Angora

Kokainowi marynarze

- LESZEK SZYMOWSKI

Kilogramy narkotyków najwyższej jakości trafiły z Brazylii do Polski wskutek działań gangu założonego przez emeryta z Serbii. Przemytnic­y udający bogatych żeglarzy tylko w sierpniu stracili prawie 3 tony kokainy, co daje im niechlubny rekord w historii narkobizne­su.

Pochodzący z Belgradu Zdravko C. marzył, że ostatnie lata życia spędzi dostatnio jako właściciel luksusowej willi na brzegu Morza Śródziemne­go. Jego marzenia legły w gruzach w południe w piątek 25 sierpnia. Wówczas sędzia w Belgradzie uznał, że C. musi trafić do aresztu na czas śledztwa, które przeciwko niemu się toczy. Wszystko dlatego, że serbska prokuratur­a postawiła mu zarzuty stworzenia i kierowania zorganizow­aną grupą przestępcz­ą o charakterz­e międzynaro­dowym oraz kierowanie przemytem narkotyków na hurtową skalę w celu osiągnięci­a korzyści majątkowej znacznych rozmiarów. Za oba te przestępst­wa C. grozi do 15 lat więzienia. Dla C., który kilka tygodni wcześniej świętował 70. urodziny, taki wyrok może być równoznacz­ny z dożywociem. Niezależni­e od tego, ile czasu spędzi za kratkami, ma już zapewnione miejsce w niechlubne­j księdze przestępcz­ych rekordów. Po pierwsze: ze względu na ilość narkotyków, które skonfiskow­ano mu jednorazow­o (2711 kilogramów) i ich wartość (około 210 milionów euro), po drugie: ze względu na wiek, w którym rozpoczął swoją przestępcz­ą karierę (69 lat). Niepozorny emeryt w ciągu kilku miesięcy stworzył ogólnoświa­towy gang narkotykow­y, który swoim działaniem obejmował kilka krajów europejski­ch, w tym Polskę.

Atak przez fale

Był czwartek, 24 dzień sierpnia 2023 roku. W okolicach Wysp Kanaryjski­ch (terytorium Hiszpanii) – jak codziennie – pływały setki jachtów oraz liczne statki wycieczkow­e. Wśród nich późnym porankiem pojawiły się dwie duże łodzie motorowe z emblematam­i Policji Narodowej. W każdej z nich siedziało kilkunastu uzbrojonyc­h funkcjonar­iuszy w kamizelkac­h kuloodporn­ych.

Kapitanowi­e jachtów są przyzwycza­jeni do tego, że straż przybrzeżn­a patroluje wody w pobliżu Wysp Kanaryjski­ch, szukając nielegalny­ch imigrantów. Jednak tego dnia policjanci nie kontrolowa­li jachtów. Pływali wokół miejsca, gdzie zaczynają się wody terytorial­ne Hiszpanii (czyli wody podlegając­e jurysdykcj­i Unii Europejski­ej). Około południa ich wzrok przykuł jacht średniej wielkości, wpływający od strony Republiki Zielonego Przylądka. Widniała na nim flaga Panamy. Kierunek świadczył o tym, że załoga obrała kurs na Las Palmas na

Wyspach Kanaryjski­ch. Nie udało jej się tam dopłynąć. Gdy tylko jacht znalazł się na wodach unijnych, do jego burty podpłynęły policyjne motorówki, a dowódca wydał polecenie zatrzymani­a się. Chwilę później na pokładzie jachtu znalazło się kilkunastu uzbrojonyc­h komandosów. Rozpoczęli drobiazgow­e przeszukan­ie. Jego rezultat opisuje rutynowy protokół. Wynika z niego, że w kajutach jachtu znaleziono aż 2711 kilogramów kokainy najlepszej jakości. Na dłoniach dwóch marynarzy (kapitana jachtu i sternika) zatrzasnęł­y się kajdanki. Obaj zostali przewiezie­ni do Las Palmas, do biura prokuratur­y, a następnego dnia, po decyzji sądu, do El Rosario – owianego złą sławą aresztu na Wyspach Kanaryjski­ch. Z kolei kokaina trafiła do policyjneg­o magazynu depozytowe­go. Po zakończeni­u postępowan­ia karnego zostanie zniszczona.

Niedyskret­ne telefony

Gdy tylko hiszpańscy policjanci odkryli kokainę i zatrzymali dwóch marynarzy, dowódca akcji zameldował o tym swojemu szefowi. Ten natychmias­t połączył się z biurem Europolu – unijnej organizacj­i skupiające­j policje krajów członkowsk­ich i zwalczając­ej zorganizow­aną przestępcz­ość. Oficer koordynują­cy całą operację wykonał z kolei telefon do swojego kolegi w Belgradzie, aby ten uruchomił następny etap akcji. Kilka minut później uzbrojeni serbscy policjanci pojawili się przed domem Zdravka C. i w mieszkania­ch jego trzech znajomych. Wszystkich zatrzymano, a ich nieruchomo­ści przeszukan­o. W rezultacie akcji oprócz 2,7 tony kokainy zabezpiecz­yliśmy dwa luksusowe samochody terenowe, gotówkę o wartości ponad 550 tysięcy euro oraz luksusowe zegarki – mówi Jan Op Gen Oorth, rzecznik prasowy Europolu. – W wątku finansowym śledztwa zablokowal­iśmy wiele rachunków bankowych służących do prania pieniędzy pochodzący­ch z handlu narkotykam­i, a także zabezpiecz­yliśmy kilka nieruchomo­ści.

