SZUKAMY CIĄGU Odzyskałam siebie DALSZEGO
Okrzyknięto ją polską Pamelą Anderson. Po latach popularności Małgorzata Werner zniknęła
Zagrała w kilkunastu filmach i serialach. Największą popularność przyniosło jej jednak współprowadzenie przez kilka lat programu muzycznego „Disco Relax” na antenie Polsatu. Wyróżniała się urodą i sex appealem. I to sprawiło, że miała sporo propozycji filmowych. W większości jednak rozbieranych. Po blisko dziesięciu latach medialnej obecności nieoczekiwanie zakończyła karierę w show-biznesie. Zajęła się własną działalnością i domem. I czyni to do dzisiaj. Niestety, ma problemy ze zdrowiem.
Mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Mówi o swojej chorobie. – Dowiedziałam się o niej niedawno, bo w listopadzie ubiegłego roku. Stało się to nagle i było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Zdiagnozowano przewlekłą chorobę zapalno-demielinizacyjną ośrodkowego układu nerwowego, czyli stwardnienie rozsiane.
Tłumaczy, że miała tego różne objawy. – Tak około trzydziestki miałam problem z błędnikiem, ta dolegliwość potrafiła mnie położyć do łóżka na tydzień. Po jakimś czasie zapadłam na depresję, dużą, miałam stany lękowe.
Nikt nie powiązał depresji z tą chorobą, a miała też porażenie twarzy. – Neurolog stwierdził, że mnie zawiało, sama więc poszłam na rezonans i okazało się, że mam tętniaka mózgu. To było prawie cztery lata temu. Od tego czasu staram się go kontrolować. Kiedy jednak w pewnym momencie opadła mi całkowicie ręka, miałam bezwład, myślałam, że ten tętniak mi pękł.
Trafiła do szpitala. Miała wielkie szczęście, gdyż zaopiekowała się nią wspaniała neurolog, doktor Ewa Stróżyńska. – Zrobiła mi wiele badań. I okazało się, że wyniki są niezłe, a wiadomo było, że musi być jakiś powód bezwładu ręki. Pobrała zatem płyn ze szpiku kostnego pod kątem boreliozy i stwardnienia rozsianego.
Stawiała na boreliozę, ponieważ kiedyś miała przygodę z kleszczami podczas pobytu w Norwegii. – Dużo chodziłam po lesie, więc wydawało mi się, że to może być to. Ale okazało się, że to stwardnienie rozsiane. Kiedy wyszła ze szpitala, poszła jeszcze do swojego neurologa w przychodni przyszpitalnej. – Ręka była bezwładna już od trzech miesięcy. Rewelacyjny neurolog zastosował skuteczne leczenie, niebawem ręka wróciła do normy.
Podkreśla, że dalej miała prowadzić diagnostykę, ale w tym czasie zachorował na raka jej ojciec i zapomniała o sobie. – Opiekowałam się tatą, pomagałam mamie. Kiedy tata zmarł w kwietniu tego roku, dalej nie zajmowałam się sobą. Była mama, którą musiałam wspierać. Byli wspaniałym małżeństwem, cały czas się kochali i odejście taty całkowicie rozbiło jej życie. Chciałam być blisko niej, wiedziałam, że muszę być twarda.
Uważa, że bardzo ważna jest psychika. – Trzeba samemu ze sobą pracować, aby być odpornym. Kiedyś terapeuta nauczył mnie pracy nad sobą i dzięki temu potrafię bronić się przed złą energią, przed negatywnymi emocjami. I tak te kilka miesięcy przeleciało. Żałoba, opieka nad mamą, a jest jeszcze praca, która ostatnio bardzo mnie pochłonęła. Nie myślałam o sobie.
Urodziła się w Warszawie. Po maturze nie poszła na studia, gdyż pojawiła się dwójka dzieci. – Zawsze interesowało mnie prawo i psychologia. I choć nie podjęłam studiów, dużo czytałam na ten temat. I robię to do dzisiaj. Zgłębiam tę wiedzę na własną rękę i bardzo mi się przydaje.
Uroda sprawiła, że była zauważana. Zapraszano ją na sesje fotograficzne, trafiła do Agencji Aktorskiej Gudejko. – Dzięki temu znalazłam się na castingu do programu „Disco Relax”, który miał być emitowany na antenie Polsatu. Miał to być program muzyczny.
Zapewnia, że luźno podchodziła do tej pracy. – Zajęcie jak każde inne. Ale zaskoczył mnie zasięg programu i popularność, którą zyskałam. A kochałam prywatność. Musiałam więc bardzo uważać, jak się zachowuję. Z pewnością jest to kłopotliwe.
Starała się chronić swoją prywatność. Nikt nie wiedział, co robiła wcześniej i jak wyglądało jej życie. Dodaje, że zawsze miała spory dystans do różnych spraw. Do sukcesów i porażek także. – Jak przegrywałam, nie rozpaczałam, a jak wygrywałam, nie wpadałam w euforię.
