Szklane Murano, kolorowe Burano, filmowe Lido i magiczna Wenecja
Kazik za długo nie posiedział w domu. Ciągnie go w świat i nowe miejsca. Tym razem wybrał się do Wenecji. Piękne włoskie miasto na wodzie składa się z 117 wysepek połączonych 400 mostami, które przebiegają nad 150 kanałami. Wenecja powstała w 452 roku. Jej domy wybudowano na drewnianych palach.
Kazik doleciał na stały ląd samolotem. Stamtąd, korzystając z tramwaju wodnego, dotarł na wyspę Murano. Nie poruszają się po niej auta, ale każdy ma własną łódź. Wyspa słynie z ręcznie robionego pięknego szkła. Z niego tworzy się lampy, wisiorki, a nawet talerze. Jak podają liczne źródła, szkło to wcześniej było wykonywane na wyspie Wenecja, jednak pod pretekstem zagrożenia licznymi pożarami przeniesiono manufaktury do Murano. Prawda była taka, że pilnie strzeżono tajemnicy powstawania wyrobów i pracujący tam robotnicy nie mogli wędrować poza wyspę, aby nie zdradzić sekretu.
Tramwaj wodny ułatwił Kazikowi kolejny etap wędrówki. Tym razem popłynął na Burano. Wyspa – jeszcze mniejsza od poprzedniej – zachwyciła przybysza kolorowymi domkami. Każdy z nich malowany jest na inny, ale bardzo nasycony kolor. Podobno to dlatego, że częste mgły utrudniały żeglarzom dotarcie do domu. Ich żony malowały więc domy po to, aby barwy wskazywały mężczyznom szlak. W oczekiwaniu na mężów zajmowały się także koronczarstwem i w każdym sklepiku na uroczej wyspie można kupić sukienki, parasolki, zakładki i inne cuda zdobione koronkami.
Tradycja malowania domów na intensywne barwy trwa do tej pory. O tym, jaki kolor będzie pokrywał dany budynek, decydują władze miasta, dlatego wszystko tworzy zaplanowaną barwną całość.
Kolejnym przystankiem w podróży Kazika było Lido. Tam właśnie odbywał się 80. Międzynarodowy Festiwal Filmowy, na którym 9 września Agnieszka Holland zdobyła Nagrodę Specjalną za swój obraz „Zielona granica”. Kazikowi nie udało się spotkać z reżyserką, ale zachwycił się wyspą, która jest większa niż pozostałe. Najbardziej zafascynowały go plaże i ustawione na nich domki, w których wypoczywali urlopowicze. Woda była ciepła, a i pogoda dopisywała, zatem szydełkowy królik bawił się w morzu długi czas.
Na koniec swego krótkiego wypadu podjechał do Wenecji na plac Świętego Marka. Był tam już kiedyś, jednak za każdym razem zachwycająca architektura, klimatyczne kafejki i płynące kanałami gondole robiły na nim wrażenie. Zatrzymał się oczywiście przed Bazyliką Świętego Marka, która uznawana jest za najpiękniejszą na świecie. Przeszedł kamiennym mostem Rialto – najstarszym w Wenecji – i długo patrzył na główną ulicę miasta, czyli Canal Grande. Poruszają się po niej oczywiście gondole, łodzie, motorówki.
Błądząc wąskimi uliczkami i oddalając się od gwarnych turystycznych atrakcji, spędził w mieście kilka godzin, a później – pełen wrażeń – ruszył w drogę powrotną do domu, obiecując sobie, że na pewno tu jeszcze wróci.