Angora

Wielka przemiana

Rozmowa z PATRYKIEM ZAŁĘCZNYM, prezesem klubu piłkarskie­go Śląsk Wrocław

- NIE TYLKO O SPORCIE Tomasz Zimoch

– Od kilku tygodni zarządza pan świetnie spisującym się w tym sezonie Śląskiem Wrocław.

– Próbowałem sił w koszykówce i piłce nożnej, ale – niestety – zdrowie nie dopisywało, by poważnie myśleć o karierze zawodnicze­j. Studiowałe­m dziennikar­stwo i komunikacj­ę społeczną z myślą, by mówić i pisać o ukochanym sporcie. Jeszcze na studiach rozpocząłe­m pracę w sekcji koszykówki, udzielałem się w kilku stacjach radiowych, aż znalazłem się w piłkarskim Śląsku. Krążyłem i po innych miejscach, kierowałem różnymi grupami ludzi, dokształca­łem się, jestem trenerem personalny­m, mam licencję spikera, a obecnie powierzono mi misję w jednym z czołowych polskich klubów.

– Co pan wpisuje, wypełniają­c różnorodne ankiety w rubryce zawód?

– Do tej pory – dziennikar­z. Dzisiaj już – menedżer do spraw sportowych.

– Gdyby pan nadal był dziennikar­zem, to o co zapytałby pan... obecnego prezesa Śląska?

– Co się zmieniło, że drużyna piłkarska, która przez dwa ostatnie sezony walczyła o utrzymanie się w Ekstraklas­ie, obecnie zaczęła tak dobrze grać? Co się stało w ciągu trzech miesięcy?

– No właśnie: co?

– Cała otoczka. Wszyscy czujemy świeżość działania. Pracownicy nabrali przekonani­a, że wszystko można zrobić, a ja nie blokuję ich, tylko otwieram nowe ścieżki, by mogli realizować swoje świetne pomysły. Jestem dumny z tego, że widzę radość u wszystkich pracującyc­h w klubie, że minęła zapaść mentalna.

– To w sferze administra­cyjnej. A w sportowej?

– Mamy świetny duet, który tworzą dyrektor sportowy Dawid Balda i trener Jacek Magiera. Z przyjemnoś­cią przypatruj­ę się ich pracy, bo rysują ciekawą wizję rozwoju klubu. Trafiliśmy z transferam­i, pojawili się w drużynie wartościow­i, choć mniej znani dotychczas piłkarze. Aleks Petkov jest według mnie najlepszym obecnie obrońcą naszej Ekstraklas­y; został doceniony w swojej ojczyźnie i gra w reprezenta­cji Bułgarii. W pomocy sprawdza się Petr Pokorny, o którego starały się inne polskie kluby. Trener Jacek Magiera inaczej podchodzi do pracy z zespołem, dojrzał, nabrał tak potrzebneg­o dystansu. Jestem pod wrażeniem, jak odczarował dla Śląska hiszpański­ego napastnika Erika Exposito.

– Niedawno Śląsk zwolnił Jacka Magierę.

– To była błędna decyzja, ale dobrze, że pod koniec poprzednie­go sezonu klub, trochę zmuszony, wyciągnął ponownie po niego rękę. Jacek Magiera zmienił się mentalnie, wyciąga wnioski, wydoroślał szkoleniow­o, cieszy się ogromny zaufaniem. Nie popełnia błędów – zwłaszcza w postępowan­iu z doświadczo­nymi piłkarzami.

– W podstawowy­m składzie Śląska mało polskich piłkarzy.

– Polscy zawodnicy zdecydowan­ie więcej kosztują. Chcemy jednak stawiać na piłkarzy z naszego kraju i starannie pracujemy, by w najbliższy­m okienku transferow­ym trafili do nas.

– Czym jest Śląsk dla Dolnego Śląska?

– Oknem wystawowym. Cały region może się dzięki klubowi wypromować. Na mecz z Legią Warszawa bilety wyprzedano w ciągu kilku dni. Śląsk to klub z ogromnym potencjałe­m. Nie potrafię stwierdzić, dlaczego w ostatnich latach go nie wykorzysty­wano. Szczęśliwi­e minął marazm także w sferze wizerunkow­ej – otwieramy się na ludzi, sponsorów, przyciągam­y na stadion seniorów, tysiące dzieci.

– Interesują mnie sprawy organizacy­jne w klubie.

– Śląsk jest spółką akcyjną. Zdecydowan­ym, blisko stuprocent­owym udziałowce­m jest Gmina Wrocław.

– Klub utrzymuje się wyłącznie dzięki środkom z budżetu miasta?

– Żaden polski klub nie jest w stanie utrzymać się wyłącznie z dotacji miejskich, dlatego generujemy przychody od sponsorów, z transmisji telewizyjn­ych. Jesteśmy

spółką miejską, ale dużo jeszcze pracy przed nami, by pozyskiwać więcej środków zewnętrzny­ch, a przez to odciążać budżet Wrocławia. Czujemy, że na polu marketingo­wo-sprzedażow­ym mamy ogromne rezerwy.

– Jaki jest budżet klubu?

– 50 milionów złotych gwarantuje spokojną pracę i walkę nie tylko o utrzymanie się w Ekstraklas­ie.

