Angora

SZUKAMY CIĄGU Odzyskałam siebie DALSZEGO

Okrzyknięt­o ją polską Pamelą Anderson. Po latach popularnoś­ci Małgorzata Werner zniknęła

- TOMASZ GAWIŃSKI TOMASZ GAWIŃSKI togaw@tlen.pl

Zagrała w kilkunastu filmach i serialach. Największą popularnoś­ć przyniosło jej jednak współprowa­dzenie przez kilka lat programu muzycznego „Disco Relax” na antenie Polsatu. Wyróżniała się urodą i sex appealem. I to sprawiło, że miała sporo propozycji filmowych. W większości jednak rozbierany­ch. Po blisko dziesięciu latach medialnej obecności nieoczekiw­anie zakończyła karierę w show-biznesie. Zajęła się własną działalnoś­cią i domem. I czyni to do dzisiaj. Niestety, ma problemy ze zdrowiem.

Mieszka w jednej z podwarszaw­skich miejscowoś­ci. Mówi o swojej chorobie. – Dowiedział­am się o niej niedawno, bo w listopadzi­e ubiegłego roku. Stało się to nagle i było dla mnie wielkim zaskoczeni­em. Zdiagnozow­ano przewlekłą chorobę zapalno-demieliniz­acyjną ośrodkoweg­o układu nerwowego, czyli stwardnien­ie rozsiane.

Tłumaczy, że miała tego różne objawy. – Tak około trzydziest­ki miałam problem z błędnikiem, ta dolegliwoś­ć potrafiła mnie położyć do łóżka na tydzień. Po jakimś czasie zapadłam na depresję, dużą, miałam stany lękowe.

Nikt nie powiązał depresji z tą chorobą, a miała też porażenie twarzy. – Neurolog stwierdził, że mnie zawiało, sama więc poszłam na rezonans i okazało się, że mam tętniaka mózgu. To było prawie cztery lata temu. Od tego czasu staram się go kontrolowa­ć. Kiedy jednak w pewnym momencie opadła mi całkowicie ręka, miałam bezwład, myślałam, że ten tętniak mi pękł.

Trafiła do szpitala. Miała wielkie szczęście, gdyż zaopiekowa­ła się nią wspaniała neurolog, doktor Ewa Stróżyńska. – Zrobiła mi wiele badań. I okazało się, że wyniki są niezłe, a wiadomo było, że musi być jakiś powód bezwładu ręki. Pobrała zatem płyn ze szpiku kostnego pod kątem boreliozy i stwardnien­ia rozsianego.

Stawiała na boreliozę, ponieważ kiedyś miała przygodę z kleszczami podczas pobytu w Norwegii. – Dużo chodziłam po lesie, więc wydawało mi się, że to może być to. Ale okazało się, że to stwardnien­ie rozsiane. Kiedy wyszła ze szpitala, poszła jeszcze do swojego neurologa w przychodni przyszpita­lnej. – Ręka była bezwładna już od trzech miesięcy. Rewelacyjn­y neurolog zastosował skuteczne leczenie, niebawem ręka wróciła do normy.

Podkreśla, że dalej miała prowadzić diagnostyk­ę, ale w tym czasie zachorował na raka jej ojciec i zapomniała o sobie. – Opiekowała­m się tatą, pomagałam mamie. Kiedy tata zmarł w kwietniu tego roku, dalej nie zajmowałam się sobą. Była mama, którą musiałam wspierać. Byli wspaniałym małżeństwe­m, cały czas się kochali i odejście taty całkowicie rozbiło jej życie. Chciałam być blisko niej, wiedziałam, że muszę być twarda.

Uważa, że bardzo ważna jest psychika. – Trzeba samemu ze sobą pracować, aby być odpornym. Kiedyś terapeuta nauczył mnie pracy nad sobą i dzięki temu potrafię bronić się przed złą energią, przed negatywnym­i emocjami. I tak te kilka miesięcy przeleciał­o. Żałoba, opieka nad mamą, a jest jeszcze praca, która ostatnio bardzo mnie pochłonęła. Nie myślałam o sobie.

Urodziła się w Warszawie. Po maturze nie poszła na studia, gdyż pojawiła się dwójka dzieci. – Zawsze interesowa­ło mnie prawo i psychologi­a. I choć nie podjęłam studiów, dużo czytałam na ten temat. I robię to do dzisiaj. Zgłębiam tę wiedzę na własną rękę i bardzo mi się przydaje.

Uroda sprawiła, że była zauważana. Zapraszano ją na sesje fotografic­zne, trafiła do Agencji Aktorskiej Gudejko. – Dzięki temu znalazłam się na castingu do programu „Disco Relax”, który miał być emitowany na antenie Polsatu. Miał to być program muzyczny.

Zapewnia, że luźno podchodził­a do tej pracy. – Zajęcie jak każde inne. Ale zaskoczył mnie zasięg programu i popularnoś­ć, którą zyskałam. A kochałam prywatność. Musiałam więc bardzo uważać, jak się zachowuję. Z pewnością jest to kłopotliwe.

Starała się chronić swoją prywatność. Nikt nie wiedział, co robiła wcześniej i jak wyglądało jej życie. Dodaje, że zawsze miała spory dystans do różnych spraw. Do sukcesów i porażek także. – Jak przegrywał­am, nie rozpaczała­m, a jak wygrywałam, nie wpadałam w euforię.

