalety w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, gdzie niektóre części znajdowały się w opłakanym stanie. Pracownia przywróciła dawną świetność wyłowionym z Wisły zabytkowym barierkom z mostu Poniatowskiego, które przebywały w wodzie wiele dziesięcioleci, a dziś znajdują się w zbiorach kilku muzeów.
– Przyjmujemy zlecenia, których inne firmy konserwatorskie nie chcą przyjmować. Chodzi przeważnie o obiekty złożone jednocześnie z wielu różnych materiałów: metalu, drewna, polichromii. Jedną z najbardziej nietypowych realizacji była szuflada z obozu koncentracyjnego w Stutthofie, w której więźniowie, w tajemnicy przed Niemcami, stworzyli wizerunek miasteczka zrobiony z korka, szkła, kartonu i elementów roślinnych.
Najdroższa jest robocizna
O ile konserwatorów zabytków wysokiej klasy w Polsce nie brakuje, to coraz częściej znalezienie rzemieślnika specjalizującego się w jakimś rzadkim zawodzie staje się niemożliwe albo bardzo trudne. Tak jest z polernikami szkła. Do tego dochodzą regulacje unijne, które zakazują używania pewnych materiałów – na przykład szkła ołowiowego – co sprawia, że praktycznie nie ma już prawdziwych klasycznych kryształów.
– W konserwacji obowiązuje zasada, że przeprowadza się ją, wykorzystując technologie, w jakich kiedyś zostały wykonane dane przedmioty. Może to kogoś zdziwić, ale uzupełnienia powinny być zauważalne. Tę zasadę nazwałbym etyczną. Dotyczy to przede wszystkim obiektów muzealnych, gdyż niektórzy prywatni kolekcjonerzy chcą, żeby były one niewidoczne. Wreszcie uzupełnienia konserwatora powinny być odwracalne, żeby w razie potrzeby można było je usunąć, co jednak nie zawsze jest możliwe.
Każda konserwacja czy renowacja poprzedzona jest wyceną. Najważniejszą częścią ceny, znacznie przekraczającą połowę wartości zlecenia, jest robocizna. Reszta to materiały konserwatorskie (żywice, preparaty specjalistyczne), które często są bardzo drogie.
Swego czasu do impregnacji drewna potrzebnego przy jednej realizacji pracownia kupiła 2 tys. litrów preparatu, którego litr kosztował około 50 zł. Gdy przy jakimś obiekcie prace trwają wiele miesięcy i zatrudnionych jest kilkunastu konserwatorów, usługa taka może kosztować miliony.
W tej branży rentowność jest trudna do oszacowania, gdyż każdy obiekt jest niepowtarzalny i wymaga różnych zabiegów. Ale mimo to można przyjąć, że wynosi ona nie mniej niż 30 proc.
– Często w trakcie prac konserwatorskich wychodzą kolejne uszkodzenia, nieujęte w umowie, a tę nie zawsze da się aneksować. Mimo to wykonujemy te dodatkowe prace i wówczas rentowność spada. Czasem koszt konserwacji zabytku przewyższa jego rynkową wartość. W przeciwieństwie do państwowych muzeów dla prywatnych kolekcjonerów jest to często granica nie do przekroczenia, ale ci, dla których dany obiekt ma wartość sentymentalną, rodzinną, przeważnie godzą się wyłożyć na konserwację spore pieniądze.
Rewars już dziś należy do krajowej czołówki, ale ambicją właścicieli jest, aby stał się firmą o europejskiej renomie i zapewne wkrótce się to stanie.