Zanim trafiła do programu Polsatu, występowała już na dużym ekranie. Grała w epizodach, ale dała się zauważyć i zapamiętać – młoda, atrakcyjna blondynka z falowanymi włosami, wydatnymi ustami i o kobiecej figurze zwracała uwagę. Zaczęto nazywać ją polską Pamelą Anderson ze względu na duże podobieństwo do amerykańskiej gwiazdy. Zadebiutowała w filmie wyreżyserowanym przez Waldemara Szarka „Oczy niebieskie”, w którym grał także m.in. Gustaw Holoubek. Pojawiła się także w innych produkcjach, m.in. w „Szczurze” Jana „Pułkowniku Kwiatkowskim”
i u Marka w „Nic śmiesznego” i „Dniu świra”. Mówiło się, że kamera ją pokochała. Wzięła też udział w sesji dla „Playboya”, okrzyknięto ją rodzimą seksbombą.
W programie „Disco Relax”, w duecie z Tomaszem Samborskim, prezentowała utwory disco polo. Podobała się, była lubiana. Trwało to kilka lat. – Bardzo polubiłam tę pracę i ludzi, którzy tam pracowali. Psychicznie odpoczywałam.
Poza „Disco Relax” w telewizji prowadziła też kilka innych programów: „Poradnię pozamałżeńską”, „Ciężko ranne pantofle”, a także „Moto Kurier”. Ale w tym czasie miała już także inne zajęcia. Prowadziła własne firmy, m.in. salon urody, gdzie oferowano usługi fryzjerskie i kosmetyczne. – Miałam też galerię lamp Tiffany’ego na stołecznej Starówce, przy placu Zamkowym, a przy rondzie Wiatraczna, na Pradze – sprzedawałam kanapki.
Zapewnia, że wszystko udawało jej się ogarniać. – Jak człowiek ma więcej do zrobienia, to ma więcej czasu, jest lepiej zorganizowany. Pracowałam w różnych miejscach, prowadziłam dom, gotowałam, wychowywałam dzieci. Odrabialiśmy razem lekcje, a w weekendy przyjmowałam jeszcze gości. Byłam aktywna towarzysko, ale tylko w domu. Ten program był zatem tylko jednym z moich zajęć, takim dodatkiem, aczkolwiek miłym.
Łatka Pameli Anderson jej nie drażniła, choć jak zauważa, wolałaby być porównywana do Brigitte Bardot. – Ktoś kiedyś we Francji dostrzegł podobieństwo między nami i spodobało mi się to. A porównywanie do Pameli bywało uciążliwe, raz w Eurolandzie ludzie chcieli ode mnie autografy, nie wiedziałam, jak mam się zachować. Widzieli bowiem we mnie amerykańską seksbombę, a nie Małgosię Werner. Ale tak naprawdę najbardziej podobała mi się Kim Wilde, była dla mnie ikoną i do niej mogliby mnie porównywać.
Podkreśla, że praca w telewizji i filmie jej nie wciągnęła. – Ta ekranowa przygoda była wygodna, bo robiłam swoje i mogłam iść do innych zajęć. Nigdy nie miałam parcia na szkło. Pojawiało się wiele propozycji, ale nie dochodziło do realizacji, bo brakowało mi determinacji, która jest konieczna w show-biznesie.
Zapytana, o jakie propozycje chodziło, tłumaczy, że były np. podejścia do projektu z Robertem Chojnackim, a także z innymi muzykami. – Miałam śpiewać. Uważano, że mam predyspozycje.
Dziś prowadzi firmę, która zajmuje się usługami przeciwpożarowymi i sprzedażą artykułów z tej branży. – Są to węże i armatura strażacka. Pracuję także dla firmy, która specjalizuje się w odwodnieniach budowlanych. Zajmuję się komunikacją, negocjacjami i szeroko pojętą dokumentacją. To pochłania dużo czasu.
Swoją medialną przygodę zaczynała, gdy miała 20 lat, zakończyła ją krótko po trzydziestce. Odeszła nagle. Tym zniknięciem zaskoczyła wszystkich. – Już wcześniej zaczęłam od tego odchodzić. Pochłaniały mnie inne rzeczy, a doszedł problem z błędnikiem i depresją. Dlatego odcięłam się od tego świata. I od wielu ludzi. Wspomina, że całkowicie się zamknęła. – Myślałam, że już nic mnie nie czeka. Taki myślowy bezsens. Wsparła mnie moja przyjaciółka Iza. Wiedziała, jak ze mną postępować, pomagała przy dzieciach.
Długo się leczyła. – Do formy, takiej w pełni dynamicznej, wróciłam 5 – 6 lat temu. Odzyskałam siebie po paru latach stagnacji. Dziś, mimo wielu przeszkód, żyję normalnie, rodzinnie, z dużą dawką optymizmu. Jakbym odbijała sobie wszystko to, co wtedy zanikło.
Mimo różnych kolei losu, wciąż ma dystans do siebie. – Mnie nie da się obrazić. Nie chowam urazy. I niespecjalnie mnie obchodzi, co mówią inni. Mam swoje lata i ugruntowane poczucie własnej wartości. Każdy jest inny i ważne, aby dobrze czuł się sam ze sobą. A ja czuję się znakomicie.