Przyrównał PiS do „partii faszystowskiej”
Centrala z Nowogrodzkiej pozwała do sądu dziennikarza i wydawcę „Gazety Myszkowskiej”, bo...
(7 X)
Partia Prawo i Sprawiedliwości miała stracić dobre imię po tym, jak w portalu GazetaMyszkowska.pl w jednym z sierpniowych artykułów Jarosław Mazanek napisał: „Partia faszystowska zwarła szeregi i grupa radnych PiS złożyła wniosek o sesję nadzwyczajną”.
Publikacja dotyczyła wyborów nowego przewodniczącego rady powiatu, gdy dotychczasowemu, skazanemu prawomocnym wyrokiem, wygaszono mandat radnego. PiS mający w powiecie myszkowskim większość dziwnym trafem przegrał głosowanie i opozycja wybrała radnego Lewicy. Jednak po kilku dniach PiS zwołał sesję nadzwyczajną i dokonał zmiany na stołku szefa rady.
Mazanek, komentując taki obrót sprawy, użył wobec PiS słowa „faszyzm”. Jednocześnie w tym samym artykule szeroko wyłuszczał tego powody.
„Pewnie niektórzy Czytelnicy zastanawiają się, dlaczego we wstępie artykułu określiliśmy PiS partią faszystowską. Po prostu dlatego, że taki PiS jest. Nie tylko z powodu kultu wodza, choć to też. Partią wodzowską jest też PO, ale nie spełnia żadnych innych kryteriów partii faszystowskiej. PiS je spełnia, przytoczę kilka tych kryteriów: schlebianie najniższym instynktom, niechęć do sądów, związków zawodowych, gejów i Żydów lub wszystkich »obcych«, zwłaszcza imigrantów. Faszyzm to też nawoływanie do obrony tego, co nie jest zagrożone, albo nikogo nie obchodzi, że jest. Czyli jest to problem marginalny lub bez znaczenia: wiara przodków, »biją naszych« (choć nie biją). Faszyzm wywraca język i znaczenia do góry nogami, budzi poczucie zagrożenia, przed którym nas (PiS) obroni, choć nad naszymi głowami latają białoruskie śmigłowce szturmowe, a minister obrony nawet ich nie dostrzegł. Odwołali zaglądającego kobietom do majtek, a nam do recept ministra zdrowia nie dlatego, że zrobił źle, złamał prawo, tylko że głupek się tym pochwalił na Twitterze, teraz X. PiS w anielskich szatach gotuje nam smołę i udaje, że to jacuzzi”.
PiS angażuje najbardziej zaufanego adwokata
Nowogrodzkiej taka argumentacja najwyraźniej nie przypadła do gustu, bo pozew przeciwko Jarosławowi Mazankowi skierował do sądu pełnomocnik PiS mecenas Bogusław Kosmus. To znany gdański adwokat z kancelarii prawnej Gotkowicz, Kosmus, Kuczyński i Partnerzy. Na liście płac PiS pojawia się ona od dawna. Prawnicy kancelarii specjalizują się m.in. w ochronie dóbr osobistych i nieraz reprezentowali Jarosława Kaczyńskiego w sprawach sądowych.
I tak mecenas Kosmus reprezentował prezesa PiS w procesie o ochronę dóbr osobistych wytoczonym „Super Expressowi”. Gazeta sugerowała „możliwe dysfunkcje psychiczne” lidera partii i musiała za to przeprosić po przegranej sprawie sądowej. Kosmus był także pełnomocnikiem Kaczyńskiego w procesie z oskarżenia prywatnego byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka o zniesławienie określeniem „agent-śpioch”, zakończonym w 2012 r. pozasądową ugodą stron. Był też pełnomocnikiem w sprawie o ochronę dóbr osobistych, którą Jarosław Kaczyński wytoczył Lechowi Wałęsie – w 2019 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że były prezydent ma przeprosić prezesa PiS za twierdzenie, że jest on odpowiedzialny za katastrofę smoleńską.
Teraz mecenas Kosmus argumentuje, że w sprawie o znaczeniu lokalnym dziennikarz „Gazety Myszkowskiej” wybrał najcięższą inwektywę, która jest nadużyciem wolności słowa i bezprawnie narusza dobre imię Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie było z ich strony żadnego wniosku o sprostowanie czy usunięcie z portalu treści ich zdaniem zniesławiających. Pismo z sądu otrzymałem 5 października – mówi „Wyborczej” Mazanek. – Znamienne, że tuż przed wyborami – dodaje.
Dziennikarza osądzi sędzia „dobrej zmiany”
Pozew został złożony w Sądzie Okręgowym w Warszawie, choć równie dobrze mógłby się znaleźć w Sądzie Okręgowym w Częstochowie – w okręgu, gdzie wydawana jest gazeta. Tymczasem z Myszkowa na rozprawy do stolicy Mazanek będzie musiał jechać 300 km. Co interesujące, sprawę otrzymała „w wyniku losowania” sędzia Dorota Gozalbo-Gągolewicz. Przed laty było o niej głośno przy okazji sądzenia sprawców pobicia w kwietniu 2014 r. Wojciecha Kwaśniaka. Ówczesny wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego zajmował się aferą w SKOK-u Wołomin. Napad przeżył tylko dlatego, że się bronił i wystraszył napastnika zdjęciem mu kominiarki. Po pobiciu wiele miesięcy spędził w szpitalu.