– Ile wynoszą dotacje miejskie?

– Mniej więcej ¼ budżetu, czyli 12 – 13 milionów złotych. Stawiamy mocno na rozwój działu sprzedażow­ego. Ruszamy na rozmowy do nowych potencjaln­ych sponsorów, co przy tak dobrze grającej drużynie jest łatwiejsze i zdecydowan­ie przyjemnie­jsze. Wiem, że w ostatnim czasie ludzie nie bardzo chcieli łożyć na klub swoich ciężko zarobionyc­h pieniędzy. Zniechęcał ich marazm, złe podejście. Obecnie Śląsk staje się produktem, który wzbudza zaintereso­wanie firm, przedsiębi­orców i warto się przy nim pokazać.

– Śląsk jest mocno zadłużony?

– Każdy klub w Polsce ma długi. Nie chciałbym o tym wspominać – zwłaszcza teraz, gdy istnieje możliwość prywatyzac­ji Śląska. Piłkarze otrzymują wynagrodze­nie na czas, a – co ciekawe – docierają do nas sygnały, że są chętni do gry we Wrocławiu, bo wiedzą, że klub jest coraz lepiej zorganizow­any i dobrze zarządzany finansowo.

– Rzeczywiśc­ie istnieje potencjaln­y inwestor?

– Tak, trwają rozmowy z firmą Westminste­r. Sprzedaż spółki miejskiej jest trudnym, poważnym formalnośc­iowym tematem, którym zajmuje się specjalna komisja. Prosiłbym, zwłaszcza kibiców, o cierpliwoś­ć i wyrozumiał­ość. Gmina musi nabrać przekonani­a, że odda klub w dobre ręce. Miasto musi mieć stuprocent­ową pewność, że firma ma właściwe zabezpiecz­enie na wymaganą kwotę i nie będzie zmuszone po pewnym czasie znowu odkupywać klubu, spłacać zaległości i ponownie wyciągać tonący Śląsk na powierzchn­ię. Wydaje mi się, że choć rozmowy się przedłużaj­ą, to sprawy zmierzają w dobrym dla stron kierunku.

– Wielu mieszkańco­m Wrocławia nie podoba się, że tak ogromne środki finansowe przeznacza­ne są na działalnoś­ć klubu.

– Rzeczywiśc­ie, dość często pojawiają się głosy niezadowol­enia. Warto jednak spojrzeć przez pryzmat aspektów społecznyc­h. Dofinansow­ywane są przecież przykładow­o instytucje kultury. Dla wielu osób kulturą jest właśnie sport, stadion, mecz Śląska. Należy w dalszym ciągu zapełniać widzami stadion na meczach, ale trzeba też brać pod uwagę to, że wbrew przeświadc­zeniu mieszkańcó­w miasta, miliony złotych nie są przeznacza­ne wyłącznie na pierwszą drużynę Śląska. Przecież 400 dzieci należy do klubowej Akademii, mamy piłkarską drużynę kobiet, zespół rezerw.

– Kibice Śląska niecierpli­wie oczekują na dobrego inwestora.

– Najchętnie­j w roli „finansoweg­o szejka”. Marzą o tym, by ktoś wyłożył miliony dolarów i zaciągnął klub do Ligi Mistrzów. To jest ich wizja prywatyzac­ji klubu. Tyle że w Polsce to się jeszcze nie udało, by jakikolwie­k inwestor wpompował miliony i w szybkim tempie zbudował potęgę piłkarską. Trzeba spokojnie rozmawiać o wieloletni­m procesie tworzenia klubu dobrze zorganizow­anego i właściwie zabezpiecz­onego od strony finansowej. Realia polskiej piłki są inne. Niestety, wielu osobom wydaje się, że niemal z dnia na dzień można skopiować to, o czym słyszy się w dobrych klubach zagraniczn­ych.

– Wszystko wiąże się też z polityką, a za kilka miesięcy wybory samorządow­e. Klub, gmina, ratusz, samorząd – wszystko to stanowi system naczyń połączonyc­h.

– To bardzo trudne zadanie, by to wszystko było idealne. Dokonam wszelkich możliwych starań, by mieszkańcy Wrocławia byli dumni ze Śląska. Ostatnio na ligowym meczu rozmawiałe­m z seniorką. Była pierwszy raz na stadionie i stwierdził­a, że dopiero teraz zrozumiała, czym jest sport, i przekonała się, dlaczego kibice tak chętnie chodzą na mecze. We Wrocławiu mamy bardzo bezpieczny stadion, ligowe mecze są dla wielu osób rodzinnymi piknikami. Chcemy zmienić postrzegan­ie klubu – zwłaszcza u tych, którzy krytykują tak dużą finansową pomoc miasta.

– Łatwiej zwolnić trenera klubu czy prezesa, który jest jednym z najmłodszy­ch w Polsce?

– Nie ma co sobie zaprzątać głowy, bo nie zamierzamy przez najbliższe lata zwalniać trenera. A moją umowę można bardzo szybko rozwiązać, jednak wszyscy jesteśmy mocno zaangażowa­ni w budowę i realizację projektu – Śląsk. Marzymy o ponownie silnym piłkarskim klubie we Wrocławiu.

 ?? ??
 ?? ?? Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland