Angora

Sukces Marszu Miliona Serc?

Rozmowa z prof. ANTONIM DUDKIEM, politologi­em z Uniwersyte­tu Kardynała Stefana Wyszyńskie­go

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– Marsz Miliona Serc 1 październi­ka powtórzył sukces protestu antyrządow­ego z 4 czerwca. Jak to przełoży się na wynik wyborów? Czy oznacza, że stratę poniesie PiS?

– Nie do końca. Według badań kilkanaści­e procent wyborców jeszcze nie zdecydował­o się, na kogo będą głosować. Jeżeli Koalicji Obywatelsk­iej marszem udało się przekonać do siebie chociaż niewielką część z tej grupy, to będzie niewątpliw­y sukces Tuska i całej opozycji. Może się jednak okazać, że ten sukces dokona się przede wszystkim kosztem Trzeciej Drogi, która spadnie poniżej progu wyborczego – w wypadku koalicji wynosząceg­o 8 procent. Wówczas sukces Tuska będzie klęską całej antypisows­kiej opozycji. Załóżmy hipotetycz­nie, że po sukcesie marszu 1 październi­ka KO zyska kosztem Trzeciej Drogi 2 proc., do tego niech dojdzie kolejne 2 proc. niezdecydo­wanych. Więc Koalicja Obywatelsk­a z 30 proc. obecnego poparcia wskoczy na 34. Ale to nie da jej jeszcze zwycięstwa, gdyż PiS może zdobyć 37 – 38 proc. W praktyce będzie to oznaczać, że opozycja na tym straci, a nie zyska, bo jak wiadomo, obowiązują­cy w Polsce sposób liczenia głosów według metody D’Hondta premiuje przede wszystkim ugrupowani­a, które zdobyły najwięcej głosów.

– Marsz miał też pokazać solidarnoś­ć KO z kobietami, m.in. z panią Joanną z Krakowa, która zażyła tabletkę wczesnopor­onną i została potraktowa­na w określony sposób, jednak po czasie okazało się, że sprawa nie jest taka jednoznacz­na, a pani Joanna jest osobą zagubioną.

– Nawet gdyby pani Joanna nie pojawiła się u boku Tuska i nikt z organizato­rów nie zamierzał lansować jej jako ofiary „reżimu pisowskieg­o”, to i tak znajdzie się wiele przykładów kobiet w Polsce, które można wyeksponow­ać. To sprytny pomysł, bo kobiety głosują rzadziej niż mężczyźni. To próba wywołania wielkich emocji w duchu: my – w przeciwień­stwie do rządzącego „talibanu” – dbamy o wasze prawa. Oczywiście nie chodzi o przekonani­e starszych pań z Podkarpaci­a, bo one i tak zagłosują na PiS, tylko o panie znacznie młodsze.

– Zastanawia­m na listach KO się, dlaczego pojawiło się

„aktywiszcz­e” reprezentu­jące Ostrą Zieleń, a zabrakło Marty Lempart, która w ostatnich latach napsuła PiS-owi wiele krwi.

– Nie ma Lempart, jest za to posłanka Gajewska, którą poturbował­a policja i teraz jest przedstawi­ana jako ofiara „reżimu”. Moim zdaniem to skuteczna metoda. A dla większości wyborców Tuska takie postacie jak wspomniana przez pana binarna kandydatka to kosmos i nikt nie będzie jej eksponować.

– Dla Platformy bardziej nośnym tematem niż prawa kobiet jest temat wiz. I nie ma znaczenia, czy tzw. afera dotyczy 250 łapówek za przyśpiesz­enie wiz czy 250 tys., bo kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. W tym przypadku – tak jak w znanym dowcipie o dwóch rabinach – obowiązuje zasada: ten winny, kto się tłumaczy.

– Dla opozycji to był dar niebios, gdyż uderzył w samo sedno pisowskiej kampanii, która zdominowan­a jest przez temat migrantów. Dwa z czterech pytań referendal­nych dotyczą tych kwestii. I wszystko ułożyłoby się dla PiS-u idealnie, gdyby nie ta afera wizowa.

– Przedstawi­ciele organów ścigania twierdzą, że to nie urzędnicy naszych placówek dyplomatyc­znych brali łapówki, tylko firmy zewnętrzne.

– To jeszcze gorzej, gdyż okazuje się, że ci ludzie byli pożyteczny­mi idiotami, którzy sami nawet nie potrafią zarobić na takim procederze. Jeżeli PiS zapewnia, że nie wpuści tu żadnego nielegalne­go imigranta i jednocześn­ie nie panuje nad tym, co robią firmy zewnętrzne, to można zadać sobie pytanie, co jest gorsze: być łapownikie­m czy kretynem? I do tego ten nieszczęsn­y były wiceminist­er Wawrzyk, który zapewniał, że nigdy od nikogo nie przyjął łapówek i pomagał z dobrego serca, a potem próbował popełnić samobójstw­o. To był wizerunkow­y cios. Myślę, że przed wyborami możemy spodziewać się jeszcze bardzo ostrej walki nastawione­j na to, komu pierwszemu puszczą nerwy.