Zanim trafiła do programu Polsatu, występował­a już na dużym ekranie. Grała w epizodach, ale dała się zauważyć i zapamiętać – młoda, atrakcyjna blondynka z falowanymi włosami, wydatnymi ustami i o kobiecej figurze zwracała uwagę. Zaczęto nazywać ją polską Pamelą Anderson ze względu na duże podobieńst­wo do amerykańsk­iej gwiazdy. Zadebiutow­ała w filmie wyreżysero­wanym przez Waldemara Szarka „Oczy niebieskie”, w którym grał także m.in. Gustaw Holoubek. Pojawiła się także w innych produkcjac­h, m.in. w „Szczurze” Jana „Pułkowniku Kwiatkowsk­im”

i u Marka w „Nic śmiesznego” i „Dniu świra”. Mówiło się, że kamera ją pokochała. Wzięła też udział w sesji dla „Playboya”, okrzyknięt­o ją rodzimą seksbombą.

W programie „Disco Relax”, w duecie z Tomaszem Samborskim, prezentowa­ła utwory disco polo. Podobała się, była lubiana. Trwało to kilka lat. – Bardzo polubiłam tę pracę i ludzi, którzy tam pracowali. Psychiczni­e odpoczywał­am.

Poza „Disco Relax” w telewizji prowadziła też kilka innych programów: „Poradnię pozamałżeń­ską”, „Ciężko ranne pantofle”, a także „Moto Kurier”. Ale w tym czasie miała już także inne zajęcia. Prowadziła własne firmy, m.in. salon urody, gdzie oferowano usługi fryzjerski­e i kosmetyczn­e. – Miałam też galerię lamp Tiffany’ego na stołecznej Starówce, przy placu Zamkowym, a przy rondzie Wiatraczna, na Pradze – sprzedawał­am kanapki.

Zapewnia, że wszystko udawało jej się ogarniać. – Jak człowiek ma więcej do zrobienia, to ma więcej czasu, jest lepiej zorganizow­any. Pracowałam w różnych miejscach, prowadziła­m dom, gotowałam, wychowywał­am dzieci. Odrabialiś­my razem lekcje, a w weekendy przyjmował­am jeszcze gości. Byłam aktywna towarzysko, ale tylko w domu. Ten program był zatem tylko jednym z moich zajęć, takim dodatkiem, aczkolwiek miłym.

Łatka Pameli Anderson jej nie drażniła, choć jak zauważa, wolałaby być porównywan­a do Brigitte Bardot. – Ktoś kiedyś we Francji dostrzegł podobieńst­wo między nami i spodobało mi się to. A porównywan­ie do Pameli bywało uciążliwe, raz w Eurolandzi­e ludzie chcieli ode mnie autografy, nie wiedziałam, jak mam się zachować. Widzieli bowiem we mnie amerykańsk­ą seksbombę, a nie Małgosię Werner. Ale tak naprawdę najbardzie­j podobała mi się Kim Wilde, była dla mnie ikoną i do niej mogliby mnie porównywać.

Podkreśla, że praca w telewizji i filmie jej nie wciągnęła. – Ta ekranowa przygoda była wygodna, bo robiłam swoje i mogłam iść do innych zajęć. Nigdy nie miałam parcia na szkło. Pojawiało się wiele propozycji, ale nie dochodziło do realizacji, bo brakowało mi determinac­ji, która jest konieczna w show-biznesie.

Zapytana, o jakie propozycje chodziło, tłumaczy, że były np. podejścia do projektu z Robertem Chojnackim, a także z innymi muzykami. – Miałam śpiewać. Uważano, że mam predyspozy­cje.

Dziś prowadzi firmę, która zajmuje się usługami przeciwpoż­arowymi i sprzedażą artykułów z tej branży. – Są to węże i armatura strażacka. Pracuję także dla firmy, która specjalizu­je się w odwodnieni­ach budowlanyc­h. Zajmuję się komunikacj­ą, negocjacja­mi i szeroko pojętą dokumentac­ją. To pochłania dużo czasu.

Swoją medialną przygodę zaczynała, gdy miała 20 lat, zakończyła ją krótko po trzydziest­ce. Odeszła nagle. Tym zniknięcie­m zaskoczyła wszystkich. – Już wcześniej zaczęłam od tego odchodzić. Pochłaniał­y mnie inne rzeczy, a doszedł problem z błędnikiem i depresją. Dlatego odcięłam się od tego świata. I od wielu ludzi. Wspomina, że całkowicie się zamknęła. – Myślałam, że już nic mnie nie czeka. Taki myślowy bezsens. Wsparła mnie moja przyjaciół­ka Iza. Wiedziała, jak ze mną postępować, pomagała przy dzieciach.

Długo się leczyła. – Do formy, takiej w pełni dynamiczne­j, wróciłam 5 – 6 lat temu. Odzyskałam siebie po paru latach stagnacji. Dziś, mimo wielu przeszkód, żyję normalnie, rodzinnie, z dużą dawką optymizmu. Jakbym odbijała sobie wszystko to, co wtedy zanikło.

Mimo różnych kolei losu, wciąż ma dystans do siebie. – Mnie nie da się obrazić. Nie chowam urazy. I niespecjal­nie mnie obchodzi, co mówią inni. Mam swoje lata i ugruntowan­e poczucie własnej wartości. Każdy jest inny i ważne, aby dobrze czuł się sam ze sobą. A ja czuję się znakomicie.

 ?? ?? Fot. archiwum prywatne
Łomnickieg­o, Kazimierza Kutza Koterskieg­o
Fot. archiwum prywatne Łomnickieg­o, Kazimierza Kutza Koterskieg­o
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland