Herosi biznesu
Coraz lepiej poznajemy Kosmos, choć wciąż niewiele wiemy o świecie kryjącym się pod naszymi stopami. Biznes, państwo i samorządy tracą przez to wielkie pieniądze. Holendrzy likwidują pola gazowe Groningen, bo ich eksploatacja powoduje zapadanie się okolicznych gruntów i trzęsienia ziemi. Nowo zbudowaną obwodnicę Bolesławia otwarto i natychmiast zamknięto – również z powodu zapadlisk. Podobnie jest w Trzebini, gdzie powstają coraz nowsze dziury będące spuścizną po zlikwidowanych kopalniach. Skutki braku pełnej wiedzy o tym, co znajduje się pod ziemią, odczuwają też mieszkańcy Koszalina czekający na obwodnicę. Miała zostać oddana do użytku w 2018 r. Najnowszy termin to II kw. 2024 r. Wszystko przez nietypową strukturę gruntu, której nie wykazały wiercenia. Podobnych przykładów jest mnóstwo. Straty są dotkliwe, szczególnie w najstarszych miastach. Projekty muszą być wstrzymywane, modyfikowane lub nawet porzucane z powodu nieoczekiwanych znalezisk. Robotnicy odkrywają a to stary cmentarz, a to instalacje, jakich próżno szukać na najdokładniejszych nawet mapach. – Wiarygodnych danych spod powierzchni dla całych miast po prostu nigdzie nie ma – tłumaczy Mirosław Trześniowski, dyrektor generalny spółki Widmo. Stąd pomysł, aby wreszcie te informacje zdobyć. Usługa Widmo Cities ma działać na zasadzie podobnej do Google Street View. Firma zainstaluje swoje radary na pojazdach, które będą objeżdżać miasta, skanując to, co jest pod powierzchnią. W efekcie zostaną stworzone precyzyjne mapy sięgające kilkudziesięciu metrów poniżej powierzchni, obejmujące nie tylko elementy infrastruktury technicznej, ale też budowę gruntów. Pomysł zainteresował unijnych urzędników – z programu EIC Accelerator spółka otrzymała 5,5 mln euro. Już dziś przedsiębiorstwo finalizuje ustalenia dotyczące skanowania podpowierzchniowego z włodarzami dwóch polskich miast, ale również z Shimizu Corporation – japońskim gigantem z obszaru budownictwa infrastrukturalnego. Firma analizuje możliwość dostarczania nie tylko danych „na zamówienie”, ale też stworzenie portalu, gdzie możliwy będzie zakup danych dla poszczególnych miast lub ich fragmentów. Georadary wykryją również tereny narażone na zapadanie się. – Będzie można pozyskiwać bardzo dokładne dane przy stosunkowo niewielkich kosztach. Dla miast i inwestorów te informacje mogą okazać się jednak bezcenne – mówi Trześniowski.