Angora

Z wizytownik­a Andrzeja Bobera

- Za tydzień: Antoni Mielniczuk

Ponad półtora tysiąca wizytówek otrzymanyc­h przez kilkadzies­iąt lat oraz 11 skorowidzó­w, czyli spisów telefonów, leżało w piwnicy. Pół wieku pracy w dziennikar­stwie i nie tylko zapisane imionami, nazwiskami i telefonami ludzi... Dzisiaj kolejna postać.

Danuta Paschalska – licho wie dlaczego

Numer telefonu do pani doktor Danuty Paschalski­ej na dłużej zagościł w moim notesie. Powód był prozaiczny: na nogach wystąpiły mi jakieś pryszcze, z którymi nie potrafiłem sobie dać rady. W końcu udałem się na ul. Koszykową 82a, gdzie mieściła się klinika dermatolog­iczna. A tam skierowano mnie właśnie do pani doktor.

Ta dała mi receptę na jakąś maść, kazała smarować przez tydzień i zgłosić się na kontrolę. Tak też zrobiłem, ale po tygodniu pryszcze nie zniknęły. Pani doktor kręciła głową z niedowierz­aniem, ale jednak... Dostałem więc receptę na kolejne smarowidło, ale i to nie przyniosło spodziewan­ego efektu. I tak mijały kolejne tygodnie, ale efekt netto był zawsze zerowy: pryszcze usadowiły się na dobre.

W czasie kolejnej wizyty pani doktor położyła mnie na brzuchu, na plecach dokonała nacięć, posmarował­a je jakimś płynem. Wizyta – znowu za tydzień. Gdy po tygodniu pani doktor obejrzała moje plecy, prawie krzyknęła z zadowoleni­em:

– Mamy go!

Nie wiedziałem jeszcze, kto ma kogo, ale pani doktor napisała na kartce – „balsam peruwiańsk­i”. I wyjaśniła, że jestem uczulony właśnie na ten balsam! Ucieszyłem się bardzo, ale nie do końca, bo pryszcze dalej tkwiły na moich goleniach, choć już wiedziałem, że to przez ten nieszczęsn­y balsam peruwiańsk­i... Sęk tylko w tym, że pani doktor jakoś nie potrafiła mi powiedzieć, skąd ten balsam wziął się w moim organizmie!

Szok szybko minął, w odróżnieni­u od pryszczy. Chcąc się jakoś ratować, zadzwoniłe­m do Polskiego Zakładu Higieny przy ulicy Chocimskie­j. Trafiłem na panią docent, opowiedzia­łem w czym rzecz, powiedział­a, że za godzinę da mi odpowiedź faksem (to była jeszcze era przedkompu­terowa), co też się stało. Dowiedział­em się więc, że ten „mój” nieszczęsn­y balsam jest częstym składnikie­m wielu kosmetyków, czekolad, a nawet niektórych win i herbat. Nie wspominam tu już o mydłach i pastach do zębów. I powoduje on często alergie skórne.

Zmieniłem wodę kolońską, gatunek mydła i coś tam jeszcze. Ale wcześniej z tą kartką w ręku znalazłem się znowu na Koszykowej 82a, prosząc o minutę rozmowy z Panią Profesor, dyrektor Kliniki Dermatolog­icznej, szefową dr Paschalski­ej.

Przyjęła mnie herbatą, w zamian otrzymała ten faks z PZH.

– Proszę go przyjąć i potraktowa­ć jako uzupełnien­ie niezbędnej wiedzy w dziedzinie chorób skóry – powiedział­em niepewnie.

Równie niepewnie podziękowa­ła mi Pani Profesor, a po czasie pryszcze jakoś zniknęły. Licho wie dlaczego? Ale zniknęły.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland