Angora

Każde życie

- PIOTR IKONOWICZ

Pan Jacek jest ciężko chory na serce. Z powodu złego stanu zdrowia nie stawiał się w porę do urzędu pracy i dlatego został wykreślony z rejestru. W dodatku zadłużył się w spółdzieln­i i został eksmitowan­y. Jednak zanim przystąpim­y do wyprowadza­nia go z bezdomnośc­i, musimy ratować jego chore serce. Z pomocą przyjdzie mu dobra dusza, pielęgniar­ka. Jak w najgorszyc­h czasach umawiamy się na nieformaln­e położenie go w szpitalu. Nie musi się dusić godzinami w kolejce na SOR-ze.

Pani Stanisława ma 85 lat i za nic nie chce iść do szpitala. Córka wstawiła jej do pokoju butlę z tlenem, podaje kroplówkę, sama jest pielęgniar­ką. Błaga nas o pomoc w załatwieni­u opieki paliatywne­j, kilku wizyt w tygodniu z pobliskieg­o hospicjum o wymownej nazwie „Empatia”. Niestety, drogą formalną okazało się to nie do załatwieni­a. Obiecałem, że podzwonię.

W centrum Gdyni prowadziłe­m wiec wyborczy, podczas którego podeszła do mnie przemiła pani w średnim wieku. Właśnie dowiedział­a się, że musi na cito odwiedzić chirurga naczyniowe­go. „Na cito” to znaczy w normalnym trybie półtora roku. Musieliśmy więc wdrożyć plan awaryjny. Odwiedzi chirurga już za kilka dni. Wiele wskazuje na to, że ta droga wizyta umożliwi jej rozpoczęci­e leczenia specjalist­ycznego, zamiast 18 miesięcy czekania na wizytę u lekarza.

Szczególni­e bulwersują­cy jest przypadek bezdomnego pana Jana, który w stanie przedzawał­owym mieszka w piwnicy szpitala. Gdy robi mu się gorzej, po prostu wjeżdża na oddział i jest leczony. To wszystko robią lekarze i pielęgniar­ki w tajemnicy przed dyrekcją. Próbujemy mu załatwić jakiś kąt do spania, ale żeby wpisać kogoś do kolejki mieszkanio­wej, trzeba podać, gdzie osoba przebywa. A to mogłoby grozić poważnymi konsekwenc­jami personelow­i medycznemu, który toleruje „pacjenta na gapę” w piwnicy.

Znany jest przypadek lekarki, która wypisywała bezdomnym pozbawiony­m ubezpiecze­nia leki ze zniżką. Miała potem duże kłopoty. Ludzi nieubezpie­czonych jest zaledwie kilkaset tysięcy. Objęcie ich ubezpiecze­niem zdrowotnym to nie jest znaczący koszt dla budżetu. A dla wielu ludzi ten brak ubezpiecze­nia może być wyrokiem śmierci. W ten sposób my, wolontariu­sze, żeby ludzi ratować, musimy łamać przepisy. Kiedyś podczas programu telewizyjn­ego kręconego na ulicy z udziałem bezdomnych pan redaktor zapytał mnie, czy warto leczyć bezdomnych, skoro oni sami nie dość o siebie dbają? On tak naprawdę mnie pytał, czy bezdomni to wciąż ludzie...

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland