Pedofilia kościelna w Szwajcarii
Trwa rozliczanie Kościoła. Tym razem archiwa otworzyli biskupi Szwajcarii, ujawniając 1000 przypadków zatuszowanych w ciągu 70 lat i ponad 500 drapieżców seksualnych. W raporcie wskazuje się na podejrzaną rolę diecezji Lugano, w skład której wchodzi włoskojęzyczny kanton Ticino, gdzie często praktykowano, w celu zatuszowania skandali, niszczenie dokumentacji dotyczącej aktów wykorzystywania seksualnego w strukturach katolickich w regionie.
Pod względem religii licząca ponad 8,5 miliona mieszkańców Szwajcaria jest głównie chrześcijańska, większość Szwajcarów to katolicy, lecz ich liczba spada. Relacje dyplomatyczne Kościoła z tym górzystym krajem to jedne z najstarszych więzów, zakorzenione w XVI wieku. W imię tych wielowiekowych powiązań i zgodnie z polityką papieża Franciszka państwo i władze kościelne postanowiły rzucić światło na wykorzystywanie seksualne, jakiego dopuszczali się księża na przestrzeni ostatnich siedmiu dekad.
Ten okres jest uznawany za standardowy w badaniu zjawiska przemocy seksualnej w Kościele, co do tego zgadzają się prawie wszystkie Konferencje Episkopatów, może z wyjątkiem włoskiej.
Po roku gromadzenia danych i analiz dostępnych dokumentów okazało się, że można potwierdzić 1002 przypadki, na szkodę 921 ofiar, popełnione przez 510 agresorów. Autorzy śledztwa obawiają się jednak, że dokonane odkrycia to jedynie czubek góry lodowej. Z nielicznymi wyjątkami prawie wszyscy oskarżeni o pedofilię byli mężczyznami, zaś molestowanie w przeważającej mierze dotyczyło nieletnich płci męskiej. Raport powstał na zlecenie Konferencji Biskupów Szwajcarii, a pracami kierowały, przy wsparciu m.in. Szwajcarskiego Towarzystwa Historycznego, dwie ekspertki z Uniwersytetu w Zurychu, Monika Dommann i Marietta Meier.
Ze zgromadzonego materiału wynika, że do nadużyć dochodziło w całej Szwajcarii. Ponad połowa przypadków miała miejsce w placówkach duszpasterskich, a wiele także w szkołach, internatach i domach. Pedofile nękali ofiary nawet podczas spowiedzi i modlitwy. Masa spraw została „ukryta lub zminimalizowana”. Urzędnicy kościelni powiadamiani o przestępstwach „rutynowo przenosili oskarżonych i skazanych duchownych, także za granicę, aby uniknęli oni świeckiego postępowania karnego i mieli zapewnione nowe zadania”. Te standardy tłumaczono sobie „ochroną interesów Kościoła katolickiego i jego przywódców”, które były stawiane „ponad dobro i ochronę parafian”.
Raport stanowi historyczną ocenę nadużyć, o których hierarchia kościelna wiedziała od dziesięcioleci, i których, co do zasady, stosownie nie sankcjonowała. Opublikowane dane wstrząsnęły wiernymi i kapłanami. Charles Morerod, były szef szwajcarskich zwierzchników diecezji, biskup Lozanny, Genewy i Fryburga, sekretarz generalny Międzynarodowej Komisji Teologicznej podlegającej rzymskiej Kongregacji Nauki Wiary, zadeklarował zaangażowanie na rzecz „zmiany kultury” w Kościele: – To już się zaczęło, zwłaszcza dzięki pomocy ofiarom. Dodał, że jego diecezja popiera działania zaproponowane przez Konferencję Episkopatu Szwajcarii, obejmujące nowe struktury instytucjonalne służące zgłaszaniu przypadków, badania psychologiczne kandydatów do kapłaństwa i święceń, podnoszenie profesjonalizmu zasobów ludzkich i całkowity zakaz niszczenia dokumentów związanych z nadużyciami.
W ostatnich latach badania nad eklezjastyczną pedofilią prowadzone w innych krajach – jak Niemcy, Irlandia, Francja czy Hiszpania – wywołały lawinę wniosków o odszkodowania dla ofiar oraz podsyciły dążenia do rozliczenia i ukarania biskupów, kardynałów i każdego, kto tuszował występki koloratek. Dyskusje nad problemem rozogniły książki ofiar, np. Pitteta (z przedmową Bergoglia) przebaczam Ci czy wspomnienia
krzywdzonego od piątego