Postępowanie dostała młoda sędzia Dorota Anna Gozalbo-Gągolewicz. Kiedy wydawało się, że sprawa jest już na finiszu, na rozprawie w styczniu 2017 r. doszło do zaskakującego zwrotu: sędzia uprzedziła o możliwej zmianie kwalifikacji zarzucanych oskarżonym czynów. Mowa byłaby już nie o napaści na funkcjonariusza, za co można iść nawet na 10 lat do więzienia, ale o zagrożonym ledwie trzema latami naruszeniu nietykalności cielesnej funkcjonariusza i wymuszeniu czynności urzędowej.
– Widać było, że sędzia się bała. Mówiła szeptem, ledwo było słychać. Oskarżyciel posiłkowy i prokurator prawie oniemieli, zaskoczeni dopytywali sędzię, czy się nie przesłyszeli – mówi osoba, która brała udział w procesie.
W listopadzie 2017 r. sędzia Gozalbo-Gągolewicz przeszła na długotrwałe zwolnienie i urlop macierzyński, sprawę przejął inny sędzia. Po powrocie z urlopu Gozalbo-Gągolewicz była w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów sędzią wydziału karnego, potem orzekała w sądzie rodzinnym i dla nieletnich. W marcu 2023 r. nowa KRS wskazała ją do awansu do Sądu Okręgowego w Warszawie. Ocenę jej kwalifikacji sporządziła Sylwia Sierpińska – od 2021 r. sędzia SO w Warszawie, wizytator ds. rodzinnych.
Jej nazwisko figuruje na liście Iustitii „dobrozmianowych”, a więc korzystających z rządów PiS sędziów wskazanych do awansu przez neo-KRS. Dołączyła do niej właśnie Dorota Anna Gozalbo-Gągolewicz. Nominację na sędziego okręgowego w SO w Warszawie odebrała w Pałacu Prezydenckim przed miesiącem – 8 września 2023 r.
Jarosław Mazanek nie zamierza się wycofywać
– Sformułowanie: „PiS to partia faszystowska” jest mocne? A gdy o kimś lub o formacjach politycznych mówi się i pisze „lewactwo”, „lewak”, to można? – pyta Mazanek. – Faszyzm – kontynuuje – był i jest ideologią polityczną i PiS bywa tak bardzo często określany: jako partia „faszyzująca”, „o cechach faszystowskich” czy „spełniająca kryteria nazywania jej partią faszystowską”. W pozwie PiS myli faszyzm z nazizmem, jego skrajną formą, która doprowadziła do drugiej wojny światowej. Często też faszyzm jest postrzegany przez pryzmat Hitlera, do czego doprowadził niemiecki faszyzm, a nie przez to, jaki jest, czym się kieruje, na czym polegają rządy faszystowskie. A faszystowskie były przecież rządy w Hiszpanii, co doprowadziło do wojny domowej, we Włoszech. Również polskie rządy okresu międzywojnia XX w., polska endecja była niejeden raz określana w ten sposób. Postrzeganie, ale też wypaczenie, czym jest faszyzm, przyniosła druga wojna światowa ze wszystkimi jej okropieństwami – argumentuje dziennikarz „Gazety Myszkowskiej”.
Dodaje, że PiS w publicystyce bardzo często jest określany partią faszystowską, podobnie jak wiele innych obecnie działających partii na świecie. Przytacza wstęp Sławomira Sierakowskiego do książki „Jak działa faszyzm” prof. Jasona Stanleya z Yale University, który zaczyna się od zdania: „Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego jest jednym z głównych negatywnych bohaterów tej książki”.
– Tych autorów PiS nie pozywa. Pozywa dziennikarza małej lokalnej gazety i portalu – komentuje dziennikarz i wydawca z Myszkowa.
Nie ukrywa, że byłoby dla niego „wielkim wsparciem i zaszczytem”, gdyby Sławomir Sierakowski, prof. Jason Stanley, prof. Maciej Górecki, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, czy prof. Marcin Matczak wsparli go w procesie, gdy będzie „musiał udowodnić, że pisanie w ten sposób jest dopuszczalne”.
Niezależna gazeta w mateczniku PiS w województwie śląskim
Mazanek nie od dziś naraża się ludziom władzy w Myszkowie. To od wielu lat matecznik Prawa i Sprawiedliwości w województwie śląskim. Z powiatu myszkowskiego pochodzi jedna z najbliższych współpracownic Jarosława Kaczyńskiego, europosłanka Jadwiga Wiśniewska. Stąd jest śląska kurator oświaty Urszula Bauer, także poseł Mariusz Trepka czy były wicewojewoda śląski, teraz starosta myszkowski (i były asystent Jadwigi Wiśniewskiej) Piotr Kołodziejczyk.
– Miałem zostać pilotem lotniczym po doświadczeniach w Aeroklubie Częstochowskim, gdy jako 16-latek odbyłem szkolenie szybowcowe i wylatałem ok. 200 lotów. Wybrałem jednak dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim. Już na IV roku studiów, w 1993 r., ruszyła działająca do dzisiaj „Gazeta Myszkowska”. Od 30 lat realizujemy w niej jeden cel: patrzymy władzy na ręce, zawsze aktualnej władzy, stajemy w obronie słabszych – podkreśla Jarosław Mazanek.