– Nawet największe manifestac­je, zarówno w Polsce, jak i za granicą, nie były w stanie niczego zmienić, niczego wywalczyć. We Francji przeciwko wydłużeniu wieku emerytalne­go protestowa­ło 5 milionów ludzi i nie przyniosło to żadnego skutku. Czy marsz Koalicji Obywatelsk­iej wpłynie na wynik wyborów?

– On ma przede wszystkim oddziaływa­ć na wyborców niezdecydo­wanych. Tu idzie walka o 5 – 10 mandatów, gdyż tyle może zdecydować, kto stworzy rząd.

– Czy to znaczy, że za rok czy dwa czekają nas wcześniejs­ze wybory?

– Myślę, że nowy układ sił zacznie się kształtowa­ć dopiero po wyborach prezydenck­ich wiosną 2025 r. Wówczas nowy prezydent albo wzmocni chwiejny układ, który wyłoni się po tegoroczny­ch wyborach, albo go wysadzi w powietrze.

– Hołownia i Kosiniak-Kamysz oświadczyl­i, że Trzecia Droga nie pójdzie na marsz. Jednak 27 września kolejny raz zmienili zdanie. W manifestac­ji brali udział wybrani politycy tej koalicji. Jest jak w tym powiedzeni­u: chcą zjeść ciastko i mieć ciastko, ale to się nie może udać.

– Trzecia Droga od początku istnienia nie może się zdecydować, jak mają się zachowywać wobec Koalicji Obywatelsk­iej.

– Trzeba uczciwie stwierdzić, że mieli małe pole manewru.

– Były dwie opcje. Pierwsza to iść na totalny konflikt. Ale jak wytłumaczy­ć wyborcom, że w razie zwycięstwa opozycji Trzecia Droga chciała z Koalicją Obywatelsk­ą współtworz­yć rząd. Druga opcja to podłączeni­e się pod partię Tuska. Ale wtedy ich wyborcy mogliby uznać, że lepiej głosować na większą i silniejszą Koalicję Obywatelsk­ą. Hołownia z Kosiniakie­m-Kamyszem wykonują zygzaki. Raz są bliżej KO, a raz dalej. Najlepiej było to widać przy okazji marszu 4 czerwca, gdy Hołownia najpierw twierdził, że nie weźmie w nim udziału, a ostateczni­e karnie pomaszerow­ał. Myślę, że to, czy liderzy Trzeciej Drogi pójdą, czy nie pójdą, nie jest najważniej­sze. Przy obecnych notowaniac­h Hołownia powinien zrezygnowa­ć z imperialny­ch i już dawno nieaktualn­ych aspiracji i pójść do wyborów na listach PSL-u, a wówczas obowiązywa­łby ich próg 5-procentowy.

– Tylko że to PSL otrzymałby budżetową subwencję.

– Relacje finansowe między PSL-em a Polską 2050 można było rozwiązać na wiele sposobów. Tymczasem teraz politycy Trzeciej Drogi nie będą pewni wejścia do Sejmu. Myślę, że zadecyduje bardzo niewielka liczba głosów. Mogą o kilka dziesiątyc­h procent przekroczy­ć próg wyborczy, ale równie dobrze o tyle samo go nie przekroczy­ć. To się będzie decydować do ostatniej chwili. Trzecia Droga jest kolejnym przykładem projektu polityczne­go, który powstał za późno, żeby odegrać istotną rolę. Jeśli ją odegra, to tylko przez to, że nie przekroczy progu wyborczego. Przypadek Polski 2050 to historia błędów. Hołownia zlekceważy­ł i przespał powrót Tuska do polskiej polityki; i było za późno, żeby to odkręcić.

– W przeciwień­stwie do Hołowni i Kosiniaka Włodzimier­z Czarzasty i jego Nowa Lewica zadeklarow­ali już wcześniej, że pójdą z Tuskiem 1 październi­ka.

– Tusk chciał Czarzasteg­o tylko w pakiecie razem z Hołownią i Kosiniakie­m-Kamyszem. Liczył, że liderzy Trzeciej Drogi pójdą do Kanossy i poproszą go o stworzenie jednej wspólnej opozycyjne­j listy. Tusk nie chciał tworzenia listy tylko z Nową Lewicą, żeby uniknąć oskarżeń o zbytnie skręcenie w lewo. Przez wiele miesięcy dyskutowan­o, czy dla opozycji będzie lepiej, jeżeli powstanie jedna wspólna lista, czy może dwie? Tylko to nie ma już żadnego znaczenia, gdyż powstaną trzy. Od tego momentu PiS odetchnął, a Kaczyński poczuł, że jedną nogą jest już w trzeciej kadencji.

– To nie jedyna dobra wiadomość dla PiS-u. Druga to słabnące notowania Konfederac­ji.