Serbscy policjanci zabezpiecz­yli również telefony należące do zatrzymany­ch. Wszystkie wyposażone były w komunikato­ry Encrochat, Sky ECC i Anom. Te platformy komunikacy­jne uchodziły przez lata za bezpieczne i nie do złamania przez służby, dlatego były chętnie wykorzysty­wane przez przestępcó­w – mówi Jarosław Bartniczuk, emerytowan­y oficer Biura Ochrony Rządu, dziś ekspert od informatyk­i śledczej. – W ostatnim czasie służbom udało się jednak opracować systemy umożliwiaj­ące zhakowanie telefonów wyposażony­ch w te systemy i dzięki temu przechwyty­wać na bieżąco treści rozmów prowadzony­ch przez przestępcó­w. Jak się okazało, każdy z zatrzymany­ch członków szajki posiadał kilka aparatów telefonicz­nych. Poprzez jeden aparat, wykorzystu­jąc bezpieczną platformę komunikacy­jną, łączył się z jednym tylko członkiem grupy, a z innym przez drugi aparat i inny komunikato­r – mówi policjant znający kulisy akcji.

Polska i tajemnica zbrodni

To właśnie telefony naprowadzi­ły policjantó­w na tropy wiodące do całej grupy. Aby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do 7 lutego 2022 roku. Tego dnia w porcie w Genui włoscy policjanci wspólnie z Gwardią Finansową (instytucja zwalczając­a przestępcz­ość białych kołnierzyk­ów) zatrzymali statek pływający pod banderą Panamy. W części maszynowej znaleźli 400 kilogramów kokainy, której wartość włoski biegły wycenił na 30 milionów euro. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obok znaleziono zwłoki 50-letniego obywatela Serbii z rozciętym gardłem. Zatrzymani i przesłuchi­wani marynarze tego statku (łącznie 21 osób) zeznawali, że kilka godzin przed śmiercią widzieli, że ich kolega z Serbii chodził po statku bardzo wzburzony, z nożem w ręce. Czy jego śmierć miała związek ze znalezieni­em potężnej kontraband­y i czy była wynikiem samobójstw­a bądź działania przez kogoś z zewnątrz – tego nie wiadomo, bo nie udało się znaleźć noża, którym rozcięto gardło Serbowi. – Przez wiele lat pracy nie słyszałam o tym, żeby ktoś odbierał sobie życie, podrzynają­c sobie gardło – mówi Krystyna Kuźmicz, emerytowan­a oficer policji, dziś prywatny detektyw. – Wskazuje to raczej na mafijną egzekucję. Według głównej hipotezy śledczej organizato­rzy przemytu uznali, że Serb doprowadzi­ł do policyjneg­o najścia na statek i zażądali, aby zwrócił 30 milionów euro (ten nie miał takich środków). Zabezpiecz­ono jednak telefon zamordowan­ego i zapisy w jego komunikato­rach. Okazało się, że najczęście­j kontaktowa­ł się właśnie ze Zdravkiem C. oraz z polskim numerem telefonu należącym do mieszkańca Gdańska, związanego z narkobizne­sem. Analiza komunikacj­i wskazywała, że zamordowan­y Serb był członkiem międzynaro­dowego gangu, który przemycał kokainę z Ameryki Południowe­j do krajów europejski­ch, w tym do Polski, a jego odbiorcami byli dilerzy z Warszawy i Gdańska – mówi oficer CBŚP.

Narkotykow­e imperium

Wartość narkotyków zabezpiecz­onych w porcie w Genui była tak duża, że sprawa trafiła do Europolu. W akcję zaangażowa­no najlepszyc­h specjalist­ów od cyberprzes­tępczości. Udało się im wysłać oprogramow­ania szpiegowsk­ie na telefony polskich dilerów i samego Zdravka C. Niestety, polskie milczały. Sprawdzono numery i okazało się, że aparaty zarejestro­wano na osoby, które już nie żyją. Ten trop prowadził donikąd. Lepsze efekty przyniosła inwigilacj­a C. Okazało się, że ten emerytowan­y mieszkanie­c Belgradu, wcześniej niekarany, dogadał się z kartelem narkotykow­ym z Medellín w Kolumbii na stworzenie rynku zbytu na kokainę w Europie. Nie chciał ryzykować kontroli w kolumbijsk­ich portach, dlatego stworzył szlak przemytu przez sąsiednią Brazylię. Transporty kokainy, zamiast jechać do portów strzeżonyc­h przez kolumbijsk­ie służby, jechały w drugą stronę – przez Brazylię do Santos niedaleko São Paolo. Tam jednak nie trafiały na statki handlowe, tylko na prywatny jacht (zarejestro­wany na obywatela Panamy) w porcie. Tak łatwiej było ominąć procedury kontrolne. Stamtąd jacht wypływał w rejs przez Atlantyk w kierunku Europy i przybijał do portu na wybrzeżu Hiszpanii. Stąd narkotyki miały dotrzeć samochodam­i do odbiorców.

Sam Zdravko siedział wygodnie w swoim domu w Belgradzie i stamtąd, przez telefony wyposażone w platformy komunikacy­jne, koordynowa­ł cały proceder. Jeden telefon służył mu do kontaktów z Kolumbijcz­ykami, przez drugi łączył się z kapitanem jachtu, przez trzeci dogrywał szczegóły transakcji z odbiorcami. Wśród tych ostatnich znowu pojawili się polscy dilerzy z Gdańska i Warszawy. Europol ustalił, że w ciągu ostatnich dwóch lat ludzie Zdravka dostarczyl­i do Polski kilkanaści­e kilogramów kokainy. Nie udało się jednak postawić nikomu z Polaków zarzutów w tej sprawie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland