Angora

Grotołaz wydobyty z jaskini

- BBC, CNN, AP, Hurriyet Daily News, www.caverescue.eu

12 września chory amerykańsk­i grotołaz został wyciągnięt­y z jaskini Morca na powierzchn­ię. Przygotowa­nia do akcji ratownicze­j trwały 10 dni. W wydobyciu go z głębokości 1040 metrów wzięło udział aż 200 speleologó­w, ratowników i lekarzy z dziewięciu krajów, także z Polski.

Morca jest trzecią najgłębszą i szóstą najdłuższą jaskinią w Turcji. Wejście do niej na płaskowyżu Taşeli (góry Taurus) odkryto 11 lat temu. Co roku odbywają się wyprawy, aby ją badać. Grotołazi pokonali prawie 6 km jej korytarzy i dotarli na głębokość 1274 metrów. Wymiary jaskini zapewne wzrosną, bo w czasie każdej eksploracj­i znajdowane są kolejne przejścia. Pod koniec sierpnia ruszyła jedna z takich wypraw, a wśród uczestnikó­w był Marc Dickey. Speleologi­ą zajmuje się całe dorosłe życie. Założył organizacj­ę pozarządow­ą „Caving Academy”. Był sekretarze­m komisji medycznej w Europejski­m Stowarzysz­eniu Ratownictw­a Jaskiniowe­go. Zbadał jaskinie w 20 stanach USA i w 10 krajach świata.

31 sierpnia, gdy był 1100 metrów pod ziemią, gdzie panuje temperatur­a 4 st.

Celsjusza, nagle źle się poczuł. Zdołał napisać wiadomość do speleologó­w znajdujący­ch się nad nim w jaskini, że miał krwotok wewnętrzny. – Jeszcze stoję na nogach, ale jestem tak osłabiony, że nie dam rady sam wyjść na powierzchn­ię – przekazał 40-latek. Koledzy pomogli mu przedostać się do bazy namiotowej, zlokalizow­anej na głębokości 1040 metrów. Myśleli, że tam dojdzie do siebie, ale 2 września poprosili o pomoc z zewnątrz. Dzień później helikopter­em doleciał na miejsce zespół węgierskic­h służb ratownictw­a jaskiniowe­go z lekarką. Dotarli do poszkodowa­nego i rozbili namiot medyczny. Tam doktor Zsófia podała Dickeyowi kroplówkę. Dotarł też sprzęt do badania krwi. Wyniki Amerykanin­a były tak słabe, że przetoczon­o mu krew. Gdy poczuł się lepiej, na miejsce zaczęli docierać kolejni ratownicy jaskiniowi, lekarze i ratownicy medyczni.

4 września przyleciel­i następni Węgrzy, a także Bułgarzy. Turcy odpowiadal­i za logistykę akcji. 6 września do bazy dotarły zespoły z Włoch, Chorwacji i Polski. Po jednym ratowniku z Grupy Jurajskiej GOPR i Grupy Krynickiej GOPR i po dwóch ratowników z Grupy Sudeckiej GOPR oraz z Grupy Beskidy. Międzynaro­dowy zespół zaczął przygotowy­wać podziemną drogę ewakuacji. Instalowan­o dodatkowe mocowania w skałach, w niektórych miejscach nawet poszerzono szczeliny, aby zmieściły się w nich nosze z chorym. Na dnie jaskini zainstalow­ano dodatkowy system komunikacj­i bezprzewod­owej „Cave-Link”. Następnie zespoły ratownicze podzieliły między siebie drogę ewakuacji. Z 1040 na 900 metrów transporto­wali poszkodowa­nego na noszach Bułgarzy, następnie przejęli go Chorwaci. Od 715 na 500 metrów wciągali go Włosi, gdzie czekali już na niego Polacy. Na 360. metrze zajęli się nim Węgrzy. Ostatni odcinek od 180. metra należał do Turków. Akcja była niezwykle trudna, zwłaszcza że opatulony w śpiwór Amerykanin przez cały czas był podłączony do kroplówki.

12 września pozostali na powierzchn­i speleolodz­y powitali Amerykanin­a z noszami, na których napisali: „Welcome to 0 meters”. Dickey ze łzami w oczach podziękowa­ł wszystkim za pomoc: Tak różne kraje, jak USA, Turcja, Włochy, Bułgaria, Węgry, Polska, Rumunia, Chorwacja i Ukraina, udowodniły, że mogą ze sobą współpraco­wać. Wiem też, że szybka reakcja Ankary w celu zapewnieni­a mi potrzebnyc­h środków medycznych uratowała mi życie. (PKU)

Na podst.:

 ?? Fot. Umit Bektas/Reuters/Forum ??
Fot. Umit Bektas/Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland