Kury lubią Mozarta
Grotek Bracia to zapewne najbardziej ekskluzywna na świecie firma specjalizująca się w handlu jajkami.
Adrian Grotek to niespokojny duch. Jako nastolatek uczył się i pracował w luksusowych hotelach i restauracjach Miami, Fort Lauderdale, Los Angeles, Portofino, Nicei.
– W Los Angeles uczyłem się w szkole o profilu artystycznym, ale w niedzielę bardzo często odwiedzałem ogromny targ rolny, gdzie na kilku zamkniętych dla ruchu ulicach oferowano wyśmienite produkty – głównie od farmerów, którzy pod metropolią mieli swoje fermy, gaje pomarańczowe, winnice – wspomina Adrian Grotek. – Z kolei na północy Kalifornii znajduje się słynna Dolina Krzemowa. Dokonania i wynalazki pracujących tam inżynierów i informatyków coraz częściej wykorzystywano w rolnictwie. To mnie bardzo fascynowało. Widziałem ten wielki postęp i jednocześnie zauważyłem, że w hodowli kur, a konkretnie w produkcji jajek niewiele się zmieniło od ponad 100 lat, nawet opakowania są takie jak przed wojną.
Po powrocie do Warszawy w 2014 roku pan Adrian otworzył firmę Grotek Bracia, zajmującą się produkcją i sprzedażą jajek.
– W Polsce nie ma tradycji handlu żywnością premium. Nie ma też takiego prestiżowego miejsca. Jedyne, jakie się do tego nadawało, to Hala Mirowska. Znajduje się w centrum, jest zabytkiem (początek budowy 1899 r., ukończenie 1902 r. – przyp. autora). A że w środku sprzedaje się ziemniaki czy kapustę z beczki, to trudno.
Od samego początku stoisko z jajkami miało się wyróżniać i nie przypominać warzywniaka, lecz raczej jubilera. Na granitowej wielkiej płycie, która dziś kosztowałaby około 150 tys. zł, wystawiane są poszczególne gatunki jajek. Na każdym, kto jest przyzwyczajony do zakupów na straganie, wygląd stoiska robi wrażenie.
Od premier Thatcher do księcia Akishino
W 1988 roku, gdy polskie sklepy świeciły pustkami, w Warszawie tzw. towary luksusowe, czyli takie, jakie dziś można spotkać w każdym sklepie osiedlowym, były dostępne tylko w Peweksie (za dolary i bony Pekao) oraz na targowisku przy Polnej, gdzie zaopatrywały się zagraniczne ambasady i tzw. prywaciarze. Trzecim takim miejscem, choć gorzej zaopatrzonym, była Hala Mirowska i właśnie w niej w 1988 roku podczas swojej oficjalnej wizyty zrobiła zakupy Żelazna Dama, czyli premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Drugi raz tak ważny gość pojawił się w Hali Mirowskiej w 2019 roku i był nim następca tronu Japonii książę Akishino, któremu towarzyszyła małżonka księżna Kiko.
– Para książęca doskonale mówi po angielsku, a do tego książę zrobił doktorat z ornitologii, zna się więc nie tylko na ptakach, lecz także na jajkach. Zadawał fachowe pytania, na które starałem się odpowiedzieć. Myślę, że pytał nie tylko z grzeczności, ale to go naprawdę interesowało. Zrobił nawet zdjęcie naszego stoiska telefonem.
W ofercie firmy jest kilkanaście rodzajów jajek. Są przepiórcze, kacze, bażancie, perlicze, strusie (tylko na zamówienie, gdyż zrobiona z jednego jajecznica wystarcza na kilkanaście porcji; najlepiej otwierać je wiertarką). Jednak zdecydowanie najwięcej jest kurzych. Najtańsze kosztują zaledwie złotówkę i niewiele różnią się od tych, które można spotkać na zwykłych targowiskach. Największym powodzeniem cieszą się owsiane, które kosztują 1,7 zł za sztukę. Swą nazwę zawdzięczają temu, że kury karmione są przede wszystkim pastą owsianą, której skład został opatentowany. Podobno są lepsze w smaku od tradycyjnych i mają trochę inny kolor żółtka. Succedere (3 zł za sztukę) znoszą kury karmione pastą na bazie dyni ekologicznej. Jajka Grotek S mają jasne żółtko, są smaczne, jednak ich charakterystyczny smak jest trudny do opisania. Kury, które je znoszą, są karmione zgodnie z fazami Księżyca. W sklepach ze zdrową żywnością ich cena dochodzi do 9 zł za sztukę.
