Humor żydowski
Pewien bogacz zwrócił się do Herszla:
– Słuchaj, Herszl, jeżeli powiesz mi bez chwili zastanowienia kłamstwo, dam ci rubla.
– Jak to rubla? – powiedział Herszl. – Przecież obiecałeś dwa!
* ** Rabinowicz poszedł do lombardu i zapytał, ile może dostać za skrzypce. – Pięćdziesiąt złotych. – To niewiele. Dodik Szlemenson, który mieszka za ścianą, jest gotów dać tysiąc.
*** Dawno, dawno temu Rozencwajg bardzo chciał się napić czegoś mocniejszego. Ale to był szabas i wznoszenie szklaneczki zostało uznane przez miejscowego rabina za niedopuszczalną pracę. Tak powstała słomka do koktajli.
*** Sędziwy Żyd prosi, by mu wytłumaczyć, jak należy się posługiwać niedawno wynalezionym telefonem.
– Całkiem zwyczajnie – tłumaczy mu ktoś. – Lewą ręką przytrzymujesz słuchawkę, prawą stukasz w widełki, a później zwijasz ją w trąbkę i przystawiasz do słuchawki, żeby lepiej słyszeć...
– Obydwie ręce zajęte? To jak rozmawiać?
W sądzie: – Świadek Apfelmus, jaki jest zawód świadka? – Artysta. – A co konkretnie świadek robi? – Parasole. – To parasolnik jest artystą? – Zrób pan parasol...
*** Herszek ginie w katastrofie samochodowej z dala od rodzinnego miasta. Jego przyjaciel wysyła do żony Herszka telegram:
„Herszek ciężko ranny, jutro pogrzeb”.
*** Kon z małżonką byli u Rotszyldów na przyjęciu. Wychodząc, pani Kon mówi szeptem do męża:
– To już nie ci Rotszyldowie, co dawniej – grają we dwoje na jednym fortepianie.
*** – Abram, coś ty taki zdenerwowany?
– Pytasz, co jestem taki zdenerwowany? Żebyś ty wiedział, co się stało! – Mów, co się stało?! – Wyobraź sobie, wchodzę do pokoju i widzę, że ten nasz sąsiad, goj, ściska moją Rebekę. Mówię ci, tak się zdenerwowałem, że gdybym miał rewolwer, tobym go spoliczkował.
Internet