Fałszywe lekarki poprawiały urodę
Dwie siostry, Camille (26 l.) i Ajar (22 l.), stanęły 13 września przed sądem we francuskim Valenciennes. Zostały oskarżone o podszywanie się pod lekarzy i przeprowadzanie setek nielegalnych zabiegów medycyny estetycznej. Dwadzieścia sześć osób cierpi na poważne powikłania.
W mediach społecznościowych zdjęcia pełnych ust niczym gwiazd reality show sąsiadują z fotografiami sióstr w fartuchach lekarskich z wyszytymi inicjałami. Starszej z nich, przebywającej w areszcie śledczym, przedstawiono dwanaście zarzutów. Jest ścigana m.in. za nielegalne wykonywanie zawodu lekarza, oszustwo, narażanie życia innych osób, używanie substancji trujących oraz pranie pieniędzy. Wobec młodszej, objętej dozorem sądowym, toczy się postępowanie karne za współudział.
Z usług fałszywych specjalistek mogło skorzystać nawet 600 osób. Śledczy zidentyfikowali już 26 ofiar z poważnymi powikłaniami po ich zabiegach – infekcjami, martwicą, stanem zapalnym, pęknięciami, obrzękiem, zaczerwienieniem, swędzeniem – z czego niektóre wymagały poważnych operacji. Jedna z ofiar, oszpecona, musiała być dwukrotnie operowana. Zyski sióstr szacuje się na ponad 120 tys. euro. Jedną z ich ofiar jest Romain, 54-letni menedżer. Jak opowiedział śledczym, zainteresował się siostrami na Instagramie. Camille i Ajar zapewniły go, że są w stanie „zapełnić dziury” na jego twarzy. Podczas fałszywych konsultacji najpierw oczyściły mu blizny chusteczkami dla niemowląt, a następnie nakłuły czoło, kąciki oczu i powieki, wszystko jedną strzykawką. W sumie mężczyzna otrzymał trzy zastrzyki u siebie w domu i trzy w lokalu kobiet. Tam Romain widział kilka dyplomów wystawionych na nazwisko „Dr Lougayne”, którym posługiwały się siostry. – Piętnaście dni później zadzwoniłem do nich, bo było gorzej niż wcześniej – relacjonuje pacjent, który za każdą wizytę płacił gotówką 150 euro. – Powiedziały mi, że użyją mocniejszego produktu. Moja twarz się rozpadała...
Fizyczne i psychiczne konsekwencje zabiegów, przeprowadzanych przez fałszywych specjalistów, bywają jeszcze gorsze. – Jeśli wstrzykniemy kwas hialuronowy do naczynia krwionośnego, zablokujemy je. Skóra obumiera i wdaje się martwica. Nie wspominając o ryzyku zakrzepów, ślepoty i zatrzymania krążenia – wyjaśnia Le Figaro Adel Louafi, chirurg plastyczny i prezes Krajowej Unii Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Plastycznej (SNCPRE). Stowarzyszenie włączyło się do procesu jako oskarżyciel posiłkowy. – Ci ludzie nie mają zielonego pojęcia o anatomii i technikach zabiegów. To obraza naszego zawodu – kontynuuje dr Louafi.
Na swoich kontach na Instagramie i Snapchacie siostry dumnie pokazywały się ubrane w lekarskie fartuchy. Podawały się za kosmetolożki, lekarki bądź pielęgniarki i zyskiwały klientów za pośrednictwem mediów społecznościowych. Ceny ich usług wahały się w okolicach 200 euro. Sesje odbywały się w całej Francji, w wynajmowanych przez Airbnb mieszkaniach, w domach klientów, a nawet w salonach kosmetycznych. Camille i Ajar zaopatrywały się w kwas hialuronowy w internecie, ale także w aptekach, ponieważ sprzedaż tego produktu nie jest we Francji reglamentowana. Podczas przeszukania domu sióstr śledczy znaleźli około stu strzykawek oraz fiolki z kwasem hialuronowym i botoksem. Większość pochodziła z zagranicy. Niektóre były przeterminowane, inne zanieczyszczone bakteriami i toksyną botulinową. Skonfiskowano także inne wypełniacze, ponad 14 tys. euro w gotówce, bmw i audi TT.
Sprawa dwóch oszustek nie jest odosobnionym przypadkiem. – To prawdziwy problem – mówi adwokatka Laetitia Fayon, która reprezentuje SNCPRE. – Media społecznościowe sprzyjają wysypowi fałszywych wstrzykiwaczy. Nielegalne zabiegi przyciągają atrakcyjnymi cenami i wrażeniem łatwości ich wykonania. SNCPRE szacuje, że 60 proc. chirurgów plastycznych leczyło pacjentów z powikłaniami po nielegalnych zabiegach. – Widziałem ludzi zgłaszających się z ropą wypływającą z pośladków. Jednej osobie trzeba było amputować wargi z powodu martwicy. Inny pacjent musiał przejść przeszczep twarzy, niczym ofiara poważnych oparzeń. Widziałem młode dziewczyny, które w ciągu 30 minut zniszczyły sobie życie – mówi dr Louafi.
Podczas gdy Camille przebywa w areszcie, Ajar opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, na którym dziękuje swoim followersom „za wsparcie” i prosi o pomoc „lojalnych klientów”. „Uczyniłyśmy Cię piękną... Potrzebujemy Cię (...) Ja i moja siostra jesteśmy kobietami prawdomównymi, z klasą” – deklaruje. Siostry są także oskarżone o próbę wymuszenia groźbami nieskładania zeznań. (MS)