Na szczycie znajdują się jajka aurum, czyli złote, a dokładnie ze złotem jadalnym. Ich cena zaczyna się od 20 zł za sztukę. Ponieważ skorupka ma pory (dlatego nie są stemplowane farbą, tylko sokiem z buraka), więc jajko okleja się płatkami złota jadalnego i pod wpływem temperatury złoto dostaje się do środka. Złoto jadalne nie ma smaku, jajko wzbogaca się więc różnymi przyprawami. Aurum kupują przede wszystkim restauracje, żeby ozdobić nimi swoje potrawy i sprawić, że staną się unikatowe i wykwintne.
Wszystkie jajka oferowane przez firmę pochodzą od kur z własnego chowu. Jak zapewnia właściciel, jest to hodowla z wolnego wybiegu. Żeby im się lepiej niosło, kury słuchają muzyki Mozarta i Wagnera. Właściciel uważa, że muzyka klasyczna wpływa na konsystencję i jakość jajka, co podobno potwierdzają zagraniczne badania naukowe. Przy muzyce kury są spokojniejsze. Mają też już zapewne wyrobiony gust muzyczny, skoro dobrze znoszą jajka nawet przy „Latającym Holendrze”, operze Wagnera, która do bardzo relaksującej muzyki nie należy. Co innego Mozart. Ten podobno dobrze wpływa także na słonie, psy, koty i kobiety w ciąży. Oczywiście w pożywieniu nie ma hormonów ani modyfikowanych dodatków.
Firma prowadzi testy z jajkami smakowymi. Oferuje też jajka kur araukana, które znoszą jajka w kolorach pastelowych, ale na razie nie ma na nie wielu chętnych.
– Możemy sobie pozwolić na realizowanie różnych projektów, gdyż nie jesteśmy wielką fabryką jajek, tylko zatrudniającą niewiele ponad 40 pracowników firmą butikową, kreatywną. Ponieważ jesteśmy pierwszym takim przedsiębiorstwem nie tylko w Polsce, ale na świecie, dlatego inni chcą nas naśladować, a nawet kopiować. Nie zdradzamy więc przychodów, liczby sprzedanych jajek, szczegółów naszych technologii ani rentowności. Każdy nasz wywiad w mediach to instrukcja dla konkurencji. Mogę tylko powiedzieć, że dziennie nasze stoisko odwiedza ponad tysiąc klientów, ale nie powiem, ile kupują jajek czy może tylko ograniczają się do oglądania – śmieje się pan Adrian.
Jajko w kształcie sześcianu
Jajka Grotek Braci można także znaleźć w blisko stu sklepach, przede wszystkim z tzw. zdrową i ekologiczną żywnością oraz w wielu hotelach i znanych restauracjach.
– Dostarczałem je do pierwszej polskiej restauracji, która dostała gwiazdkę Michelina, czyli do Atelier Amaro. Z jej właścicielem panem Wojciechem wystąpiłem nawet w programie telewizyjnym. Szkoda, że tak dobry lokal przestał istnieć. Wysyłamy również jajka do Niemiec i Szwajcarii, ale wolimy się koncentrować na krajowym rynku. Świat przyśpiesza. Trzeba cały czas szukać nowych pomysłów. W naszej branży szykuje się prawdziwa rewolucja. Za kilka albo kilkanaście lat, dzięki sztucznej inteligencji, będzie można produkować jajka bez kur (w laboratoriach z komórek). Ale jestem przekonany, że nie będą tak dobre jak nasze. Sam mam też marzenie – chciałbym w przyszłości wyprodukować jajko z zielonym żółtkiem, a może nawet... o kształcie sześcianu.
Nim to się stanie, pan Adrian zamierza pobić światowy rekord Guinnessa w pełnych pompkach na pięściach. Obecny rekord wynosi 121 w minutę, a on już wykonuje 98. W przygotowaniach dużą rolę odgrywają jajka, które stanowią ważny składnik diety.