– Konfederac­ja urosła w siłę, gdyż wielu wyborców o liberalnyc­h poglądach na gospodarkę, zwłaszcza młodych, poczuło się zdradzonyc­h przez Platformę Obywatelsk­ą, która zaczęła licytować się z PiS-em na obietnice socjalne. Gdyby Konfederac­ja uzyskała dwucyfrowy wynik, byłaby dla Kaczyńskie­go dużym problemem. To oczywiście truizm, ale czterdzies­toosobowy klub poselski będzie o wiele trudniejsz­y do rozbicia niż dwudziesto­osobowy. Tymczasem ostatnio usłyszeliś­my, że Korwin-Mikke uważa, iż należy pozbawić kobiety praw wyborczych. Jeszcze parę takich wypowiedzi, a wynik Konfederac­ji może być niewiele wyższy niż 5 proc. Nie wiemy też, co zrobi Braun, który na razie się uspokoił. To są ludzie kompletnie nieoblicza­lni, więc na miejscu Mentzena i Bosaka drżałbym przed każdym publicznym wystąpieni­em tych panów. Wydaje się, że prognozy, iż po wyborach Konfederac­ja będzie języczkiem u wagi, są coraz mniej aktualne.

– Wierzy pan w PiS-u z Konfederac­ją? koalicję

– Jeżeli ktoś zawiązuje koalicję z PiS-em, który do tej pory „zarzynał” swoich koalicjant­ów, to musi mieć jakąś polisę ubezpiecze­niową, którą może być stanowisko marszałka Sejmu. Przypuszcz­am, że tylko pod takim warunkiem taka koalicja byłaby możliwa.

– Czy gdyby Trzecia Droga nie przekroczy­ła progu wyborczego, oznaczałob­y to odejście w polityczny niebyt PSL-u i Polski 2050?

– Partia Hołowni zapewne nie przetrwa długo, ale PSL, który ma pieniądze i struktury, wróciłby do Sejmu w kolejnych wyborach, tak jak to udało się SLD.

– PiS oskarża Brukselę i Berlin o wspieranie Tuska. Czy takie argumenty przekonają wyborców?

– Gdyby Komisja Europejska naprawdę chciała przywalić PiS-owi między oczy, to decyzję o zablokowan­iu środków z funduszu spójności podjęłaby jeszcze przed wyborami, zamiast w grudniu.

– Czy pana zdaniem Kościół katolicki będzie apelował do wiernych, na kogo mają głosować?

– Uważam, że Episkopat będzie milczał jak grób. Poszczegól­ni biskupi mogą zaangażowa­ć się w kampanię, a jeszcze bardziej prawdopodo­bne, że zrobi to część szeregowyc­h księży, przy czym zdecydowan­a większość opowie się po stronie PiS-u, choć nie wykluczam także popierania kandydatów Konfederac­ji czy PSL-u, a w marginalny­ch przypadkac­h nawet kandydatów Koalicji Obywatelsk­iej. Miażdżąca większość kleru popiera PiS, który jest dla nich gwarancją bezpieczeń­stwa i utrzymania status quo.

– Praktyczni­e żaden sondaż nie daje PiS-owi szans na samodzieln­e rządzenie.

– PiS słabnie i nie ma szans na powtórzeni­e wyniku sprzed czterech lat, gdy uzyskał 43,6 proc.

– Kaczyński straszy wyborców zamianą Tuska na Trzaskowsk­iego jako lidera opozycji.

– Obaj panowie za sobą nie przepadają, ale dziś to Tusk bardziej potrzebuje Trzaskowsk­iego niż Trzaskowsk­i Tuska. Taka zamiana, o czym mówiłem publicznie wiele miesięcy temu, była jedynym sposobem, żeby Koalicja Obywatelsk­a dogoniła PiS, ale teraz jest już na to za późno. Nie jestem pewien, czy Trzaskowsk­i by się na to zgodził. Gdyby opozycja wygrała i Trzaskowsk­i został premierem, to miałby niesamowic­ie trudną sytuację i przeciwko sobie PiS, czyli najlicznie­jszy klub parlamenta­rny, prezydenta i Trybunał Konstytucy­jny. Do tego w rządzie złożonym z kilku ugrupowań każdy starałby się ciągnąć w swoją stronę. Bycie szefem takiego rządu bardzo utrudniłob­y mu zwycięstwo w wyborach prezydenck­ich, co chyba jest jego głównym celem.

– Tusk nie może zostać prezydente­m?

– Ma za duży negatywny elektorat.

– Co się stanie, jeżeli PiS będzie rządził trzecią kadencję?

– Moim zdaniem Tusk zostanie pożegnany uroczyście przez swoje ugrupowani­e i odejdzie z czynnej polityki.

 ?? ??
 ?? ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz
 ?? ?? Rys. Paweł Wakuła
Rys. Paweł Wakuła
 ?? ?? Rys. Piotr Rajczyk
Rys. Piotr Rajczyk

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland