Wyskokowe gwiazdy
Szołbiznes i używki od zawsze idą w parze. Popularny festiwal, który dzisiaj znamy wszyscy jako Open’er, swego czasu nosił nazwę popularnego piwa. Inna impreza muzyczna została więcej niż naście lat temu nazwana jak dobrze znane na całym świecie amerykańskie papierosy, które reklamował kowboj. W filmach notorycznie promowane są wszelkiej maści alkohole i nikt się temu nie dziwi.
A jednak wciąż świat reklamy – tej dosłownej – rządzi się swoimi pełnymi hipokryzji prawami. Jak zachwalamy piwo, to tylko w określonych godzinach, kiedy dzieci nie obejrzą. Bo przecież wiadomo nie od dziś, że po dwudziestej małolaty nie włączają telewizora. W zamian za zamieszczenie informacji o szkodliwości spożywania alkoholu można reklamować piwo nawet na największych billboardach. Promowanie ciężkich alkoholi jest teoretycznie zabronione, ale co z tego, skoro w kinie słynne drinki były, są i będą. Każdy wie, że agent Jej Królewskiej Mości James Bond pija swoje martini wstrząśnięte, nie zmieszane, a i nie pogardzi piwem, jeśli sponsor za to płaci. To samo inni bohaterowie filmów. W polskiej kinematografii są nie tylko zwolennicy procentów, ale i słynne zakrapiane sceny oraz wątki. Najsłynniejsza jest scena podpalanych jak znicze kieliszków ze spirytusem na barze w „Popiele i diamencie” z udziałem Zbigniewa Cybulskiego i Adama Pawlikowskiego. W Barejowskim „Misiu” ów tytułowy gigantyczny misiek służył do przemycenia wódki. Jak się kończy nadużywanie alkoholu, widać za to w jednej ze scen filmu „Nie lubię poniedziałku”, z udziałem niezapomnianego Bohdana Łazuki. W „Psach”, przez wielu nazywanych kultowymi, Marek Kondrat (72 l.) i Janusz Gajos (83 l.) piją „na pohybel wszystkim”. Może i taki toast wznosi teraz niejeden polski celebryta, który wziął się za bary z ustawodawcą zakazującym reklamy alkoholi.
Rzecz dzieje się w tym samym kraju, który jest największym producentem wódki w Unii Europejskiej. W kraju, który od dziesięciu lat obchodzi (to fakt, że nieformalny) Dzień Polskiej Wódki, a to dlatego, że tak samo jak koniak czy szampan wódka została wpisana na listę chronionych oznaczeń geograficznych. To znaczy, że jej produkcja odbywa się w określonym regionie i tylko tam. Wróćmy jednak do naszych celebrytów. Ostatnimi czasy niejedna znana osoba postanowiła w mediach społecznościowych zareklamować to, czego nigdzie indziej promować teoretycznie nie wolno. Od czego są konta na Instagramie, jak nie od zarabiania pieniędzy? Każda taka publikacja i tysiące, nawet setki wyświetleń to pieniądze od sponsora. Zarobione lekko, łatwo i przyjemnie. Wymiar sprawiedliwości postanowił ukrócić ten intratny celebrycki flirt z alkoholami, przy okazji sięgając do portfeli znanych osób. Posypały się zarzuty, zostały zasądzone grzywny. Janusz Palikot (58 l.) i Kuba Wojewódzki (60 l.) usłyszeli nieprawomocne wyroki, każdy opiewający na kilkadziesiąt tysięcy złotych kary pieniężnej. Zdaniem prokuratury obaj panowie przez wiele miesięcy na swoich kontach w mediach społecznościowych nie tylko zachwalali walory smakowe alkoholi, ale też informowali o ich cenie i miejscu, w którym można je kupić. Warto tu przypomnieć, że były polityk i szołmen połączyli swego czasu siły, by wspólnie produkować oraz sprzedawać przeróżne alkohole. Prokuratura ma też pretensje o podobne reklamowe wpisy do popularnej influencerki Maffashion (35 l.) i młodego aktora Macieja Musiała (28 l.).
Za uruchomieniem tych wszystkich procesów stoi aktywista, działacz miejski Jan Śpiewak (36 l.). To on za każdym razem składa zawiadomienie do prokuratury. Teraz z dumą głosi, że to on także doniósł w podobnej sprawie na Magdalenę Cielecką (51 l.). „Po moim zawiadomieniu do prokuratury Magdalena C. usłyszała zarzuty za reklamę wódki” – oświadczył. Mężczyzna oczekuje, że znana artystka wyrazi skruchę: „Koniec bezkarności celebrytów. Mam nadzieję, że aktorka przeprosi i przyzna się do błędu. Upadła, ale może jeszcze się podnieść. Podda się karze i odda pieniądze, jakie zarobiła na kryminalnych reklamach na pomoc dzieciom alkoholików”. Kilka tygodni temu reklama naszego narodowego trunku opublikowana w sieci i wykorzystująca wizerunek Cieleckiej podzieliła jej fanów. Jedni nie widzieli problemu, inni uważali, że to niepotrzebne namawianie ludzi do picia alkoholu, a gwiazda, która sama wyznała kiedyś w wywiadzie, że miała ojca alkoholika, tym bardziej nie powinna tego robić. Ale mleko się rozlało. Czy może raczej rozlała się wódka. Teraz trzeba będzie ten bałagan – również wizerunkowy – dokładnie posprzątać. Aktorka nie chce komentować sprawy, nie zgodziła się – takie jej obywatelskie prawo – zeznawać w prokuraturze. Tak czy inaczej, usłyszała zarzut nielegalnego reklamowania wódki i podobnie jak innym celebrytom jej też grozi grzywna: od dziesięciu tysięcy do nawet pół miliona złotych. Śpiewak mówi mocno, że udział w takich promocjach to cyniczna gra, bo producenci alkoholi wykorzystują wizerunek kobiet sukcesu, by zachęcić do picia inne panie, a nawet młode dziewczyny. To jak sugestia: „Będziesz taka jak ona, jeśli wypijesz nasz trunek”. Wspomniany tu już Janusz Palikot ma całkowicie odmienne zdanie: „Zawsze powtarzam: degustuj, nie chlej. Nigdy nie namawiałem i nie namawiam do picia alkoholu”. Jego zdaniem to nie sam alkohol jest problemem, lecz ludzie, którzy nie potrafią go z umiarem pić. „Problemem są osoby, które nie radzą sobie i uciekają w alkohol lub zastępują nim wszystko inne w życiu” – mówi polityk i zapowiada batalię sądową o swoje dobre imię. Jak wygra – zapewne wzniesie toast za sukces, jak przegra, być może napije się z rozpaczy.